Dąbrowa G. - BKS 1-3

22.02.2009
Wygraną w Dąbrowie Górniczej siatkarki BKS-u przedłużyły passę zwycięstw w bieżących rozgrywkach PlusLigi. To już siedemnasty kolejny ligowy sukces zespołu Igora Prielożnego.

Wszystko wskazuje więc na to, że bielszczanki zakończą sezon zasadniczy z kompletem zwycięstw. Trudno bowiem przypuszczać, aby BKS dał sobie wyrwać wygraną w ostatnim meczu z Gedanią Gdańsk.

 

Dąbrowianki miały olbrzymią ochotę na pokrzyżowanie szyków bielszczankom. Niestety dla nich, na parkiecie postawiły się tylko w trzecim secie i na początku czwartej partii. W dwóch pierwszych partiach MKS zupełnie nie radził sobie ze świetnie dysponowanymi rywalkami. Doskonale funkcjonował bielski blok. Prym wiodła zwłaszcza Studzienna, wybrana ostatecznie MVP pojedynku.

 

Miejscowe przebudziły się dopiero w trzecim secie. Dąbrowianki wykorzystały rozluźnienie w szeregach BKS i rozpoczęły te starcie od błyskawicznego prowadzenia 6-0. Wypracowanej przewagi podopieczne Waldemara Kawki nie dały sobie wyrwać. Świetnie w tym fragmencie gry spisywała się Wysocka, wspomagana przez Szczurek oraz Sieczkę. Tymczasem trener gości posłał na parkiet rezerwowe, które nie zdołały co prawda odwrócić losów tej partii, ale pozwoliły złapać oddech czołowym zawodniczkom.

 

Na początku czwartej partii uskrzydlone zwycięstwem w poprzednim secie dąbrowianki dzielnie dotrzymywały kroku bielszczankom do stanu 10-10. Wówczas w polu zagrywki pojawiła się Barańska. Opuściła je dopiero przy stanie 16-10 dla BKS. Po tym ciosie gospodynie już się nie podniosły. Bielszczanki do końca meczu kontrolowały wydarzenia na parkiecie i odniosły zasłużone zwycięstwo.

 

- Gdyby nie to, że w trzecim secie zaspałyśmy, być może udałoby się nam wygrać 3-0. Chciałyśmy, aby tak się stało, bo w poniedziałek czeka na kolejne starcie z MKS-em, tym razem w Pucharze Polski. Rywalki wykorzystały jednak nasze odprężenie. Na początku czwartej partii było trochę wyrównanej walki, ale potem odskoczyłyśmy - mówiła po meczu jedna z najlepszych  zawodniczek na parkiecie, Anna Barańska.

 

Bielszczanki triumfowały, zawodniczki MKS były za to bardzo niepocieszone. - Szkoda dwóch pierwszych setów. Trochę za łatwo oddałyśmy pole rywalkom. BKS to świetny zespół, dlatego trzeba z nimi walczyć do upadłego. Na początku meczu czegoś nam zabrakło. Pokazałyśmy kawałek niezłej gry w trzeciej partii i na początku czwartej, ale to trochę za mało na takiego przeciwnika - powiedziała Małgorzata Lis.

autor: Krzysztof Polaczkiewicz

Przeczytaj również