Rewelacja początku sezonu wraca do gry. „Musimy spoglądać w dół tabeli”

13.11.2020

W sobotę po trzytygodniowej przerwie wrócą na ligowe boiska gracze MKS Kluczbork. Po raz ostatni ekipa z województwa opolskiego zagrała 24 października w Rybniku. Jeszcze dłużej zespół trenera Jana Furlepy czeka na ligowe zwycięstwo. – Coraz częściej musimy spoglądać w dół ligowej tabeli – przyznają w klubie, który na początku sezonu był rewelacją trzecioligowych zmagań.

Marcin Bulanda/PressFocus

W ostatnim czasie zespół z Opolszczyzny zmagał się z COVID-19. Stąd też ta ligowa przerwa. – Teraz na szczęście nie ma już przeciwskazań do gry po kwarantannie – mówi Wojciech Smolnik, wiceprezes MKS-u, prostując jednocześnie informacje, które ukazywały się do tej pory w mediach. Zakażony w drużynie z Kluczborka był jeden zawodnik i jeden członek sztabu trenerskiego, a nie jak publikowano, dwaj zawodnicy. – Jeden z najbliższych współpracowników trenera Jana Furlepy był zakażony. Istniało podejrzenie, że kolejni zawodnicy i trenerzy mogli się zarazić. Zaraz po meczu w Rybniku zakażeni trafili na pełną izolację, byli w niej nawet dłużej niż powinni – tłumaczy Wojciech Smolnik. 

Pozostali zawodnicy w tej sytuacji również się nie spotykali. Każdy trenował indywidualnie, w domowych warunkach. – Wyłącznie gumy, rowerki. To co w domu jest możliwe – dodaje wiceprezes klubu. – Najważniejsze jednak, że teraz wreszcie zagramy. Trochę wypadliśmy z rytmu grania, trochę nam tej piłki ligowej brakowało, stęskniliśmy się za nią… - mówi z ulgą nasz rozmówca, co nie znaczy jednak, że wraz z zażegnaniem wirusa MKS do gry w sobotnim meczu z Gwarkiem Tarnowskie Góry przystąpi bez żadnych kłopotów. W spotkaniu tym nie zagra Aleksander Jelonek, jak i Patryk Marczyński, niepewni są także Kamil Nitkiewicz i Bartosz Włodarczyk. 

W przypadku występu tego ostatniego w Kluczborku są optymistami, liczą że pomoże drużynie w trudnym spotkaniu. W ostatnich siedmiu meczach MKS odniósł tylko jedno zwycięstwo, a sobotni rywal chociaż jest na szóstym miejscu, ma tylko dwa punkty więcej. 

– Traciliśmy punkty trochę niefrasobliwie – odnosi się do ostatnich występów MKS-u Smolnik. - Może na początku sezonu graliśmy trochę nawet powyżej naszych oczekiwań, ale biorąc pod uwagę możliwości drużyny stać nas na górną połówkę tabeli – mówi wiceprezes jedenastej obecnie drużyny trzeciej ligi. – Cieszymy się, że możemy grać, ale najważniejsze jest by zacząć wygrywać. Nie możemy myśleć, że wszystko jest w porządku, musimy też spoglądać na dół tabeli. Te różnice w środkowej strefie nie są duże, a nikt się bez walki nie podda. Jak ktoś złapie serie, to potem może być niebezpiecznie. Ale nas na pewno stać na więcej. 

Kluczem do udanych występów MKS-u może być strzelecka forma Bartosza Włodarczyka. 26-letni pomocnik z Rudy Śląskiej w pierwszych meczach sezonu seryjnie wpisywał się na listę strzelców, był nawet liderem klasyfikacji strzelców. W ostatnich meczach, w których MKS spisywał się słabiej, Bartosz zdobył tylko dwie bramki. Dzisiaj coraz częściej słychać jednak, że były gracz Ruchu Chorzów czy Odry Opole może wkrótce zmienić barwy klubowe. – Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądać. Wiadomo, że jeżeli Bartek miałby odejść zimą, to chętni będą musieli za niego zapłacić. Trudno przesądzać czy znajdą się chętni – zastanawia się działacz trzecioligowca. 

Dla przetrzebionej kontuzjami i problemami zdrowotnymi drużyny z Kluczborka przetarciem przed sobotnim meczem ligowym miało być spotkanie Pucharu Polski ze Stalą Brzeg. Rywalizacja ta została jednak przełożona na późniejszy termin z tego samego powodu, co mecz ligowy. Tyle, że tym razem wirus wykryto w przeciwnej ekipie. – Dwa pozytywne wyniki wyszły w drużynie Stali. Byłem na bieżąco w temacie, bo sam pomagałem załatwić testy i zorganizować wszystko – dodaje działacz MKS-u. Pierwszy mecz zaległy ze Stalą zostanie rozegrany w przyszłą środę, 25 listopada. Wtedy zostaną wyrównane rachunki ligowe. 

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również