Pierwsza połówka wchodzi aż miło. Druga - dramat!
03.09.2017
W sobotę "żółto-czarni" w ramach IV-ligowych zmagań podejmowali na swoim boisku silny RKS Grodziec. Przyjezdni przyjechali na Narutowicza bez swojej gwiazdy - Kamila Zalewskiego, a brak snajpera w ekipie trenera Jarosława Zadylaka widać było aż nadto. Przez całą pierwszą odsłonę goście, którzy tydzień temu rozbili ówczesnego lidera z Szombierek aż 3:0, nie byli w stanie oddać choćby jednego strzału na bramkę Rafała Strzelczyka. Co innego "Cidry", które grały z podziwu godną konseknwencją, finalizując dwie pierwsze akcje celnymi uderzeniami Roberta Wojsyka, korzystającego z asyst Kamila Kopcia, a potem Tomasza Leszczyńskiego.
Zanim na dobre zaczęła się druga połowa spotkania, niezdecydowanie grającego wcześniej świetny mecz Tomasza Harmaty i brak komunikacji z Rafałem Strzelczykiem wykorzystał Damian Waśniewski. W tym momencie gospodarzom przypomniały się koszmary choćby z Piasków, gdzie dominując na boisku dali sobie wyrwać wygraną w samej końcówce. Identycznie było w sobotę - na pięć minut przed końcem niepilnowany Igor Wilk wykorzystał dośrodkowanie Pawła Domańskiego i doprowadził do wyrównania. - Coś jest z nami nie tak w drugich połowach, cały czas zastanawiam się w czym tkwi problem. Znowu kontrolujemy mecz przed przerwą, mówimy sobie w szatni o założeniach na drugą część, a gramy co innego. Dzisiaj pierwszy stracony przez nas gol był kuriozalny i... mogę tylko przeprosić kibiców za ten wynik - mówił wściekły po remisie trener radzionkowian, Kamil Rakoczy.
Zanim na dobre zaczęła się druga połowa spotkania, niezdecydowanie grającego wcześniej świetny mecz Tomasza Harmaty i brak komunikacji z Rafałem Strzelczykiem wykorzystał Damian Waśniewski. W tym momencie gospodarzom przypomniały się koszmary choćby z Piasków, gdzie dominując na boisku dali sobie wyrwać wygraną w samej końcówce. Identycznie było w sobotę - na pięć minut przed końcem niepilnowany Igor Wilk wykorzystał dośrodkowanie Pawła Domańskiego i doprowadził do wyrównania. - Coś jest z nami nie tak w drugich połowach, cały czas zastanawiam się w czym tkwi problem. Znowu kontrolujemy mecz przed przerwą, mówimy sobie w szatni o założeniach na drugą część, a gramy co innego. Dzisiaj pierwszy stracony przez nas gol był kuriozalny i... mogę tylko przeprosić kibiców za ten wynik - mówił wściekły po remisie trener radzionkowian, Kamil Rakoczy.
Irytacji na ławce rezerwowych Ruchu trudno się dziwić. "Żółto-czarni" w tym sezonie wygrali tylko raz, choć prowadzili w każdym z dotychczasowych czterech spotkań. W trwających rozgrywkach Ich wyniki do przerwy kształtowały się następująco:
Górnik Piaski - Ruch 0:1
Ruch - Polonia Łaziska 1:0
Raków II - Ruch 1:1
Ruch - RKS Grodziec 2:0
Gołym okiem widać więc, że przed piłkarzami z Radzionkowa na tacy leżało już w tym sezonie co najmniej dziesięć punktów. Tymczasem do tej pory "Cidry" ugrały z tego raptem połowę. W IV-ligowej tabeli zamiast w czubie, plasują się w drugiej połówce i u progu zmagań czują na gardle przysłowiowy nóż. - Liczyliśmy, że ten początek będzie o wiele lepszy. Musimy się ocknąć, sięgnąć po serię zwycięstw, tylko to może unormować sytuację - przyznaje Rakoczy. Tymczasem za tydzień jego drużyna zmierzy się w prestiżowych derbach z silnymi Szombierkami, które w dorobku mają już 4 oczka więcej od radzionkowian. - Rywal jest naprawdę mocny, myślę że to jeden z faworytów sezonu. Będę musiał psychicznie odbudować zespół, mocno popracujemy nad sferą mentalną i myślę, że "wrócimy" na mecz z Szombierkami - zapowiada opiekun "Cidrów".
Polecane
Niższe ligi
Przeczytaj również
04.05.2022
04.05.2022
Wielka bitwa o snajperską koronę
28.02.2022
28.02.2022
Snajper i obrońca żegnają się z Ruchem