Podbeskidzie z jakością na ligę. „Faworytami będą jednak inni"

04.07.2022

Zadowoleni mogą być z pierwszych tygodni przygotowań kibice Podbeskidzia. Bielszczanie w meczach z rywalami, z którymi przyjdzie im się mierzyć również w lidze, nie stracili nawet bramki. Czynione transfery również pozwalają sądzić, że zespół Mirosława Smyły w nadchodzącym sezonie będzie walczył o najwyższe lokaty.

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

- W każdym meczu w pierwszej lidze trzeba będzie bardzo mocno walczyć, by zdobywać punkty. Inaczej się nie da – mówił po wygranym (1:0) meczu sparingowym z Ruchem Chorzów trener Podbeskidzia, Mirosław Smyła. Opiekun bielszczan mógł być zadowolony zarówno ze wspomnianego charakteru i waleczności swoich podopiecznych, ale także z jakości piłkarskiej. Bielszczanie we wspomnianym sparingu mieli więcej sytuacji, a tacy gracze jak Kamil Biliński czy też w drugiej połowie Michał Janota dali się we znaki rywalom.

Jeżeli chodzi o jakość, to bielszczanie z czasem jeszcze powinni zyskać. Do drużyny dołączył bowiem po szesnastu latach 36-letni Tomasz Jodłowiec. Wrócił na dobrze sobie znane tereny i w sobotnim meczu sparingowym ponownie pokazał się w koszulce Podbeskidzia. – Takie były założenia. Chyba nie wypadłem tak najgorzej. Miałem przerwę, potrzebowałem by dojść do siebie, ale chyba jest ok. Teraz mam nadzieję, że będzie tylko lepiej – mówi pomocnik, który z Piastem rozstał się wiosną tego roku. Zdecydowały o tym głównie problemy zdrowotne, teraz jednak Jodłowiec już jest w pełni zdrów.

Latem Podbeskidzie pozyskało nie tylko Tomasza Jodłowca, ale także między innymi Krzysztofa Drzazgę, który ostatnio odpowiadał za zdobywanie bramek w Miedzi Legnica. W sobotę zagrał on w pierwszej połowie, ale jedyną bramkę zdobył po przerwie Kacper Wełniak. – Mamy dużo indywidualności i jakości w zespole. Na pewno przyjście Tomasza Jodłowca jeszcze doda nam siły, zwłaszcza w środku pola – mówi Mirosław Smyła, który nie chce wprost mówić o kolejnych ruchach transferowych.

Obecnie jedynym testowanym zawodnikiem w zespole Podbeskidzia jest 21-letni  Kameruńczyk Lionel Abate, który grał w czwartoligowej Kuźni Ustroń. – Zobaczymy jaka będzie jego przyszłość – uśmiecha się tajemniczo trener Podbeskidzia, ale coraz częściej słychać, że bielszczanie są zdecydowani na transfer tego młodego skrzydłowego. Na razie jednak miałby głównie pomagać rezerwom Podbeskidzia, grającym również w czwartej lidze.

Bielszczanie nie chcą mówić o tym, co będzie ich czekać w nadchodzącym sezonie.  Wiosną niewiele zabrakło, by Podbeskidzie awansowało do najlepszej szóstki i biło się o awans do PKO BP Ekstraklasy. Teraz zapewne cele będą co najmniej takie same. – Nie chcę by mówiono o nas jak o faworycie. W pierwszym meczu ligowym zmierzymy się z głównym faworytem, czyli Arką Gdynia. To będzie dla nas niezłe przetarcie, ale też wiemy, że sezon jest bardzo długi i wszystko może się rozstrzygać na finiszu. My chcemy rozwijać się jako drużyna, grać coraz lepiej i być piłkarsko lepszym zespołem – akcentuje trener Podbeskidzia, który nierozłącznie kojarzy się kibicom w całej Polsce ze Śląskiem i z naszym regionem. Pewnym wyzwaniem będzie więc dla trenera Smyły, ale również dla całego sztabu, międzynarodowa mieszanka, jaka w Bielsku-Białej właśnie się tworzy. Obecnie w zespole trenera Smyły jest dziewięciu obcokrajowców z aż ośmiu krajów. A na tym wcale nie musi być koniec...

W środę bielszczanie zagrają kolejny sparing – tym razem rywalem będzie trzecioligowy Pniówek Pawłowice, zaś generalny sprawdzian przed ligą nastąpi w najbliższą sobotę. Wówczas bielszczanie zmierzą się z ligowym rywalem, Wisłą Kraków.
autor: TD

Przeczytaj również