Wydarzeniami ze środowych meczów trzeciej ligi można by było obdzielić kilka kolejek. Przede wszystkim do hitowego spotkania doszło w Bielsku-Białej. Rekord potwierdził swoje aspiracje do walki o najwyższe lokaty i pewnie pokonał Ślęzę Wrocław. Liderem nadal jest LKS Goczałkowice-Zdrój, który w tym sezonie nie przegrał jeszcze meczu i ma dwa punkty przewagi nad Rekordem. Trzecia Ślęza traci z kolei do LKS-u cztery „oczka”. Do czołówki może doszlusować jeszcze Odra Wodzisław, która mecz w Jeleniej Górze rozegra później.
Wysoka wygrana lidera, Rekord i Polonia potwierdzają aspiracje
Lider z Goczałkowic nie miał większych problemów z odniesieniem zwycięstwa nad walczącym o utrzymanie Piastem Żmigród. Już właściwie w początkowych fragmentach spotkanie zostało rozstrzygnięte – najpierw na listę strzelców wpisał się Łukasz Hanzel, a poprawił w 21. minucie Piotr Ćwielong. Zwłaszcza gol tego pierwszego mógł się podobać – przymierzył z półwoleja zza pola karnego. Trzeba jednak dodać, że goście nie stanowili większej przeszkody dla ofensywnych graczy LKS-u i w drugiej połowie miejscowi po akcjach lewą stroną mogli cieszyć się z kolejnych dwóch bramek.
Rywalizacja trzeciej drużyny z drugą w Bielsku-Białej wyrastała na hit środowych meczów. Obie ekipy przystępowały do tego meczu z mianem zespołów niepokonanych na boisku – ta ostatnia adnotacja tyczy się przede wszystkim Ślęzy, bo po remisie w Goczałkowicach zostali oni ukarani walkowerem. Bielszczanie takich wpadek nie mieli i w pierwszej fazie sezonu byli największą rewelacją rozgrywek. Potwierdzili to w środowym meczu. Ślęza w pięciu pierwszych meczach zdobyła aż 21 bramek, natomiast w meczu z Rekordem nie była w stanie ani razu sforsować defensywy rywala. Gospodarze za to strzelili aż trzy gole, a mogli nawet więcej. Na korzyść bielszczan przemawiało także to, że trafiali w kluczowych momentach – dwadzieścia minut pierwszej połowy wystarczyło, by Jan Ciućka został bohaterem Rekordu, a tuż po przerwie nadzieje gościom odebrał Tomasz Nowak, skutecznie egzekwując podyktowany karny.
Wizyta w Brzegu miała z kolei dać odpowiedź na pytanie, w którym miejscu obecnie znajduje się Polonia Bytom. Stal latem dokonała kilka ciekawych transferów i przed meczem z niebiesko-czerwonymi plasowała się wyżej w tabeli. Polonia w weekend wygrała z Karkonoszami 2:1 i teraz w Brzegu sięgnęła po kolejne trzy punkty. Bramki zdobywali ci, od których tego kibice wymagają, czyli Dawid Krzemień, Michał Płonka i Daniel Iwanek. Cichym bohaterem tego meczu był z kolei Konrad Andrzejczak, który zaliczył dwie asysty i wywalczył rzut karny. Jeżeli kibice Polonii mogli martwić się o wynik w tym spotkaniu, to jedynie w końcowych fragmentach. Po drugim z rzędu zwycięstwie podopieczni Kamila Rakoczego awansowali do górnej połówki tabeli i mają obecnie tyle samo punktów, co chociażby Stal Brzeg.
Tyle samo oczek co Polonia mają także rezerwy Górnika Zabrze, które ograły drugą drużynę Miedzi Legnica 1:0. - Dużo emocji, nie wszystko jeszcze wychodzi, ale pracujemy nad dokładnością, nad wykorzystywaniem sytuacji. Było dużo zmian w porównaniu do ostatnich meczów. Dla nas najważniejsze są punkty, ale gra w niektórych momentach także cieszy – mówił po meczu trener rezerw Górnika, Piotr Gierczak. Największym rozczarowaniem w trzecioligowej stawce jak na razie jest Pniówek Pawłowice. Zespół, który jeszcze w poprzednim sezonie znajdował się w ścisłej czołówce tabeli, teraz zajmuje miejsce tuż nad strefą spadkową – w środę zremisował bezbramkowo na wyjeździe z Gwarkiem Tarnowskie Góry.