Levante, Słoneczny Patrol i Odra po hiszpansku

01.03.2019

W minionym tygodniu piłkarze i sztab szkoleniowy Odry Wodzisław przeżyli przygodę życia. Klub z zaledwie szóstego poziomu rozgrywkowego udał się bowiem na kilkudniowe zgrupowanie do Hiszpanii, gdzie rozegrał dwa sparingi i miał okazję do wyjątkowej integracji. Jak przyznaje w rozmowie z nami trener Ryszard Wieczorek, wyjazd Odry na Półwysep Iberyjski nie odbiegał niczym od obozów, z którymi miał do czynienia w Ekstraklasie. 

Odra Wodzisław

Poczuli się jak profesjonalni piłkarze

W trakcie zimowej przerwy wiele polskich klubów postanowiło udać się zagraniczne zgrupowanie, by w nieco korzystniejszych okolicznościach przyrody przygotować się do drugiej części sezonu. Dominującym kierunkiem była Turcja, a pojedyncze zespoły decydowały się na wyjazd na Cypr czy Chorwację. Jedyną ekipą, która na miejsce przygotowań wybrała Hiszpanię, była... występująca w lidze okręgowej Odra Wodzisław. 

 - Wiele osób pukało się w czoło i nie wierzyło w zapowiedzi, dotyczące rozwoju klubu w kolejnych miesiącach. Współpraca z Wolfsburgiem i Levante, codzienne treningi mimo amatorskiego poziomu rozgrywek, odbudowa relacji z miastem – tych tematów mógłbym wywołać wiele. Krok po kroku realizujemy nasze pomysły, głównie dzięki szefostwu klubu oraz wspomagającym nas finansowo osobom. A zgrupowanie było swoistym podsumowaniem naszej dotychczasowej pracy i przekonaniem wszystkich, że da się przekuć słowa w czyny. Byłem na wielu zgrupowaniach, ale nasz wyjazd do Hiszpanii w niczym nie odbiegał od obozów, które miały miejsce podczas mojego pobytu w Koronie czy Górniku – przyznaje w rozmowie z naszym portalem trener zespołu z Wodzisławia, Ryszard Wieczorek.

Zorganizowanie obozu w hiszpańskim mieście Gandia nie byłoby możliwe, gdyby nie rozwijająca się współpraca pomiędzy Odrą, a występującym w Primera Division Levante. - Jeżeli chodzi o Hiszpanię to na pewno będziemy chcieli kontynuować zawiązaną współpracę przez wiele kolejnych lat. Można powiedzieć, że przez to zgrupowanie przetarliśmy ścieżki innym. Mieliśmy tam znakomite warunki do treningu i cieszę się, że mogliśmy osobiście tego doświadczyć. Jeden z bardziej doświadczonych zawodników przyznał po zgrupowaniu, że nie wierzył, że jeszcze kiedykolwiek będzie mógł poczuć się jak profesjonalny piłkarz. Nawiązał do tego, że kiedyś pracował w Ekstraklasie, jeździł na obozy, a teraz występuje w 6-ligowej Odrze. A mimo to wyjechał z nią do Hiszpanii, gdzie klub miał gdzie trenować, zagrać dwie gry kontrolne z przeciwnikami z wyższych klas rozgrywkowych. Takie słowa naprawdę cieszą – podkreśla szkoleniowiec.

Luksus, trening, morze i plaża 

A jak wyglądała sama organizacja obozu? - Mieliśmy w tej kwestii wiele opcji, ale musimy wyważać między sobą luksus i panujące realia. Wstępnie myśleliśmy o wylocie samolotem do Hiszpanii, ale doszliśmy do wniosku, że taniej wyjdzie podróż autokarem. Dodatkowo opcja ta była bardziej korzystna w kontekście integracji, scementowania drużyny. Wyjechaliśmy z Wodzisławia w piątek wieczorem. Podróż trwała całą noc, po czym dotarliśmy do Lyonu, w którym mieliśmy czas na zwiedzanie i rozprostowanie kości. Po noclegu we Francji wyruszyliśmy z samego rana do miejsca docelowego. Co prawda sporo czasu spędziliśmy w autokarze, ale sam wyjazd na zgrupowanie wiąże się z ogromną adrenaliną, szczególnie dla młodych chłopaków, którzy w piłce nie przeżyli do tej pory zbyt wiele.

Sam pobyt piłkarzy Odry w Hiszpanii trwał niecałe 6 dni. - W Hiszpanii przebywaliśmy od niedzielnego wieczoru i w kolejnych dniach mieliśmy zaplanowane dwie jednostki treningowe na boisku. Oprócz tego mogliśmy korzystać z odnowy biologicznej, uroków morza i plaży. Z rana wychodziliśmy jeszcze na rozruch oraz dodatkowe ćwiczenia, związane z wytrzymałością i poprawą pewnych parametrów. Warunki, jeżeli chodzi o sam pobyt i możliwość treningu, mieliśmy naprawdę luksusowe. Myślę że spożytkowaliśmy czas na obozie w 100 procentach. Nasi zawodnicy wytrzymali intensywny rytm treningowy, który mógł dać w kość, choć w Wodzisławiu trenujemy codziennie – przyznaje trener.

Sztab szkoleniowy zespołu z Wodzisławia (fot: facebook.com/OdraWodzislaw/)

Wodzisławianie rozegrali podczas zgrupowania dwa mecze towarzyskie. Rywalami podopiecznych Ryszarda Wieczorka był zespół Paterna CF (występujący w Tercera Division, czyli na czwartym poziomie rozgrywkowym) oraz drużyna najstarszej grupy młodzieżowej Levante. We wspomnianych meczach klub zanotował remis i porażkę, a jedynego gola w obu sparingach zdobył najlepszy strzelec Odry w lidze okręgowej, Patryk Dudziński.

- Nie byłem zainteresowany, na jakim poziomie rozgrywkowym występowali nasi przeciwnicy. Ważny był poziom sportowy, a oba zespoły bardzo mi zaimponowały. Szczególnie młodzież Levante, która była dobrze zorganizowana, wybiegana i zaawansowana piłkarsko. Przeciwnik zaimponował mi również pod względem siłowym, bo nie pękał w starciach z naszymi seniorami. Niestety przegraliśmy tamten mecz, ale wówczas nie mogłem sobie pozwolić na wystawienie pierwszego składu ze względu na obciążenia. Pierwszy ze sparingów rozegraliśmy bowiem dwa dni wcześniej. Dopiero w drugiej połowie meczu z Levante wystawiłem naszych czołowych zawodników i wtedy zaczęliśmy już dyktować warunki. Strzeliliśmy gola na 2:1 i wydawało się, że wyrównamy stan rywalizacji, bo graliśmy bardzo dobrze. Niestety nadzialiśmy się na kontrę i ostatecznie przegraliśmy tamten mecz 1:3. Oba mecze były jednak dla nas bardzo dobrą nauką – mówi 57-latek.

Będzie rewizyta

W trakcie krótkiego pobytu w Hiszpanii, zawodnicy szóstoligowca mieli również okazję zobaczyć obiekty treningowe Levante oraz stadion tegoż klubu, Estadio Ciudad de Valencia. 

 - Wszystkie miejsca zwiedziliśmy niemal z każdej strony – począwszy od szatni gospodarzy, choć kluby z najwyższego poziomu rzadko wpuszczają do niej odwiedzających. Zrobiliśmy sporo zdjęć, m.in. z Danielem Pastorem, dyrektorem akademii, który oprowadził nas właściwie po całym obiekcie. Po działaniach Levante było widać, że faktycznie traktuje nas jak partnera i starało się okazywać nam szacunek na każdym polu. Naszą szczególną uwagę w ośrodku treningowym zwróciła pewna hierarchiczność i ułożenie szatni od najmłodszego rocznika do zespołu u-19. Im starszy rocznik, tym bardziej zbliżano się do boisk, na których swoje treningi odbywała pierwsza drużyna. To się wszystko ze sobą zazębia i mobilizuje wszystkie grupy wiekowe do coraz większej pracy – przyznaje obecny opiekun Odry.

 - Podczas pobytu w Walencji bardzo dobrze zaopiekował się nami Pan Jorge Fuster Molla, menedżer, który ze wspomnianym Danielem Pastorem przyjechał do Wodzisławia podpisać umowę o nawiązanie współpracy. Wspomniana umowa cały czas się rozszerza, jej zakres będzie coraz bogatszy. W najbliższym okresie być może przyjedzie do nas jedna z grup młodzieżowych Levante, żeby „spenetrować” teren, spędzić w Polsce kilka dni i rozegrać z naszym zespołem grę kontrolną. Taki jest pomysł i mam nadzieję, że w przyszłości się on ziści. Jednym z najważniejszych aspektów naszej współpracy jest jednak szkolenie i chcemy pójść w tym kierunku, rozwijając naszą akademię. Mam nadzieję, że w przyszłości w Wodzisławiu pojawią się trenerzy z Hiszpanii, celem szkolenia naszych młodych trenerów z akademii i pokazania im kierunków rozwoju, w jaki sposób możemy rozwijać młodzież – dodaje Wieczorek, licząc na ciągłe rozwijanie się współpracy Odry z Levante.

Front stadionu Levante, który piłkarze Odry mieli okazję zwiedzić w trakcie pobytu w Hiszpanii (fot: Facebook/OdraWodzislaw/)

Niespodziewanie w kadrze Odry na obóz znalazło się dwóch przedstawicieli akademii, Filip Franiczek oraz Tomasza Kabuta. Młodzi piłkarze w Hiszpanii spisywali się na tyle dobrze, że w nagrodę Ryszard Wieczorek zaprosił ich na następne treningi pierwszego zespołu. 

 - Nie mamy problemu z zabraniem na obóz 15 czy 16-latków. W trakcie pobytu w Hiszpanii obserwowaliśmy ich zachowania w stosunku do starszych kolegów. Doświadczeni piłkarze w pełni ich akceptują, więc w Odrze nie istnieje coś takiego jak bariera wiekowa. Jak rodzic jeszcze wie, że chłopak jest pod dobrą opieką, wróci cały i zdrowy i jest tak zadowolony, że chętnie pojechałby do Hiszpanii jeszcze raz, to czego chcieć więcej. To jest fajna autopromocja i patrząc ponownie przez pryzmat akademii, to zależy nam na tym, żeby rodzice się do nas przekonali. Cieszę się, że ta dwójka zawodników pojechała z nami i była swoistą wizytówką najstarszego rocznika w grupach młodzieżowych. To oni są aktualnie najbliżej pierwszej drużyny  – mówi Wieczorek.

Równie sporą niespodzianką była nieobecność w Hiszpanii Dawida Janczyka, co wywołało fale spekulacji, biorąc pod uwagę przeszłość znanego napastnika. - Dawid niedawno uległ poważnej kontuzji. Naderwał sobie przywodziciela i od razu po tym zdarzeniu pojechał na badania. Lekarz od razu stwierdził, że konieczna w przypadku Dawida będzie dłuższa przerwa, a niestety jego uraz zbiegł się z naszym wyjazdem do Hiszpanii. Prawdopodobnie już dziś bądź w czwartek wróci do treningów z pierwszym zespołem. Będziemy mu się ostrożnie przyglądać. Dla niego na pewno był to trudny okres, bo sumiennie pracował na treningach. Musi to jednak przejść i mam nadzieję, że wszystko mu się poukłada – wyjaśnił opiekun Odry.

Wzmocnienia przed i po zgrupowaniu

Zanim klub z Wodzisławia udał się na zgrupowanie do Hiszpanii, poinformował na swojej stronie o zatrudnieniu Mario Barrery na stanowisku managera ds. sportowych pierwszego zespołu i akademii. W trakcie swojej kariery zawodowej Argentyńczyk pełnił m.in. funkcję dyrektora sportowego w Elche oraz Gironie, aktualnie występującej w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii. Dodatkowo 55-latek był również trenerem w dwóch klubach z niższych lig, CD Alcoyano oraz Eldense. Jak przyznał w oficjalnym komunikacie klub z Wodzisławia, Barrera początkowo skupi się na Akademii, a jego działania będą miały pomóc w rozwoju klubu oraz podniesieniu poziomu szkolenia. 

 - Był to pomysł Pana Jorge Fustera, który pomaga nam finansowo i przetarł ten hiszpański kierunek. Menedżer z Hiszpanii widział jakie mamy możliwości treningowe oraz bazę i bardzo go to zaintrygowało. Doszliśmy wówczas do wniosku, że moglibyśmy spróbować na co dzień mieć trenera, który będzie realizował i wzmacniał to, co powiedzą ludzie z Levante. Tak powstał temat Mario Barrery. Przez ostatnie pół roku zajęliśmy się głównie pierwszym zespołem, a teraz więcej czasu poświęcamy na szkolenie i dobór odpowiednich ludzi do akademii. Odbywać się to będzie poprzez narzucenie kierunków ze strony Barrery, przy współpracy z ludźmi z Levante. Liczę na to, że najbliższe miesiące będą stać pod znakiem mocnej pracy pod kątem organizacji wszystkich spraw, związanych z akademią. Nic jednak nie będzie się odbywać kosztem pierwszej drużyny. Do niej będziemy dobierać drobne ogniwa, przynajmniej na tą chwilę – mówi szkoleniowiec.

Jakie ogniwa miał na myśli trener Wieczorek? - W najbliższym okienku być może dołączy do nas dwóch bądź trzech zawodników. Już do naszego klubu przyszedł Amerykanin z Los Angeles, Brian Rodriguez. Jest on kolegą Alexa Turksona, który zaaklimatyzował się u nas bardzo dobrze. Brian to bardzo ciekawy chłopak i liczę na to, że już wiosną zobaczymy go w akcji. Na pewno nie ma konieczności robienia rewolucji w pierwszym zespole – w nim może dojść jedynie do kosmetycznych zmian, a najważniejszy cały czas jest trening i to co robimy na co dzień. Do tego dochodzi współpraca z klubami ościennymi, których aktualnie mamy naprawdę sporo. Już wiem, że co najmniej sześciu naszych zawodników będziemy mogli w nich zagospodarować, dzięki czemu będą mogli się rozwijać i wzmocnić tamte drużyny.

Klimat jak za dawnych lat

Za mocną stronę wodzisławskiego zespołu można uznać nie tylko dobre przygotowanie zawodników oraz poukładane sprawy organizacyjne. W liderującej w lidze okręgowej Odrze widać znakomitą atmosferę w drużynie, co potwierdza filmik ze „Słonecznego Patrolu”, w którym piłkarze wcielili się w Davida Hasselholfa i spółkę. W komentarzu pod filmem z „akcji ratunkowej” bardzo ważne słowa napisał Mariusz Zganiacz. Jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy Odry przyznał, że zawodnicy są drużyną na boisku i poza nim i w każdej sytuacji trzeba iść za sobą w ogień.

 
 - Pamiętam te dobre czasy Odry, gdy Piotr Rocki wymyślał niesamowite cieszynki, z których filmiki do teraz krążą po Internecie. Teraz chłopcy starają się szukać analogii do znanych rzeczy, by móc się zabawić i zintegrować. W Hiszpanii mieli znakomite warunki do stworzenia „Słonecznego Patrolu” i pozostaje się cieszyć, że zespół się ze sobą zżywa. A właśnie integracja była jednym z głównych celów naszego zgrupowania w Hiszpanii.
 
 - Super, że owa akcja została właśnie zorganizowana przez piłkarzy z dużym stażem, mających spory posłuch w szatni. Cały czas narzucają oni pewne kierunki do rozwoju i stymulacji zespołu. Jeszcze w czerwcu czy lipcu wielu młodych chłopaków nie miało zielonego pojęcia odnośnie pracy w zespole. Wcześniej bowiem pracowali tylko na poziomie amatorskim, gdzie treningi odbywały się raz, dwa razy w tygodniu. Dodatkowo po meczu piwo i kiełbasa i na tym kończył się program rozrywkowy zespołu. Teraz ci młodzi zawodnicy rozwijają się i widzą, że jesteśmy zespołem i na boisku i poza nim - zakończył doświadczony szkoleniowiec.
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również