Sokół - Budowlani 0-3
13.12.2008
Mecz o fotel lidera rozczarował. Siatkarki z Łodzi, by awansować na pierwsze miejsce musiały go wygrać 3-0 lub 3-1 i to się im udało. - Nie spodziewałam się lepszej gry po chorzowiankach. Niczym mnie nie
zaskoczyły. My zagrałyśmy na swoim normalnym poziomie - stwierdziła po spotkaniu Małgorzata Niemczyk, która była pierwszoplanową postacią tego pojedynku.
Łodzianki przez cały mecz dominowały na parkiecie. Chorzowianki jedynie momentami były w stanie nawiązać walkę z rywalkami. W pierwszej partii tuż po rozpoczęciu gry, do momentu gdy w polu zagrywki stanęła Wołoszyn, która wypracowała przewagę rywalkom. Nie pomagały tutaj ataki Moniki Konsek i zmiany. Set zakończył się po 16 minutach .
Przed drugą partią w chorzowskim obozie trwały długie rozmowy, jednak już pierwsze piłki pokazały, że na niewiele się one zdały. Błędy w przyjęciu powodowały, że siatkarki z Łodzi cały czas prowadziły. Przy stanie 16-17 jedyny raz w tym meczu o czas poprosił trener Budowlanych. Posunięcie to dało efekt, gdyż po walce łodzianki wygrały kolejną odsłonę. W trzecim secie po kolejnych błędach w przyjęciu łodzianki wyszły na prowadzenie, ale niesione głośnym dopingiem gospodynie odrobiły straty.
Z czasem jednak typowany do awansu zespół Budowlanych wziął się do roboty, wykorzystał potknięcia dotychczasowych liderek i wygrały cały mecz za trzy punkty. - Zabrakło nam w niektórych momentach szczęścia. Popełniałyśmy proste błędy w końcówkach. Nie stresowałyśmy się przed tym meczem, mimo że był to pojedynek o fotel lidera. Rywal był po prostu lepszy - przyznała Monika Konsek.
Trener Sokoła, Wojciech Jaroszewski zauważył, że klasa rywala mogła mieć jednak wpływ na jego drużynę. - Dziewczyny może się podświadomie spaliły, wiedząc z jakim przeciwnikiem będą grać. Wszystkie zawodniczki zagrały trochę słabiej, poza tym daje się nam we znaki krótka ławka. Brakowało gry środkiem, zawodniczki grały skrzydłami, gdzie nie kończyliśmy ataków - powiedział opiekun
chorzowianek.
zaskoczyły. My zagrałyśmy na swoim normalnym poziomie - stwierdziła po spotkaniu Małgorzata Niemczyk, która była pierwszoplanową postacią tego pojedynku.
Łodzianki przez cały mecz dominowały na parkiecie. Chorzowianki jedynie momentami były w stanie nawiązać walkę z rywalkami. W pierwszej partii tuż po rozpoczęciu gry, do momentu gdy w polu zagrywki stanęła Wołoszyn, która wypracowała przewagę rywalkom. Nie pomagały tutaj ataki Moniki Konsek i zmiany. Set zakończył się po 16 minutach .
Przed drugą partią w chorzowskim obozie trwały długie rozmowy, jednak już pierwsze piłki pokazały, że na niewiele się one zdały. Błędy w przyjęciu powodowały, że siatkarki z Łodzi cały czas prowadziły. Przy stanie 16-17 jedyny raz w tym meczu o czas poprosił trener Budowlanych. Posunięcie to dało efekt, gdyż po walce łodzianki wygrały kolejną odsłonę. W trzecim secie po kolejnych błędach w przyjęciu łodzianki wyszły na prowadzenie, ale niesione głośnym dopingiem gospodynie odrobiły straty.
Z czasem jednak typowany do awansu zespół Budowlanych wziął się do roboty, wykorzystał potknięcia dotychczasowych liderek i wygrały cały mecz za trzy punkty. - Zabrakło nam w niektórych momentach szczęścia. Popełniałyśmy proste błędy w końcówkach. Nie stresowałyśmy się przed tym meczem, mimo że był to pojedynek o fotel lidera. Rywal był po prostu lepszy - przyznała Monika Konsek.
Trener Sokoła, Wojciech Jaroszewski zauważył, że klasa rywala mogła mieć jednak wpływ na jego drużynę. - Dziewczyny może się podświadomie spaliły, wiedząc z jakim przeciwnikiem będą grać. Wszystkie zawodniczki zagrały trochę słabiej, poza tym daje się nam we znaki krótka ławka. Brakowało gry środkiem, zawodniczki grały skrzydłami, gdzie nie kończyliśmy ataków - powiedział opiekun
chorzowianek.
Polecane
Orlen Liga
Przeczytaj również
25.12.2016
25.12.2016
Właściwa, bezpieczna droga
20.12.2016
20.12.2016
BKS Profi Credit bez trenera
30.11.2016
30.11.2016
Blisko 1000 dzieciaków!
18.11.2016
18.11.2016
Jasienica z odblaskami