Były reprezentant Polski zaczyna trenerską karierę. „Chcę być wymagający, uczciwy i wyrozumiały”

08.07.2020

Znany z boisk Ekstraklasy czy I Ligi Dawid Plizga, mający również na swoim koncie trzy występy w reprezentacji Polski, kilka dni temu oficjalnie rozpoczął swoją trenerską karierę. Pierwszym klubem, za którego wyniki odpowiadać będzie 34-latek, będzie występująca na co dzień w lidze okręgowej Unia Racibórz. W krótkiej rozmowie z naszym portalem były pomocnik m.in. Górnika Zabrze czy GKS-u Katowice przyznał, dlaczego zdecydował się przyjąć ofertę Unii, jakimi zasadami zamierza się kierować podczas swojej pracy trenerskiej oraz jakie cele stawia sobie przed oficjalnym szkoleniowym debiutem. 

Łukasz Laskowski/PressFocus

Szesnaście lat występów na szczeblu seniorskim, 223 rozegrane mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej oraz uzyskane powołania do reprezentacji w czasie kadencji Franciszka Smudy i Adama Nawałki - karierę Dawida Plizgi śmiało można uznać za dość bogatą. 34-letni pomocnik, mimo posiadanych możliwości do kontynuowania gry choćby w III Lidze, zdecydował się jednak zamienić trawiaste boisko na ławkę trenerską. Może nie w pełni, gdyż 1 lipca Plizga został ogłoszony grającym trenerem Unii Racibórz, zastępując na stanowisku Jarosława Rachwalskiego. Pomocnik zaliczył już nawet udany debiut w swojej nowej roli, ale prawdziwa weryfikacja jego pracy będzie miała jednak miejsce dopiero za kilka miesięcy, gdy rozgrywki trzeciej śląskiej grupy w klasie okręgowej wejdą w kluczową fazę.

***

Piotr Porębski (SportSlaski.pl): Na wstępie gratuluję objęcia nowej funkcji w pańskim życiu, a także pierwszego zwycięstwa w roli trenera. Sądząc po wyniku i przebiegu spotkania z Zameczkiem Czernica (Unia wygrała sparingowe spotkanie 3:2 - przyp. red.), to na placu gry musiało dziać się sporo. 
Dawid Plizga (trener Unii Racibórz, występującej w lidze okręgowej): Faktycznie, dużo się działo. W pierwszych 30 minutach byliśmy jeszcze w swoich poczynaniach dość ospali, ale z biegiem czasu na boisku robiło się coraz więcej miejsca i zaczęliśmy to wykorzystywać. Każde odniesione zwycięstwo jest dla mnie i zespołu ważne, pomijając nawet fakt, że był to tylko mecz sparingowy. Musimy się bowiem nauczyć wygrywać i budować dobrą formę przed zbliżającymi się zmaganiami. To właśnie spotkania ligowe wyzwalają w zawodnikach największą adrenalinę i to jest to, na co zdecydowanie najbardziej czekamy. 

Domyślam się, że okres przygotowawczy będzie w waszym przypadku intensywny, skoro liga okręgowa startuje za około 3 tygodnie.
Na razie cały czas przygotowujemy się w ramach jednego mikrocyklu. Spotykamy się na treningach trzy razy w tygodniu, a w sobotę będziemy rozgrywali kolejne sparingi.

Widziałem na facebookowym profilu Unii, że w trakcie sobotniego spotkania klub testował czterech zawodników. Można się zatem za niedługo spodziewać pierwszych ogłoszonych wzmocnień przy Srebrnej? 
Testowani zawodnicy wypadli według mnie bardzo pozytywnie. Jeden z nich zaliczył bowiem dwie bramki, drugi z kolei zanotował dwa kluczowe podania. Na pewno swoją postawą udowodnili, że mogą stać się ważną częścią zespołu i będziemy mogli w przyszłości na nich liczyć. Za niedługo powinniśmy ogłosić ich pozyskanie, wszystko pozostaje jedynie w kwestii indywidualnego dogadania się z nimi. 

Pana też poniekąd można uznać za ważne wzmocnienie kadry Unii. Biorąc jednak pod uwagę możliwości objętej funkcji grającego trenera, zamierza Pan przede wszystkim prowadzić zespół przy linii bocznej i wchodzić na boisko jedynie z konieczności?
Wszystko będzie zależało od sytuacji na boisku i jakości gry przeciwnika. Mogę zatem powiedzieć, że ta kwestia będzie dość płynna. Oby kryzysowych sytuacji było w naszym przypadku jak najmniej, ale początkowo zamierzam dość intensywnie uczestniczyć w grze zespołu. Ale jak to wyjdzie w praniu? To rozstrzygnie się w kolejnych tygodniach czy miesiącach. 

Mnie zawsze ciekawiło funkcjonowanie roli grającego trenera, niecieszącej się w Polsce jakąś dużą popularnością. Z czego może to wynikać, że kluby niespecjalnie stawiają na to rozwiązanie? 
Uważam, że jest to dość trudna funkcja do pełnienia, aczkolwiek na takim poziomie rozgrywek jak liga okręgowa, wszystkie obowiązki w ramach tej roli da się pogodzić. W trakcie gry zawodnik skupia się tylko na swojej postawie oraz na ważnych wydarzeniach boiskowych. Ofensywny piłkarz nie zwróci chociażby uwagi na to, czy cała linia defensywy dobrze się przesuwa i aktualnie gra wyżej lub niżej. Trener przy linii bocznej dostrzega zatem znacznie więcej aspektów.

Ten temat został już poniekąd wywołany w rozmowie z portalem sport.nowiny.pl, ale chciałbym go jeszcze rozwinąć. Jakie cele stawia Pan przed sobą i drużyną na zbliżający się sezon? Myślicie o jakimś konkretnym wyniku, czy po prostu będziecie się skupiali na każdym kolejnym meczu? 
Nie zamierzamy na razie niczego szumnie zapowiadać. Wszystko w naszym przypadku będzie wychodziło na bieżąco, a ustalonym priorytetem jest to, by zawodnicy w Unii rozwijali się jak najlepiej. Poza tym na pewno będziemy grali w każdym meczu o zwycięstwo. Co prawda może brzmi to banalnie, ale nie myślimy o niczym więcej.  

A analizował Pan już wstępnie ligową stawkę i drużyny, z którymi pański zespół zmierzy się w najbliższych rozgrywkach? Nie da się ukryć, że Unii ubędzie poważny rywal w postaci innej Unii, tylko tej z Turzy Śląskiej. 
Przyznam szczerze, że dopiero z biegiem czasu będę poznawał całą ligę oraz występujące w niej zespoły. Wielu rzeczy na pewno dowiem się od moich zawodników, a swoje zrobią również nagrania z poszczególnych spotkań, dzięki którym będziemy mogli przeanalizować naszych rywali i odpowiednio przygotować się do meczów.

Wracając do kwestii budowania zespołu - w poprzednim sezonie występował Pan w ROW-ie 1964 Rybnik, którego skład śmiało można było uznać za mieszankę doświadczenia z młodością. Podobne zestawienie będzie chciał Pan stworzyć również w Raciborzu?
Jest to zdecydowanie dobra koncepcja, bo młodzież musi mieć wsparcie ze strony starszych, bardziej ogranych piłkarzy. Dzięki ich wiedzy zawodnicy, dopiero wchodzący do seniorskiej piłki, mają okazję lepiej się rozwijać i zwracają uwagę na większą ilość rzeczy w trakcie treningów czy meczów. Ale też nie oszukujmy się - trudno jest ściągnąć doświadczonych piłkarzy do ligi okręgowej, więc jednak w dużej mierze nasz zespół będzie oparty na młodzieży. 

Ale akurat takiego Sławomira Peszkę udało się ściągnąć na ten szczebel rozgrywkowy.
Jakbyśmy dysponowali podobnym budżetem jak Wieczysta Kraków, wówczas pewnie rozmawialiśmy zupełnie inaczej. Na chwilę obecną nie mamy takich możliwości, ale podkreślam - na chwilę obecną. 

No właśnie w różnych źródłach wyczytałem, że pański nowy klub zamierza wrócić na dobre tory i warto śledzić jego rozwój.
Tak, jest to całkiem nowy projekt, nad którym władzę przejęło miasto Racibórz. Mamy aprobatę ze strony prezydenta i liczę na to, że klub faktycznie będzie prężnie się rozwijał, tak jak zostało to ustalone. 

A sama oferta objęcia klubu z ligi okręgowej była dla Pana pewnym zaskoczeniem? Nie myślał Pan jeszcze o kontynuowaniu swojej bogatej kariery piłkarskiej, choćby na poziomie III Ligi?
W trakcie ostatnich dni pojawiały się różne oferty i prowadziłem już nawet konkretne rozmowy transferowe. Liczyłem się jednak z tym, że prędzej czy później trzeba będzie postawić kolejny krok i zacząć łapać odpowiednie doświadczenie trenerskie. Uważam, że możliwość przejęcia Unii Racibórz jest dla mnie bardzo korzystną opcją i praca tutaj na pewno bardzo mnie rozwinie. 

To właśnie prężność tego projektu była głównym argumentem, że to właśnie w Raciborzu zdecydował się Pan postawić pierwszy krok na swojej trenerskiej drodze?
Zgadza się, bardzo przekonały mnie nie tylko słowa prezesa Unii oraz prezydenta miasta, ale także fakt, że mój nowy zespół jest właściwie „na dorobku”. Wszystko będę chciał realizować tutaj krok po kroku i chciałbym, żeby zaistniałe sprawy były regulowane i dopinane na ostatni guzik. Musimy być odpowiednio przygotowani na każdy kolejny krok, by można go było uznać za w pewien sposób logiczny. Jak widać nawet po szczeblu centralnym, część klubów bywa niegotowa na ewentualny awans na wyższy poziom rozgrywkowy. Później zdarzają się niestety różne kwiatki, a my zrobimy wszystko, by uniknąć w przyszłości różnych nieścisłości. 

A jak wygląda kwestia pańskiej trenerskiej licencji? Pamiętam jak rozmawialiśmy ze sobą w lipcu zeszłego roku i wówczas był Pan na kursie UEFA A - jak przebiegało doprowadzenie go do końca z pozytywnym skutkiem? Kolejnym pańskim celem będzie zdobycie licencji UEFA PRO?
Tak, udało mi się w lutym ukończyć kurs UEFA A, który pozwoli mi na prowadzenie zespołów od trzeciej ligi w dół. Odnośnie kolejnego kroku to sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Na pewno na kurs UEFA PRO musiałbym jeszcze bardziej się przygotować - zarówno pod kątem umiejętności kierowania grupą, jak i ogólnie warstwy merytorycznej czy posiadanego doświadczenia trenerskiego. Samo w sobie zakwalifikowanie się na ten kurs również jest trudne, więc zobaczymy jak to w moim przypadku będzie wyglądało. A wracając do UEFA A, wszystkie zadania starałem się wypełniać na bieżąco. Tym bardziej, że poza treningami i rozgrywanymi meczami miałem sporo wolnego czasu. Na sam kurs byłem przygotowany odpowiednio wcześnie, tak by dobrze przedstawić swoje prezentacje i szybko uzyskać odpowiednie uprawnienia. 

Jakim trenerem zamierza Pan być? Do tego pojęcia zaliczam zarówno kwestię podejścia do zawodników, jak i element gry, na który chciałby Pan najbardziej zwracać uwagę. 
Przede wszystkim chciałbym być trenerem wymagającym. Do tego uczciwym, bo uważam, że trzeba być sprawiedliwym dla wszystkich zawodników w każdym aspekcie funkcjonowania drużyny. Biorąc jeszcze pod uwagę kwestię podejścia do zawodników, chcę być dla swoich podopiecznych wyrozumiały i zapewnić ich, że mogą do mnie przyjść w każdej sprawie. Jeśli zaś chodzi o styl gry, kiedyś przeczytałem bardzo fajną rzecz o wzorze trenera drużyn seniorskich. Szkoleniowiec powinien być przede wszystkim skuteczny. To właśnie osiąganie zwycięstw jest priorytetem w piłce nożnej, ale do tej skuteczności chciałbym jeszcze dorzucić ofensywny styl gry, który spowoduje dominację pod względem nie tyle co posiadania piłki, a stwarzania sytuacji bramkowych.

Na chwilę chciałbym jeszcze nawiązać do tematu klubu z Rybnika. Jak ocenia Pan przedwcześnie zakończony sezon III Ligi? Myślę, że ostatecznie uzyskane przez Was 14. miejsce trzeba uznać za rozczarowujące.
Zgadza się, jeszcze na początku sezonu nasza gra wyglądała dobrze i napawała optymizmem. I choć traciliśmy dość dużo bramek, byliśmy w stanie na to odpowiedzieć wysoką skutecznością w ofensywie. Po 5-6 kolejkach znajdowaliśmy się w czołówce trzecioligowej tabeli i zakładaliśmy sobie, że mamy szansę włączyć się do walki o wyższe cele. Póżniej miały jednak miejsce różne perturbacje, do tego doszła nasza słabsza forma sportowa, przez co w pewnym momencie mieliśmy na koncie serię pięciu przegranych spotkań z rzędu. No i nasze plany musiały zostać zweryfikowane. 

Do tych perturbacji można również zaliczyć roszady na ławce trenerskiej i odejście z Rybnika trenera Jacka Trzeciaka.
Tak, ale tamtej decyzji trenera nie ma co się dziwić. Co prawda długo zastanawiał się on nad przyjęciem oferty I-ligowej Olimpii, lecz wtedy powiedziałem mu, że nie wiadomo, czy otrzyma taką szansę po raz drugi. Jednak jest to możliwość pracy o dwa szczeble wyżej i jak pokazało życie, podjął on dobrą decyzję. I to pomimo faktu, że w Grudziądzu już go nie ma. Trzeba bowiem pamiętać, że trener Trzeciak objął Olimpię w momencie, gdy zespół ten znajdował się tuż nad czerwoną strefą i był w pewnym momencie uznawany za głównego kandydata do spadku. Teraz klub wciąż ma szanse na miejsce w barażach o Ekstraklasę, więc to tylko świadczy o dobrze wykonanej pracy przez trenera. Oczywiście, kandydatów na miejsce w czołowej szóstce jest co najmniej kilku, niemniej samo wygrzebanie zespołu z dołka jest nie byle jakim zadaniem. 

Na koniec - czego można Panu życzyć na najbliższe miesiące, np. w kontekście rozpoczynającej się kariery trenerskiej?
Mam nadzieję, że najbardziej perspektywiczni zawodnicy Unii będą prezentowali się na tyle dobrze, że już zimą zainteresują się nimi kluby z wyższych klas rozgrywkowych. U niektórych zawodników widzę naprawdę spory potencjał na przyszłość. 

Ale dobrze byłoby również, gdyby przyczynili się oni do późniejszych sukcesów Unii. W końcu miasto Racibórz zasługuje na wyższą klasę rozgrywkową niż „okręgówka”. 
Racja, na pewno łatwiej będzie wypromować najzdolniejszych zawodników, jeśli drużyna gra o najwyższe cele, a nie pałęta się na przykład w okolicach środka tabeli. To jest logiczne, a poza tym zawsze chętniej przychodzi się oglądać zespół, grający ofensywną piłkę i strzelający sporo goli.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również