Podbeskidzie Bielsko-Biała po swoim najlepszym dotychczas meczu w sezonie pewnie ograło w Tychach miejscowy GKS. Cieniem na efektownym zwycięstwie ekipy trenera Mirosława Smyły kładł się uraz Ivailo Markova, odniesiony po przypadkowym zderzeniu z własnym bramkarzem.
Efektowni "Górale" lepsi w Tychach. Koszmarny uraz Markova
Wydarzenie
W 76. minucie boiskowe emocje przykryło koszmarne zderzenie Matvei Igonena i Ivailo Markova. Bramkarz Podbeskidzia wychodził do dośrodkowania przypadkowo taranując swojego partnera z zespołu, trafiając go przy tym kolanem w szczękę. Niezbędna była interwencja medyków, którzy po udzieleniu pierwszej pomocy karetką zwieźli obrońcę "Górali" ze stadionu. Publiczność żegnała go głośną owacją. Trzymamy kciuki za zdrowie defensora Podbeskidzia.
Bohater
"Górale" wyglądali na zespół, który dokładnie wie co robić na placu gry. Spora w tym rola doświadczonego Tomasza Jodłowca. Były kadrowicz dawał duży spokój swoim partnerom, co było cenne tym bardziej, że z powodu kontuzji z gry wypadł Michał Janota. Wisienką na torcie był rajd, który 37-latek zwieńczył pięknym golem kilka minut po przerwie.
Rozczarowanie
Wydawało się, że pewna wygrana na trudnym terenie w Niecieczy będzie impulsem dla ekipy z Tychów. Podbeskidzie szybko zaczęło jednak obnażać braki ekipy z Edukacji. Nie napędził jej nawet uśmiech losu w postaci nieskuteczności przyjezdnych i gola zdobytego "do szatni". Bierny zwłaszcza w defensywie GKS po stracie drugiej bramki wyglądał raczej na zespół, który męczy się na placu gry niż taki, który czuje, że punkt w starciu z "Góralami" jest w jego zasięgu.
Co ciekawego
- Od początku Podbeskidzie miało lepsze pomysły na atakowanie bramki rywala. Sygnał do natarcia dał dobrymi uderzeniami Michał Janota, a potem świetną akcję wyprowadził Bartosz Bernard. 19-latek przerwał kontrę rywala, podał do Kamila Bilińskiego, ten popędził w pole karne rywala, ale z jego strzałem poradził sobie Adrian Kostrzewski. Bernard zdążył jednak z dobitką otwierając wynik meczu.
- Strata bramki nieco pobudziła miejscowych. Groźny był Patryk Mikita. Najpierw niewiele pomylił się z dystansu, potem został przyblokowany w świetnej sytuacji, gdy dostał piłkę od Daniela Rumina, wreszcie odrobinę spudłował "główkując" z podania Krzysztofa Wołkowicza.
- Trener Mirosław Smyła musiał reagować na kontuzję kluczowego dla sposobu gry Michała Janoty. Zmienił go Dawid Polkowski. Mimo wreszcie aktywniejszej gry tyszan i problemu "Górali", goście nie skupili się na obronie korzystnego wyniku i znowu podkręcili tempo.
- "Górale" powinni schodzić na przerwę z dwubramkową przewagą. Po ładnej akcji Kamil Biliński świetnym podaniem obsłużył Krzysztofa Drzazgę, ale w porę wyszedł z bramki Kostrzewski, ratując zespół GKS-u przed utratą drugiego gola. Podbeskidzie miało jeszcze rzut rożny, po którym refleks bramkarza miejscowych głową sprawdził Biliński. Snajper bielszczan miał jeszcze "setkę" po dograniu z lewej strony od Goku.
- Kiedy zdawało się, ze miejscowi powinni jednobramkową stratę przyjmować z ulgą, tuż przed przerwą doprowadzili do wyrównania. Piłkę rzuconą z prawej strony boiska przez Domingueza głową przed bramkę zgrał Wołkowicz, a do siatki końcem buta skierował ją Mateusz Czyżycki.
- Sześć minut po przerwie fantastyczną akcją popisał się Tomasz Jodłowiec. Eks-reprezentant ruszył z piłką ze środka boiska, minął obrońców rywali, a potem mierzonym, płaskim strzałem pokonał Kostrzewskiego. Popis 37-latka, po którym młodsi rywale musieli się nieco rumienić.
- Tyszanie nie potrafili podkręcić tempa i docisnąć przeciwnika, który w 63. minucie powinien podwyższyć rezultat. Kontrę i podanie od Goku kończył Krzysztof Drzazga, ale raz jeszcze tego dnia nie zdołał wykorzystać bramkowej okazji.
- Skuteczniejszy był Kamil Biliński. W 68. minucie "Górale" swobodnie klepali sobie piłką na połowie gospodarzy, wreszcie na niesygnalizowany strzał zdecydował się ich snajper, zza pola karnego podwyższając rezultat.
- Wyczyn kolegi próbował skopiować Goku. Hiszpan dostał piłkę właśnie od Bilińskiego, kopnął z 20, metrów, a miejscowi tylko przyglądali się, jak futbolówka po tym strzale ociera słupek bramki Kostrzewskiego. Ten sam zawodnik zwycięstwo "Górali" mógł również przypieczętować już w doliczonym czasie, gdy po podaniu Bilińskiego zmarnował sytuację sam na sam z Kostrzewskim. Goku kończył mecz bez gola, miał za to asystę. Na zamknięcie widowiska wyprowadził kontratak, poczekał na Maksymilana Sitka, któremu oddał piłkę, a ten technicznym uderzeniem ustalił rezultat na 4:1 dla gości.
- Wygrana Podbeskidzia promuje je - przynajmniej do poniedziałku - na drugie miejsce w stawce. Po czterech kolejkach podopieczni trenera Mirosława Smyły na pewno będą "na pudle". W gorszych nastrojach znów tyszanie, którzy dotychczas uzbierali tylko cztery oczka.
GKS Tychy - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:4 (1:1)
0:1 - Bartosz Bernard 12'
1:1 - Mateusz Czyżycki 45'
1:2 - Tomasz Jodłowiec 52'
1:3 - Kamil Biliński 68'
1:4 - Maksymilian Sitek 90'
Tychy: Kostrzewski - Buchta, Nedić, Mańka - Machowski (67' Dzięgielewski), Dominguez, Radecki (75' Malec), Czyżycki (75' Żytek), Wołkowicz - Mikita (59' Kozina), Rumin. Trener: Dominik Nowak.
Podbeskidzie: Igonen - Simonsen, Rodriguez, Markov (84' Mikołajewski), Milasius - Drzazga (72' Sitek), Jodłowiec, Janota (37' Polkowski), Bernard (84' Misztal), Goku - Biliński. Trener: Mirosław Smyła.
Sędzia: Leszek Lewandowski (Zabrze)
Żółte kartki: Buchta, Wołkowicz (Tychy), Milasius, Simonsen (Podbeskidzie)