Dominik Szczęch: "Cały czas myślimy o awansie"

15.12.2016
W Jastrzębiu tak dobrej rundy w wykonaniu piłkarzy GKS-u nie widziano od dawna. Pierwsze miejsce w lidze z pięcioma punktami przewagi udokumentowane bardzo dobrą grą oraz awans do ćwierćfinału Puchar Polski – to musi robić wrażenie!
Rafał Rusek/PressFocus
Poprzednie rozgrywki nie zwiastowały tak udanego początku kolejnego sezonu. Jastrzębianie do końca walczyli o utrzymanie w lidze, którą z powodu reformy opuszczało, aż osiem drużyn. GKS ligowy byt zapewnił sobie dzięki wspaniałej końcówce sezonu 2015/2016, w której to w ostatnich sześciu meczach odnotował pięć zwycięstw i remis, co można było uznać za dobry zwiastun.
 
Przed rozpoczęciem kolejnych rozgrywek w Jastrzębiu nie mówiło się głośno o celach na następny sezon, a tym bardziej o awansie. Jednak ambicje i plany w głowach oraz nogach piłkarzy były zupełnie jasne - My tak naprawdę, czy to przed sezonem czy w trakcie rundy, cały czas myślimy o awansie i na pewno zrobimy wszystko, aby ten plan zrealizować – tłumaczy Dominik Szczęch – pomocnik GKS-u.  W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Drazik, bramkarz „Żółto-Zielono-Czarnych” - Końcówka zeszłego sezonu pokazała, że trener Skrobacz wniósł do szatni niesamowitą moc i tak imponujący finisz to nie przypadek. Przed obecnym sezonem wiedzieliśmy, że jesteśmy naprawdę niebezpieczni i jak widać wyniki mówią same za siebie.
 
Sezon piłkarze z Jastrzębia rozpoczęli z wysokiego C. W inauguracyjnym meczu pokonali na własnym obiekcie pierwszoligową Olimpię Grudziądz w ramach walki o Puchar Polski. Był to pierwszy krok do wspaniałej pucharowej przygody, która zakończyła się na ćwierćfinale. - Myślę, że rok temu, kiedy tak naprawdę zaczynaliśmy przygodę z Pucharem Polski nikt nie spodziewał się, że dojdziemy tak daleko. Dla nas była to wspaniała przygoda i uważam, że w pełni na nią zasłużyliśmy. Pokazaliśmy, że Jastrzębie potrafi grać naprawdę dobra piłkę, wygrywając z drużynami, które na co dzień walczą kilka szczebli wyżej – wspomina Dominik Szczęch. 
 
Następnie rozpoczęła się walka o ligowe punkty. Po dwóch spotkaniach Jastrzębski GKS miał na koncie komplet punktów i wygodnie usadowił się na fotelu lidera, w między czasie awansując po pokonaniu Radomiaka Radom do kolejnej rundy Pucharu Polski.  Po tym spotkaniu przyszła lekka zadyszka i lider z Jastrzębie stracił punkty z teoretycznie słabszymi drużynami odnotowując remisy, co przez całą rundę zdarzało się dość często - To prawda, że gubiliśmy punkty ze znacznie słabszymi drużynami. Wydaje mi się, że wynikało to z tego, iż niżej notowane zespoły nastawiały się bardziej na grę obronną, a nam trudniej było konstruować jakiekolwiek akcje. Natomiast drużyny z czołówki nie bały się grać w otwarta piłkę i dawały nam więcej pola do popisu w grze ofensywnej – tłumaczył całą sytuację Damian Zajączkowski obrońca GKS-u.
 
I to fakt w meczach ze silniejszymi przeciwnikami  jastrzębianie radzili sobie znacznie lepiej – pozostawiając w pokonanym polu Ruch Zdzieszowice, Rekord Bielsko-Biała czy BKS Stal. Tezę tę potwierdza również Dominik Szczęch - Zwycięstwa z drużynami, które są w górze tabeli dodają pewności siebie, zwłaszcza te zdobywane na wyjeździe, jednak w końcowym rozrachunku bardzo ważne będą punkty zdobywane z teoretycznie dużo niżej notowanymi zespołami, a nam zdarzało się je w trakcie tej rundy gubić.
 
Apogeum formy zjawiło się w najbardziej odpowiednim momencie – w walce o ćwierćfinał Pucharu Polski z ekstraklasowym Górnikiem Łęczna, która zakończyła się serią rzutów karnych, a w niej lepsi okazali się jastrzębianie. 
 
GKS 1962 Jastrzębie odnotował niesamowitą serię 18 ligowych pojedynków bez porażki, która ciągnęła się od końcówki poprzedniego sezonu. Jednak każda seria kiedyś się kończy i tak było tym razem. Dość niespodziewanie jastrzębianie ulegli w Zabrzu drugiemu zespołowi Górnika 1:0. Była to pierwsza i jak dotąd jedyna porażka „Zielono-Żółto-Czarnych” w obecnych rozgrywkach. – Wiedzieliśmy, że prędzej czy później kiedyś seria musi się skończyć, wypadło akurat na mecz z Górnikiem. Pozbieraliśmy się szybko, jakoś przełknęliśmy gorycz porażki i następnego dnia myśleliśmy o kolejnym rywalu – wspomina Damian Zajączkowski.
 
Po tym spotkaniu piłkarzy z Jastrzębia czekała pierwsza odsłona batalii o półfinał Pucharu Polski, w której przeciwnikiem były pierwszoligowe Wigry Suwałki. Jednak w tym samym momencie pojawiły się problem kadrowe wynikające z kontuzji i zawieszeń.  GKS przegrał na własnym stadionie 2:1, a wąska kadra zespołu pokazała, że może być ona jednym z głównych problemów w dalszej walce o jak najlepszy wynik. - Możemy być spokojni. Trener po zakończeniu rundy oznajmił, że na wiosnę koniecznie  widzi w zespole 3-4 nowych chłopaków, więc konkurencja wzrośnie, a to na pewno zwiększy mobilizacje i przełoży się na jeszcze lepszą jakość na boisku – uspokaja Grzegorz Drazik, dodając - Mamy w zespole kilka mocnych pozycji, ale jak wiemy trener lubi zamieszać w składzie,  więc uważam, że każdy po powrocie z urlopu będzie musiał ciężko walczyć o swoje.
 
Przegrana w pierwszym meczu z Wigrami nie wpłynęła negatywnie na piłkarzy GKS-u. W lidze szli jak burza pozostawiając rywali daleko w tyle. Jastrzębianie doskonale potrafili wykorzystać atut własnego boiska, gdzie wygrali siedem z ośmiu spotkań i tylko raz zremisowali. - Chyba większości drużyn gra się lepiej u siebie i nam również. Pokazaliśmy to w lidze, jak i zarówno w pucharach, gdzie ogrywaliśmy klubu z pierwszej i drugiej ligi oraz z Ekstraklasy. Lubimy grać na dużych, szerokich boiskach, a nasz obiekt taki jest, co idealnie pasuje do naszego stylu gry – komentuje Damian Zajączkowski.
 
Pewne prowadzenie w ligowej tabeli to również zasługa całego bloku defensywnego na czele z golkiperem Grzegorzem Drazikiem, który zagrał we wszystkich ligowych i pucharowych spotkaniach. Bramkarz GKS-u  w meczach o ligowe punkty, aż sześciokrotnie zachował czyste konto, tracą zaledwie 0,82 bramki na mecz. - Rywalizacja w bramce jest naprawdę duża, więc i o poziom nie trzeba się martwić. To, że zagrałem we wszystkich meczach mogę trochę zawdzięczać Kubie, bo to młody ambitny chłopak,  który ciągle depcze mi po piętach i czeka na swoje pięć minut. Wpływa na to, że w meczach i treningach muszę grać bezbłędnie i na 200% skoncentrowany. Gdy straci się pozycję  w bramce to później trudno do niej wrócić. – mówi sam zainteresowany, dodając - Wynik nie jest zły, ale zawsze jest to,  ale… Uważam, że kilku bramek mogliśmy uniknąć, ale nie myli się ten co nic nie robi, wiec musimy cieszyć się z tego co mamy.
 
W ostatnim meczu przed przerwą zimową GKS Jastrzębie udał się do Suwałk na rewanż. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1 i to gospodarze mogli cieszyć się z awansu do półfinału rozgrywek pucharowych. W Jastrzębiu pomimo tego, że nikt nie spodziewał się takiego sukcesu pozostał spory niedosyt. Co potwierdzają słowa Damiana Zajączkowskiego - Mało kto spodziewał się, że dojdziemy tak daleko. Niedosyt zawsze jest po przegranym meczu, a szczególnie gdy były okazje ku zwycięstwu. Zapewne każdy z nasz liczył na awans do półfinału, a po cichu nawet myślał o finale.
 
GKS 1962 Jastrzębie piłkarską jesień może zaliczyć do bardzo udanych. Bez obaw możemy mówić, że „Zielono-Żółto-Czarni” są głównym faworytem do awansu. Jednak wyniki sportowe to jedno, a sytuacja finansowo-organizacyjna klubu to drugie. Pewne wymogi muszą zostać spełnione, a są one wyższe, im wyższy jest szczebel rozgrywek. - O grę na wiosnę się nie boje. Drużyna jest młoda, ale za to doświadczona. W zespole mamy paru zawodników, którzy grali w wyższych ligach i to od nich młodsi nabierają doświadczenia. Jeżeli chodzi o finanse to może nie jest idealnie, ale też nie jest najgorzej. Bardzo wspiera nas miasto i z sezonu na sezon dają nam więcej. Nie obawiam się więc o organizacje i nakłady finansowe jeżeli uda się nam awansować – uspokaja kibiców Damian Zajączkowski, a Dominik Szczęch dodaje - Pokazaliśmy, że w tej drużynie naprawdę jest spory potencjał, nie tylko władzom klubu, ale i miastu.
 
Jeżeli poziom sportowy zostanie utrzymany, a na wiosnę w zespole pojawią się nowi zawodnicy, którzy będą wzmocnieniem, oraz sytuacja finansowo-organizacyjna będzie stabilna kibice z Jastrzębia będą mieli co świętować.
 
Statystki GKS 1962 Jastrzębie po rundzie jesiennej:
 
Ogółem: 17 spotkań – 11 zwycięstw – 5 remisów – 1 porażka – bilans bramkowy: 32 – 14
 
U siebie: 8 spotkań – 7 zwycięstw – 1 remis – bilans bramkowy: 21 - 8 bramki 

Na wyjeździe: 9 spotkań – 4 zwycięstwa – 4 remisy – 1 porażka – bilans bramkowy: 11-6
 
Najwyższa wygrana:
 
U siebie: z Pniówkiem Pawłowice 4:1
Na wyjeździe: z Ruchem Zdzieszowice 4:1
 
Najwyższa przegrana:
 
U siebie: brak
Na wyjeździe: z Górnikiem II Zabrze 1:0.
 
Bramki zdobyte na mecz: 1,88
 
U siebie: 2,63
Na wyjeździe: 1,22
 
Bramki stracone na mecz: 0,82
 
U siebie: 1
Na wyjeździe: 0,67
autor: MG

Przeczytaj również