IV liga: Ciekawie w Myszkowie, Gwarek bawi się w najlepsze

Pełny stadion, efektowne oprawy i głośne śpiewy kibiców obu drużyn - taka sceneria IV-ligowych spotkań to rzadkość. Ale dla kibiców w Myszkowie sobotnie starcie z Ruchem Radzionków urosło do rangi małego, piłkarskiego święta. Niepokonani w tym sezonie na swoim boisku gospodarze długo dostosowywali się do poziomu publiczności. Myszkowianie zwłaszcza w pierwszej połowie stworzyli sobie kilka okazji do objęcia prowadzenia i długimi momentami nie pozwalali "Cidrom" na rozwinięcie skrzydeł. Ale końcówka należała już do podopiecznych trenera Damiana Galei. "Żółto-czarni" jak rasowy bokser wypunktowali w ostatnim kwadransie słaniających się już na nogach ze zmęczenia myszkowian i wygrali 2:0. Ozdobą meczu był gol Piotra Rockiego, który jak profesor zwiódł obrońcę MKS-u, a potem oszukał bramkarza gospodarzy i spokojnie ustalił wynik spotkania.

Po tym meczu przy Narutowicza odżyła iskierka nadziei nadziei na wygranie ligi. Ale by to zrobić trzeba dogonić Gwarka Tarnowskie Góry, który póki co zdaje się grać w osobnej lidze. W weekend ekipa trenera Krzysztofa Górecko "zabawiła" się na boisku ostatniej w tabeli Przyszłości Ciochowice. Postrzelali sobie m.in. Dawid Jarka i Sławomir Pach, a ozdobą meczu było piękne trafienie Marcina Jaskierni. Skończyło się na 9:0 dla lidera, który wciąż utrzymuje dziesięciopunktową przewagę nad Radzionkowem.

W drugiej grupie do dziewięciu oczek urosła przewaga Unii Turza Śląska nad drugim Krupińskim Suszec. Podczas gdy wicelider tylko bezbramkowo zremisował z zamykającymi tabelę rezerwami ROW-u Rybnik, Unia rozbiła u siebie Jedność Przyszowice aż 6:1. Po dwa gole zdobyli Dawid Hanzel, paweł Kulczyk i Paweł Polak. Obudziła się Polonia Łaziska która strzeliła pieć goli GKS-owi Radziechowy Wieprz, ale wcześniejsza seria meczów bez wygranej praktycznie pogrzebała szanse łaziszczan na rywalizację z Unią.