Baraż Polonii z "Cidrami" pod znakiem zapytania. Do gry waracają "Zieloni"

01.06.2018
Przy Narutowicza pomału ruszają z dystrybucją biletów na barażowe spotkanie z bytomską Polonią, ale drużyna Ruchu mocno zwolniła tempo w jakim do tej pory gromadziła ligowe punkty. 6 oczek ugranych w pięciu meczach i wysoka forma bytomskich Szombierek sprawiły, znak zapytania pod jakim w Radzionkowie  stoi zwycięstwo w pierwszej grupie IV ligi niebezpiecznie rośnie.
Tomasz Błaszczyk/PressFocus
Po 23 kolejkach sprawa rozstrzygnięć na szczycie tabeli wydawała się jasna. Ruch miał aż 10 punktów przewagi nad drugą Przemszą Siewierz, notował właśnie kapitalną serię 13 z rzędu zwycięstw i w tamtym okresie zdawał się być ekipą nie do zatrzymania. Przy Narutowicza coś zacięło się od wyjazdowego starcia z rezerwami gliwickiego Piasta. Przetrzebiona ofensywa "Cidrów" nie była w stanie wykorzystać żadnej z dobrych okazji na zdobycie gola i po raz pierwszy od kilku miesięcy ktoś zdołał odebrać jej punkty. Tydzień później Ruch przegrał u siebie z broniącą się przed spadkiem z ligi Szczakowianką, następnie rozegrał trzy emocjonujące spotkania dzięki którym wciąż pozostaje liderem tabeli. Radzionkowianie dość szczęśliwie pokonali Wartę Zawiercie, w doliczonym czasie meczu z Sarmacją uratowali remis, za to w ubiegłą środę - również po upływie 90 minuty - stracili wygraną na boisku Śląska Świętochłowice. - To bolało zwłaszcza w meczu, w którym mieliśmy mnóstwo sytuacji do zamknięcia wyniku. Ale szanujemy ten punkt, bo w kontekście wygrania ligi znacznie przybliżył nas do osiągnięcia celu. Musimy zwyciężyć w jeszcze jednym meczu i mam nadzieję że w sobotę to nastąpi - mówi trener radzionkowian, Kamil Rakoczy.

Zadanie łatwe jest tylko z pozoru. Co prawda na Narutowicza przyjedzie ostatnia drużyna w tabeli, ale już mecz ze Szczakowianką pokazał, że wygrana wcale nie musi być oczywista. Lider pokutuje ze względu na wąską kadrę. Sztab szkoleniowy "Cidrów" od początku wiosny eksploatuje niemal niezmienioną jedenastką, a sytuacja komplikuje się za każdym razem, gdy urazy lub kartkowe absencje eliminują któregoś z podstawowych graczy. - To zmęczenie w końcu musiało przyjść. Staramy się odnawiać, przygotowywać do kolejnych meczów, ale... męczymy się. Od kilku tygodniu jesteśmy w roli zespołu uciekającego, a nie goniącego. To chyba też niezbyt dobrze wpływa na drużynę, bo coś zatraciliśmy - przyznaje trener radzionkowian.

Dołek lidera rzutem na taśmę starają się wykorzystać w Szombierkach. "Zieloni", którzy do wiosennych zmagań przystępowali z 4-punktową przewagą nad Ruchem teraz dokładnie tyle mają do odrobienia. Biorąc pod uwagę, że na pewnym etapie ich strata do radzionkowian wynosiła aż 11 oczek obecny dystans wcale nie wydaje się wielki. Tym bardziej, że podopieczni trenera Radosława Osadnika złapali ostatnio "gaz". Wygrali 5 z 6 spotkań, aplikując przy tym 5 goli rezerwom Piasta, 4 rewelacyjnym Świętochłowicom i 6 outsiderowi z Lublińca. - Udało nam się pozbierać po słabym początku wiosny. Szkoda że tak późno. Czujemy, że jesteśmy w dobrej dyspozycji, ale w kontekście gry o baraże nie wszystko zależy od nas. Ale forma jest więc do końca gramy o komplet punktów i... zobaczymy co się wydarzy - zapowiada trener bytomian, Radosław Osadnik.

W Bytomiu plują sobie w brodę, że nie zaczęli punktować nieco wcześniej. Czasem brakowało szczęścia, czasem skuteczności. Efekt był taki, że w kwietniu na Frycza-Modrzewskiego już niemal pogodzili się ze spisaniem sezonu na straty. - Na słaby początek nałożyło się kilka przyczyn. Przede wszystkim momentami brakowało nam nawet 9 zawodników, posypała się kadra. Problemy zdrowotne miał Jacek Jarnot. Do tej pory brakuje nam Damiana Cybula, który zerwał wiązadła oraz Dawida Domańskiego i Damiana Mielnika którym grę w piłkę skomplikowały zmiany w pracy na kopalni. Mateusz Lebek właściwie dopiero wraca do siebie po kontuzji, nie grają Stefaniak i Sawicki bo obaj skręcili kostkę. W porównaniu z jesienią staliśmy się zupełnie inną drużyną i trzeba było czasu, by to wszystko zagrało - żałuje Osadnik.

Atutem Szombierek jest jeszcze korzystny bilans bezpośrednich gier z radzionkowianami. U siebie "Zieloni" wygrali 3:1, na wyjeździe ulegli tylko 0:1. To oznacza, że w przypadku równej liczby punktów na mecie rozgrywek to bytomianie staną w szranki z niemal pewną wygrania grupy II Polonią Bytom. Do końca IV-ligowych rozgrywek pozostały dwie kolejki. Bytomianie i radzionkowianie zmierzą się w nich z przeciętniakami. Oba zespoły mają przed sobą mecze z Polonią Poraj, poza tym Ruch zagra ze Spartą, a Szombierki z Górnikiem Piaski.

- Nie wyobrażam sobie by zabrakło nas w barażach. Przyjedzie do nas ostatni zespół w tabeli i choć każdego rywala trzeba szanować to nasz potencjał powinien wystarczyć do tego, by już w sobotę zapewnić sobie wygranie ligi. Przed nami dwie szanse i grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Trzeba podejść do tego poważnie, zrealizować plan i zamknąć sprawę. Najlepiej tak, by przed barażami mieć spokój i czas na odpoczynek oraz dobre przygotowanie do gry o awans - zachowuje optymizm trener Ruchu, Kamil Rakoczy. - Na pewno póki jest szansa to jako ludzie z ambicjami będziemy robić wszystko by ją wykorzystać. Inaczej moglibyśmy się spakować i spotkać się ponownie na początku lipca. Fakt, że zimą żyliśmy już trochę tym barażem, ale taki jest sport. Trzeba się zbierać i pokazać charakter, a tak czy inaczje jesienią być jeszcze silniejszym zespołem - odpowiada trener "Zielonych", Radosław Osadnik.
autor: ŁM

Przeczytaj również