CKS Czeladź wraca do świata żywych. "Wszyscy chcą rozwoju klubu"

25.12.2020

Święta Bożego Narodzenia w bardzo radosnym klimacie spędzają kibice i wszystkie osoby związane z CKS Czeladź. Klub, który w przeszłości grał w trzeciej lidze i wychował kilku znanych piłkarzy, teraz próbuje „wydostać” się z klasy A. Po rundzie jesiennej jest do tego na najlepszej drodze.

facebook CKS Czeladź

W klasie A CKS Czeladź wydaje się być jednym z „pewniaków” do awansu. Drużyna z Czeladzi na półmetku rozgrywek w sosnowieckiej grupie ma siedem punktów przewagi nad wiceliderem. CKS jesienią wygrał czternaście meczów, tylko jedno na wyjeździe ze Skalniakiem Kroczyce zremisował.

 

Ligowy duet z Bukowej

– Pokazaliśmy bardzo dobrą grę, bo w naszej sytuacji nie tylko zwycięstwa i punkty się liczą. Chcemy bardzo dobrze się prezentować, tak aby być przygotowanym na wyższy poziom – mówi jeden z liderów drużyny, 41-letni Mariusz Muszalik. To jeden z dwóch uznanych byłych ligowców, którzy walczą o odbudowę tego klubu. Drugi to Adam Bała.

Muszalik do Czeladzi trafił dwa lata temu, gdy pożegnał się z drugoligowym wówczas ROW-em Rybnik. Butów na kołku jednak nie zawiesił, a cały czas starał się grać rekreacyjnie. – To jest bardzo odmienna rzeczywistość, ale pozytywna. Zdecydowałem się zrezygnować z profesjonalnej piłki, ale chcę jeszcze pograć – mówił wówczas. Rok temu dołączył do niego inny były piłkarz GKS Katowice, Adam Bała. Starsi kibice mogą go pamiętać z dynamicznych rajdów w żółtej koszulce GKS Katowice. Dzisiaj, w roli pierwszego trenera, trochę spokojniej wypowiada się o swojej pracy w klubie. – Wyniki potwierdzają dobrą robotę wykonywaną przez chłopaków – mówi wręcz lekko onieśmielony. – To był strzał w dziesiątkę. Dwaj koledzy, z dwoma odmiennymi warsztatami, świetnie się uzupełniają i tworzą świetny duet – zachwyca się duetem trenerskim prezes klubu, Mariusz Zimoch.

Muszalik cały czas jeszcze biega po boisku i jest prawdziwym liderem zespołu. – Nikomu nie umniejszając, to 50 % naszej drużyny. Nie wyobrażam sobie tego zespołu bez Mariusza – mówi Bała i wskazuje na liczby 41-letniego pomocnika. Muszalik miał udział w blisko połowie bramek CKS Czeladź w tym sezonie.

 

Drugi awans po reaktywacji?

Tylko w dwóch meczach gracze duetu trenerskiego Bała - Muszalik zdobyli mniej niż trzy bramki. Łącznie w 15 meczach trafiali do siatki rywali 88 razy. O dominacji czeladzian w ligowej stawce świadczy najlepiej fakt, że z najgroźniejszym rywalem, Czarnymi Sosnowiec wygrali 5:0. – W niektórych meczach była widoczna różnica dwóch klas – potwierdza prezes CKS. – Przed sezonem była delikatna niepewność, ale już sparingi z silnymi rywalami pokazały, że zespół będzie mocnym kandydatem do wygrania ligi – dodaje.

Słowa te mają tym większe znaczenie, że CKS Czeladź od czasu reaktywacji w 2011 roku na zrobienie drugiego awansu czeka już siódmy rok. W poprzednich latach zdarzało się, że zespół na półmetku rozgrywek plasował się na pierwszym miejscu, ale ostatecznie musiał zawsze obejść się smakiem. W 2015 roku do szczęścia zabrakło jednej bramki!

CKS Czeladź powstał w 1924 roku. Najbardziej znanym piłkarzem z przeszłością w CKS Czeladź jest były reprezentant Polski, Paweł Skrzypek, który, nim przeniósł się do Częstochowy i został uznanym piłkarzem, w tym klubie spędził osiem lat. Wychowankami CKS są także Marek Bęben i jego syn, Marcin. W Czeladzi zaczynał także Andrzej Kubica, który z czasem grał w Legii, czy Rafał Berliński. Czeladzianie przez wiele lat grali w III lidze i dwukrotnie walczyli nawet w barażach o awans na zaplecze ekstraklasy. Najnowsza historia tego klubu datuje się na początek grudnia 2011 roku, wtedy to właśnie kibice skupieni wokół klubu reaktywowali CKS, który wcześniej de facto upadł. – Kiedyś my chcieliśmy rozwoju klubu, a wszyscy wokół nie do końca. Teraz wszyscy chcą tego samego – mówi prezes.

 

Marzeniem czwarta liga

Do końcowych rozstrzygnięć w klubie podchodzą jednak spokojnie. Ambicje są jeszcze wyższe. – Celem naszym jest czwarta liga, a marzeniem trzecia. Wiadomo, że to wiąże się z konkretnym budżetem i wsparciem, ale takie mamy ambicje. Najpierw chcemy awansować do upragnionej okręgówki, tam już też nie będzie spacerku. Są tam coraz lepsi zawodnicy, coraz wyższy poziom. Ale może w pierwszym sezonie uda się z marszu osiągnąć dobry wynik... – marzy prezes CKS.

Dzisiaj budżet klubu to około 300 tysięcy złotych, z czego blisko 1/3 to wsparcie miasta. – Zamknięcie budżetu to mega trudna sprawa w naszych realiach. Musimy swoimi sposobami wysupłać 200 tysięcy złotych. Duża część naszych kosztów to jednak młodzież, w którą też inwestujemy, coraz więcej młodych chłopaków jest – tłumaczy prezes.

Duże wsparcie w tym zakresie wykazuje również samorząd. – Gmina nas wspiera i pokazuje, że chce naszego awansu. Wiele firm również się do tego przykłada – mówi Zimoch, a najlepszym przykładem lepszych relacji z samorządem jest remont infrastruktury, która pamięta jeszcze tłuste lata CKS z ubiegłego wieku. Legendarny obiekt w przyszłym roku ma być jednak remontowany. Nic więc dziwnego, że w Czeladzi „świąteczny zastój” upływa w bardzo dobrych i pozytywnych nastrojach.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również