Zapowiadali walkę i słowa dotrzymali. Awansu jednak nie ma

30.11.2016
Jastrzębianom nie udało się powtórzyć sukcesu z sezonu 1975/1976, kiedy to GKS awansował do półfinału Pucharu Polski. Zaważyła porażka na własnym stadionie. III-ligowiec zdecydowanie nie ma się czego wstydzić bowiem na boisku nie było widać różnicy dwóch klas rozgrywkowych, jakie dzielą oba zespoły.
Rafał Rusek/Press Focus
Wydarzenie
Bramka Damiana Tronta, która padła kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry, jeszcze długo będzie pokazywana i komentowana. Bramkarz Wigier nawet nie drgnął, gdy piłka wpadała do siatki po uderzeniu z około 30 metrów. Na jego usprawiedliwienie - tor lotu był naprawdę dziwny. Mało brakowało, by zawodnik jastrzębian - który po przerwie był zdecydowanie wyróżniającą się postacią - chwilę później zdobył podobnego gola. Tym razem Hieronim Zoch zdołał odbić, lecącą pod poprzeczkę, futbolówkę na rzut rożny.

Bohater
Bramkarz gospodarzy w drugiej połowie miał sporo roboty - jego udane interwencje uchroniły zespół od utraty drugiej bramki, która oznaczałby dogrywkę. W jednej sytuacji pomógł mu Tomasz Jarzębowski - po strzale - a jakże, z dystansu - Szczęcha Zoch odbił piłkę przed siebie, ale kapitan Wigier wygrał pojedynek biegowy ze Szczęchem i Adrianem Kopaczem, wybijając futbolówkę na rożny. W drużynie GKS-u na wyróżnienie zasłużył Piotr Pacholski

Rozczarowanie
Przy bramce dla Wigier nie popisał się Dominik Kulawiak. Prawy obrońca źle się ustawił, przez co Kamil Zapolnik mógł zagrać do niepilnowanego Łukasza Wrońskiego, który wbiegł w pole karne, ograł wracającego Kulawiaka i z ostrego kąta umieścił piłkę w bramce. Nie była to jedyna błędna decyzja defensora zawodnika.

Co ciekawego?
- Bramkarz gospodarzy mógł na początku spotkania nieźle zmarznąć bowiem przez pierwszych 20 minut był bezrobotny. Jakby tego było mało, przy pierwszej poważniejszej sytuacji gości... wślizgiem wjechał w niego Daniel Szczepan.

- W której minucie oglądaliśmy pierwszy strzał? W 30. Po rzucie rożnym fatalnie uderzył Dawid Weis.

- Po straconej bramce jastrzębianie odważniej zaatakowali. Po dośrodkowaniu z prawej strony do uderzenia głową już składał się Szczęch, jednak piłkę zdołał podbić Zoch, czym niewątpliwie uratował swój zespół.

- Wyśmienitą okazję do wyprowadzenia jastrzębian na prowadzenie miał Szczepan. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego - niepilnowany - strzelił bez przyjęcia, ale piłka minęła bramkę...

- Pod bramką Grzegorza Drazika najgroźniej było, gdy uderzał Damian Kądzior. W drugiej połowie probował dwa razy, za każdym razem do celu brakowało niewiele.

- Warunki do gry nie były najlepsze - organizatorzy nie włączyli wcześniej podgrzewania murawy, przez co boisko było twarde, zmrożone.

- Spotkanie poprzedziła minuta ciszy, ku pamięci zmarłych w wypadku w polkowickiej kopalni oraz w katastrofie lotniczej w Kolumbii, w której zginęli piłkarze i działacze brazylijskiego klubu Chapecoense.

- Na stadionie zameldowali się kibice GKS-u, którzy w kierunku Suwałk wyruszyli autokarami.

Wigry Suwałki - GKS 1962 Jastrzębie 1:1 (1:0)
1:0 - Wroński, 34'
1:1 - Tront, 46'

Wigry: Zoch - Bucholc, Wichtowski, Jarzębowski, Kwame - Kądzior, Augustyniak, Karankiewicz, Wroński (77' Kozak) - Zapolnik, Adamek (90' Kuku). Trener: Dominik Nowak.

GKS: Drazik - Kulawiak, Pacholski, Szymura, Weis - Zajączkowski (59' Kopacz), Musioł (65' Caniboł), Jadach (78' Dzida), Tront, Szczepan - Szczęch. Trener: Jarosław Skrobacz.

Żółte kartki: - Szczepan, Zajączkowski, Tront, Kopacz.
Sędziował Łukasz Bednarek (Koszalin)

Pierwszy mecz: 2:1 dla Wigier. Awans: Wigry.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również