Komentarz: "Rozumiem władze Rudy Śląskiej, ale..."

07.01.2020

Sytuacja z Rudy Śląskiej trochę jak w zwierciadle pokazuje problemy czekające inne śląskie, a pewnie nie tylko te z naszego regionu, miasta. Problem w trochę mniejszym stopniu dotyczy wielu innych samorządów. W Chorzowie z tego samego powodu zabrakło na stadion, inne miasta również borykają się z tego typu kłopotami. Ale nie znaczy to chyba, że mamy się z tym godzić i przejść nad tym do porządku dziennego?

Zygmunt Taul/Ruch Radzionków

O genezach całego problemu i argumentacjach władz samorządowych nie będę się rozpisywał. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że do mnie one trafiają. – Musieliśmy zabezpieczyć środki na podstawowe potrzeby, a więcej środków już nie było – tak mniej więcej brzmi przekaz władz miasta. Siedzę w domu i patrzę przez pryzmat swojego ogniska. Również nie wydawałbym na droższe ciuszki, gdybym nie miał zapłaconych nawet najdrobniejszych potrzeb. Tak zostałem wychowany, taka finansowa odpowiedzialność. Brawo władze Rudy Śląskiej, mógłbym rzec.

Przeczytaj: Gaśnie światło dla rudzkiego sportu? "My się zwijamy"

Rozumiem władze miasta. Ja chcąc mieć więcej pieniędzy w kieszeni pewnie poszedłbym do dodatkowej pracy. W przypadku budżetu miasta słyszę różne głosy, że można było uciąć trochę tam, trochę tu, i wtedy starczyłoby na wszystko, również na sport. Nie jestem jednak specjalistą i wiem, że na końcu każdej tej podpowiedzi może być polityka. Wiem jednak, i tu bez żadnej dyskusji i patrzenia na każdą stronę medalu, że na sport najmłodszych pieniądz musi być. To jak kara bezwzględnego więzienia dla zbrodniarza. Nie ma w temacie dyskusji. - Nie ma środków – słyszymy. Od ludzi zarządzających czymkolwiek, a szczególnie dużymi społecznościami. oczekuję jednak czegoś więcej niż tylko rozkładania bezradnie rąk. Bo to przecież specjaliści, eksperci.

Kluby mają sobie radzić same? Pożyczki, wyższe składki? A może to miasto weźmie kredyt? Nic mnie bardziej nie śmieszy niż argumentacja, że nasze dzieci będą to spłacać. To naprawdę przerażająca wizja. - Zajmujemy pani pół domu, bo spłaca pani kredyt miasta z początku XXI wieku, proszę się już powolutku wyprowadzać, a my idziemy do kolejnych mieszkańców – już widzę to oczami wyobraźni. A tak zupełnie poważnie: lepiej żyć w miastach, bo sprawa nie tyczy tylko Rudy Śląskiej, które mają czysty rachunek finansowy, ale mocno ograniczają podstawowe potrzeby, czy jednak w tych, które mają pomysł jak przetrwać ten trudny czas? Bo ja rozumiem władze samorządowe, to jest trudny czas. A ci, którzy dzisiaj mówią, że w państwie jest dobrze, ale w samorządzie już źle powinni sobie zadać pytanie – gdzie jest ta przepaść, w której tak diametralnie się to zmienia. Może to w państwie nie jest tak dobrze?

Temat rudzki za kilka dni może ucichnąć, chociaż w sumie nie wydaje mi się, ale co dalej? Nie trzeba być wróżbitą Maciejem by przewidzieć, że sytuacja będzie za rok jeszcze gorsza. Płace minimalne pójdą jeszcze do góry, mieszkańców w poszczególnych miastach nie przybędzie. A może rząd zmieni swoją politykę wobec samorządów? Tak, fantastyka piętro wyżej. Więc co wtedy? Wygasimy miejski monitoring, a zamiast strażników miejskich i policjantów na ulicach tylko adepci szkoły policyjnej. A za dwa lata, wyłącznie emerytowani nauczyciele w szkołach? Bo jednak ta oświata dużo pieniędzy pożera.

Czasem również, zwłaszcza w kryzysowych sytuacjach, potrzebna jest dobra wola i rozmowa, tak by po prostu delikatnie załagodzić nastroje. Dyplomacja, bo słowo taktyka może już tu źle brzmieć. Ja również pewnie miałbym trudno zdać egzamin z radzenia sobie z kryzysem domowym, gdybym oznajmił kobiecie, że oszczędzamy, i to głównie na kosmetykach i fryzjerze, bo przecież to dodatek. A ile razy w ostatnich miesiącach władze Rudy Śląskiej spotkały się z przedstawicielami wszystkich klubów sportowych, by chociażby przygotować ich do nadchodzącej sytuacji. Czy wspólnie zarządzano sytuacją? Bo to, że się odbywały spotkania władz poszczególnych miast, już od lata ubiegłego roku, na których właściwie chyba tylko narzekano na to, jak trudną dolę będą miały samorządy, to ja doskonale wiem. Z racji zawodowych obowiązków sygnały o takowych dochodziły do mnie na bieżąco. Ale o efektach tych spotkań nic nigdy nie usłyszałem.

W Rudzie Śląskiej sytuacja jest może jeszcze o tyle skomplikowana, że jest to bardziej 11 dzielnic niż jedno wspólne miasto. Kluby mające swoją tożsamość, żyjące swoją historią i utożsamiające się z lokalną społecznością. Grunwald to jednak Halemba, a nie Ruda Śląska 6, Wawel to Wirek, a nie Ruda Śląska 10. Kto jednak przez dobrych kilka lat obecnym władzom, ale także poprzednim, bronił uporządkowania tego wszystkiego? Były pieniądze, był ku temu komfort. Była marchewka, mógł być więc i kij. Dzisiaj byłoby dużo łatwiej nad tym kryzysem zapanować. Nawet gdy się u siebie w domu nie lubi sprzątać, o wiem coś o tym najlepiej, to przynajmniej warto mieć bałagan pod kontrolą.

I tak już zupełnie na koniec, usłyszałem kilka głosów, że temat – tak dokładnie przedstawiony – to przecież chęć zagrywki politycznej z mej strony. No bo przecież, jakby inaczej. Takie wysyłane argumenty to chyba jedynie chęć odwrócenia uwagi od problemu czy też pokazanie, że ktoś nie rozumie wagi sprawy. Nie interesuje mnie polityka – bo jak widać na wiele spraw może się nie mieć wpływu – poza tym jestem zadowolony z tego co robię. A jeżeli już kogoś to interesuje, to w wyborach samorządowych głosowałem na obecną panią prezydent Rudy Śląskiej.

P.S. Do tematu będziemy jeszcze wracać.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również