Mecz pełen emocji. Zespoły po przejściach

21.10.2018

Należącą do czołówki IV ligi śląskiej, grupy 2 drużynę z Ustronia podejmowała niżej notowana "dwójka" Podbeskidzia Bielsko-Biała. Mecz stojący na niezłym poziomie zakończył się podziałem punktów. Warto przy okazji owej potyczki wrócić do poprzedniego sezonu. 

Łukasz Sobala/Press Focus

Z piekła do nieba
Kuźnia Ustroń po minionym, debiutanckim sezonie na szczeblu IV ligi żegnała się z nim. Drużyna prowadzona przez Mateusza Żebrowskiego była chwalona za boiskową postawę, ale wywalczyła tylko 33 punkty, które oznaczać miały spadek. Los do beskidzkiego zespołu uśmiechnął się wobec zawirowań na wyższych szczeblach. Doszło tym samym do zwycięskiego, barażowego dwumeczu Kuźni ze Szczakowianką Jaworzno. Dzisiaj drużyna z Ustronia należy do IV-ligowej czołówki, o czym świadczy trzecia lokata w tabeli. Co ciekawe Kuźnia do samego końca m.in. z rezerwami Podbeskidzia rywalizowała o uniknięcie miejsca, które miało oznaczać w czerwcu spadek. Zespół z Bielska-Białej utrzymanie wywalczył na boisku, natomiast podczas wakacji o jego przyszłości decydowano poza nim. W I-ligowym klubie rozważano rozwiązanie drużyny, ta ostatecznie do zmagań w sezonie 2018/2019 przystąpiła. Pieczę nad nią przejął BBTS Podbeskidzie, partner TS Podbeskidzie.  

Podział nie zadowolił nikogo?
W ramach 12. kolejki trwającego sezonu ustronianie udali się do Bielska-Białej, gdzie zmierzyli się z młodym zespołem rezerw tamtejszego Podbeskidzia. Prym wśród gospodarzy wiedli zawodnicy o różnych „parametrach”. Bramkę otwierającą wynik rywalizacji zdobył doświadczony Paweł Moskwik, który znajdując się plecami do bramki wykonał w 14. minucie obrót o 90 stopni, następnie nietuzinkowy i precyzyjny strzał. W ofensywie byłego gracza ekstraklasowego Piasta Gliwice wspierali m.in. bardzo aktywni Daniel Stanclik, Patryk Drabik oraz Michał Studnicki, czyli 18-latkowie. Chwil kilka później przyjezdni odpowiedzieli atakiem, po którym ręce same składały się do oklasków. Po dograniu z prawego sektora Maksymilian Wojtasik głową zgrał piłkę do nadbiegającego Michała Pietraczyka, ten dołożył „paletkę” i z bliska pokonał bezradnego Kacpra Zarembę.

Po upływie minuty 30. zarysowała się przewaga „dwójki” Podbeskidzia. Po jednym z ataków gospodarzy, tuż przez polem karnym faulowany był Stanclik, a za przewinienie czerwoną kartką ukarany został Anton Fizek. Poszkodowany z rzutu wolnego przymierzył w mur. Natomiast następny ofensywny „wypad” gospodarzy przyniósł gola. Raz jeszcze w roli głównej wystąpił Stanclik, który dograł do niepilnowanego Drabika, ten z bliska dopełnił formalności. W końcówce premierowej odsłony błysnęli byli gracze bielskiego zespołu broniący barw Kuźni. Konrad Kuder i Arkadiusz Jaworski próbowali zaskoczyć Zarembę. Grający w osłabieniu zespół trenera Żebrowskiego nie zamierzał składać broni. Do gości należał pierwszy kwadrans po zmianie stron. Następnie odpowiedziało Podbeskidzie za sprawą Moskwika, który po dograniu Kacpra Gacha mógł zapewnić większy komfort gry gospodarzom. Goście swego dopięli w 67. minucie, gdy Michał Pszczółka głową skierował futbolówkę do celu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

W ostatnim kwadransie rywalizacji oba zespoły dążyły do rozstrzygnięcia pojedynku na swoją korzyść. Kibicom Podbeskidzia przypomniał o sobie Adrian Sikora. Napastnik Kuźni broniąc barw klubu z Bielska-Białej „wypłynął” na wyższy poziom. Dzisiaj ani on, ani jego partnerzy, ani rywale nie potrafili postawić kropki nad „i”.

Trenerzy po meczu:
Wojciech Fluder (Podbeskidzie) – Zmierzyliśmy się z czołowym zespołem IV ligi, na którego tle dobrze się zaprezentowaliśmy. Moim zdaniem mecz stał na III-ligowym poziomie. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy gry w przewadze. Liczyliśmy na pełną pulę, ale zdobyty punkt szanujemy. Brakowało nam w kilku sytuacjach ostatniego podania, zawodziła decyzyjność. Mimo wszystko mamy powody do satysfakcji. W moim odczuciu w naszej lidze tylko zespoły z Czańca i Jasienicy prezentują poziom wyższy bądź zbliżony do Kuźni.

Mateusz Żebrowski (Kuźnia) – Pomimo gry w osłabieniu jeszcze przed przerwą mogliśmy doprowadzić do wyrównania, ale znakomicie spisywał się bramkarz gospodarzy. W drugiej połowie mogliśmy się pokusić o zadanie ostatecznego ciosu i zdobycie trzech punktów na trudnym terenie. Po czerwonej kartce podjęliśmy ryzyko grą trójką w obronie. W ofensywie byliśmy aktywni i kreatywni. Nie udało nam się wygrać, do czego dążyliśmy, ale brawa dla zespołu za postawę. Spodziewaliśmy się trudnego meczu, m.in. ze względu na wymagające boisko. Trenujemy na sztucznej trawie, ale nasza różni się od tej bielskiej, posiadającej długą historię. Oba zespoły grały na tym samym boisku, ale w mojej ocenie takie warunki to nie jest spełnienie marzeń. Sądzę że gospodarze myślą podobnie.

Podbeskidzie II Bielsko-Biała – Kuźnia Ustroń 2:2 (2:1)
1:0 Paweł Moskwik 6'
1:1 Michał Pietraczyk 14'
2:1 Patryk Drabik 39'
2:2 Michał Pszczółka 67'

Podbeskidzie II: Zaremba - Komor, Rokowski, Smalcerz, Moskwik, Gach, Studnicki, Kopytko (65' Machalica), Drabik (78' Szendzielorz), Sieracki, Stanclik
Trener: Wojciech Fluder

Kuźnia: Skocz - Pszczółka, Pala, Fizek, Waliczek (73' Sikora), Rucki, Kuder, Jaworski (90' Foldyna), Madzia (46' Trybulec), Wojtasik, Pietraczyk
Trener: Mateusz Żebrowski

autor: Krzysztof Biłka

Przeczytaj również