Legendarny trener, efektowne trio i kibice z pomysłem. Ktoś zatrzyma taką Odrę?

27.11.2018

Dwumecz między dwiema najlepszymi drużynami trzeciej grupy katowickiej okręgówki zdecydował o tym, która z ekip przezimuje w fotelu lidera tabeli. Gładkie 3:0 w wykonaniu podopiecznych trenera Ryszarda Wieczorka sprawiło, że rzutem na taśmę to odradzająca się Odra Wodzisław zepchnęła z pierwszego miejsca Unię Turza Śląska.

Prawdziwy lider
- Tak naprawdę chyba nigdzie nie deklarowaliśmy walki o awans w tym sezonie. Owszem, na przestrzeni 3 lat chcielibyśmy wrócić na szczebel centralny, więc z okręgówki trzeba wydostać się jak najszybciej, ale naprawdę nie zakładaliśmy tego już w tych rozgrywkach. Skupiamy się po prostu na odbudowie naszej marki - przekonuje Patryk Gruszka, wiceprezes wodzisławian.

Ekipa montowana od podstaw przez trenera Ryszarda Wieczorka rozkręciła się nadspodziewanie szybko. Już sam fakt, że na Bogumińską zawitał fachowiec z górnej półki zwiastował, że wodzisławian nie będzie interesować przeciętność. Sposób, w jaki jego podopieczni zdominowali stawkę musi jednak budzić podziw. Wodzisławianie nie tylko zebrali najwięcej punktów w lidze, ale też strzelili w niej najwięcej goli i najmniej stracili. Przez całą jesień poprzeczki nie przeskoczyli tylko dwukrotne, remisując z Naprzodem Borucin i Silesią Lubomia. W Borucinie podopieczni Wieczorka zagrali jednak na początku sezonu, gdy zespół był jeszcze w początkowej fazie budowy. Z kolei po remisie w Lubomii wodzisławianie złapali gaz, który pozwolił im wygrywać już do końca sezonu, nie tracąc przy tym nawet gola!

Nic dziwnego, że na Bogumińską zaczęli wracać fani, stęsknieni za futbolem na wysokim poziomie. A Odra może się podobać. W Wodzisławiu mają jasną wizję budowy drużyny. Z jednej strony opierają ją na ludziach, którzy swoją obecność w klubie zaznaczyli w czasach dawnej chwały. Mariusz Zganiacz, Jarosław Wieczorek, czy Piotr Szymiczek to w Wodzisławiu ikony, na których chcą się wzorować młodzi. Tacy, jak choćby 21-latkowie: Piotr Zieliński i Adam Niemyjski, 18-letni Mateusz Kasprzyk, czy zaledwie 17-letni Błażej Szczepanek. Dla zachowania odpowiedniego balansu trzeba mieć jednak również zawodników nieco starszych, za to od podszewki znających smak okręgówki. W tą rolę idealnie wpisują się "miejscowi" - Marcin Musioł i Sebastian Krzyżok.

Trio daje show
Takich dwóch, jak ich trzech, to nie ma ani jednego! Przynajmniej na szczeblu okręgówki. Patryk Dudziński, Damian Tarka i Alexander Turkson to trio, które jesienią strzeliło w sumie 32 gole, niejednokrotnie wzajemnie je sobie wypracowując. Pierwszy z nich to 23-latek, którego forma eksplodowała już w poprzednim sezonie, gdy grał w barwach Zameczku Czernica. U progu kariery próbował sił w wyżej notowanych GKS-ie Jastrzębie i ROW-ie Rybnik. Drugi, zaledwie 19-letni Tarka, piłkarskie szlify odbierał w młodzieżowych drużynach Górnika Zabrze. Wreszcie Turkson - 24-letni Ghanijczyk, który zanim zjawił się w Wodzisławiu, grał i studiował w Stanach Zjednoczonych. - Utarło się, że jak do niższych klas rozgrywkowych trafia zawodnik z bardziej egzotycznych regionów, musi być amatorem, który po prostu chce się wyrwać ze swojego kraju. W przypadku Aleksa jest inaczej. Owszem, w Stanach grał w rozgrywkach akademickich, ale o jego nieprzeciętnym potencjale dowiedzieliśmy się dzięki naszym kontaktom. U nas pierwszy raz pracuje z naprawdę profesjonalnym sztabem i to się przekłada na jego szybki rozwój. Początkowo łapał kontuzje, ale reżim treningowy sprawia, że szybko odbudowywał formę fizyczną. Jakość, jaką zaprezentował w meczu z Turzą była już naprawdę świetna. Widocznie atmosfera i presja mu służą, a nie przeszkadzają - chwali jedynego zagranicznego zawodnika w zespole wiceprezes Gruszka.

Po pierwsze akademia
Docelowo w Wodzisławiu mają grać ludzie wychowani przez tutejszą akademię. Na obiektach w Gosławiu mają wyrosnąć ci, którzy w przyszłości pociągną Odrę w kierunku dawnej chwały. - Chcielibyśmy kiedyś oprzeć się na ludziach z okolicy. Akademia ma mieć silne zaplecze. Stąd najpierw nawiązaliśmy współpracę z Wolfsburgiem, później z hiszpańskim Levante, w przyszłym roku w sztabach naszych drużyn prawdopodobnie pojawią się też zagraniczni trenerzy. To wszystko wymaga oczywiście czasu, ale w przyszłości szkolenie ma stanowić podstawę funkcjonowania Odry - zdradza plany wiceprezes klubu.

Wyszkolenie "swoich" zawodników to jeszcze melodia przyszłości, póki co przy Bogumińskiej dumni są jednak również z dobrze działającego systemu przeczesywania własnych okolic i umiejętnego pozyskiwania perspektywicznych graczy. W zimie zespół znowu ma zresztą zostać wzmocniony. A co, gdy po któregoś z wyróżniających graczy już teraz zgłosi się klub z wyższej ligi? - Bierzemy to pod uwagę, to wpisuje się w nasz plan działania. Nie będziemy nikogo w nieskończoność trzymać w niższych ligach. Jeśli przed którymś z zawodników pojawi się szansa na zaistnienie w dużym futbolu, przy zachowaniu korzyści dla niego i dla nas nie będziemy mu jej blokować - zapewnia Patryk Gruszka. 

Póki co w Wodzisławiu pracują nad stabilnością i odzyskaniem wiarygodności klubu. Mimo, że od kilku lat klub nie otrzymuje miejskich dotacji, a z boisk przy Bogumińskiej korzysta tylko przy okazji gry o punkty, radzi sobie całkiem nieźle. Coraz chętniej rozmowy z działaczami podejmują przedstawiciele lokalnego biznesu, a piłkarze trenują w komfortowych warunkach, gwarantowanych przez obiekty "Gosław Sport Center", należące do Dariusza Kozielskiego. Tego samego, który dawniej - jeszcze w ekstrakasowych czasach - próbował ratować dużą piłkę dla miasta. - To wszystko opiera się na pasjonatach, kibicach tego klubu, którzy wcześniej bezkompromisowo walczyli o swoje, a teraz zyskują coraz większe zaufanie. Zapraszamy do współpracy partnerów z dawnych lat, przed którymi uwiarygodniliśmy się dotychczasowymi działaniami i ostatnimi wynikami. A i z miastem staramy się szukać kompromisów. Wydaje się, że jest coraz mniej przeciwwskazań, by współpraca nie stawała się coraz lepsza - tłumaczy pełen uzasadnionego optymizmu Gruszka licząc, że w 2019 roku wniosek o przyznanie finansowego wsparcia z magistratu zostanie zaakceptowany...


Unia III-ligowa
Nie byłoby wątpliwości co do awansu Odry gdyby nie silny rywal, jaki niespodziewaniem latem pojawił się kilka kilometrów obok. Mowa o Unii Turza Śląska. Spadkowicz z III ligi latem wycofał się ze zmagań na szczebelek niżej, by w końcu - w niemal niezmienionym składzie przystąpić do ligi okręgowej. Miała tu grać jako satelita... Odry "Centrum" Wodzisław, ale na sformalizowanie fuzji zwyczajnie zabrakło czasu. Efekt był taki, że zespół pod wodzą trenera Jacka Gorczycy w składzie zbliżonym do tego, jaki rywalizował w makroregionie, rozpoczął zmagania o awans do ligi IV. Z podstawowej jedenastki ubyli tylko Sławomir Musiolik (Polonia Bytom via GKS Katowice), Marcin Zarychta (wróci do rodzinnych Czechowic) i Piotr Paś (skupił się na pracy trenera bramkarzy). Zostali za to Dariusz i Dawid Pawlusińscy, Kamil Kostecki, czy Marek Gładkowski.  - O tym, że poważnie podchodzimy do tematu świadczy choćby fakt, że mieliśmy kilkudniowe zgrupowanie w Myślenicach. Grać będziemy o jak najwyższe miejsce, a zimą się okaże jakie postawimy przed sobą zadanie - mówił u progu rozgrywek prezes i sponsor klubu, Zenon Rek, w rozmowie opublikowanej na stronach Śląskiego Związku Piłki Nożnej. 

Super Hanzel
Fuzja z Odrą "Centrum" wciąż zdaje się niewykluczona, póki co zespół z Turzy ma całkiem spore szanse, by wodzisławskiego IV-ligowca w piłkarskiej hierarchii dogonić. Przez większość jesieni to podopieczni trenera Gorczycy byli liderem, do czego w dużej mierze swoimi golami przyczynił się Dawid Hanzel. Jeszcze w III lidze 27-letni napastnik bramkarzy rywali pokonywał w sumie 18-krotnie, teraz 23 golami strzelonymi na przestrzeni jednej rundy znokautował innych snajperów, z którymi przyszło mu rywalizować w rozgrywkach! 

 

Co ciekawe, poza Odrą sposób na Unitów znalazła jeszcze tylko... 10. na półmetku Polonia Marklowice. W tamtym spotkaniu podopieczni trenera Krzysztofa Turka objęli prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie, utrzymali sensacyjny wynik, który w doliczonym czasie przypieczętowali dwoma trafieniami. Moc Hanzela i spółki poznali za to ich kolejni rywale. Bramkarz LKS-u Nędzia w starciu z Unią do siatki sięgał 10-krotnie, 9-krotnie robił to golkiper LKS-u Krzyżanowice, "tylko" 0:4 z ekipą z Turzy przegrał u siebie Naprzód Borucin. Świetną serię podopiecznych trenera Gorczycy dopiero na finiszu jesieni przerwali wodzisławianie i to oni przed rewanżami są o maleńki krok bliżsi wymarzonej, IV ligi.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również