Wyścig o lidera i koronę króla strzelców

12.10.2020

Pięć punktów przewagi po weekendowych spotkaniach mają drużyny Ślęzy Wrocław i Ruchu Chorzów nad bytomską Polonią. Trzeba jednak pamiętać, że Polonia ma spotkanie zaległe do rozegrania i już w środę może ponownie zacząć deptać po piętach dwójce faworytów. Bez względu jednak na to kto awansuje można być niemal pewnym, że niektórzy piłkarze i tak znajdą miejsce w II lub nawet I lidze.

Polonia Bytom

Kto wie czy paradoksalnie Polonia Bytom pierwszej porażki w tym sezonie nie doznała w meczu, w którym przed własną publiką zaprezentowała się najlepiej. - Zagraliśmy konsekwentnie, nie otwieraliśmy się niepotrzebnie, w pierwszej połowie badaliśmy się. Szkoda, że pierwsi straciliśmy bramkę, mogliśmy wyrównać, były ku temu dogodne sytuacje. Mamy trochę wniosków do wyciągnięcia. Nie składamy broni, mamy jeszcze mecz zaległy, chcemy go wygrać i wrócić na swoją ścieżkę – analizował piątkowy mecz na szczycie ze Ślęzą Wrocław (0:2) napastnik Polonii, Adam Żak.

Bitwa o lidera

Dla bytomian niepokojąca może być jedynie statystyka meczów na własnym terenie. Z pięciu łącznie spotkań gospodarze wygrali tylko jedno, z Pniówkiem Pawłowice Śląskie (3:0). Pozostałe, prócz przegranej ze Ślęzą, kończyli remisami. Piątkowy mecz dla rywala nie był jednak spacerkiem. - Pierwsza połowa dobrze wyglądała w naszym wykonaniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o taką zespołowość i grę w obronie. To nam dobrze wychodziło. Po przerwie może za bardzo się otworzyliśmy, stąd ta strata pierwszej bramki. Będziemy ten mecz omawiać, ale na pewno można znaleźć pozytywy w grze. Mieliśmy swoje dogodne sytuacje, chociażby przez stałe fragmenty gry – mówi Żak.

Bytomianie po przegranym meczu nie ukrywali rozczarowania, ale w tej sytuacji warto spojrzeć trochę szerzej na poczynania graczy Polonii. Bytomianie ze Ślęzą w piątkowe popołudnie, mając jeszcze w zanadrzu mecz zaległy, walczyli o fotel lidera. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu, w obliczu załamania gospodarczego, a co za tym idzie sportowego, związanego z pandemią i koronawirusem, nie było pewne co dalej z bytomską piłką. - To w żaden sposób nie osładza naszej goryczy. Mamy swoje ambicje – było słychać w obozie trzeciej obecnie drużyny po piątkowym meczu.

Przyczyny niepowodzenia bytomian, patrząc chociażby z punktu widzenia statystycznego, są dość oczywiste. Mecz ze Ślęzą był pierwszym pojedynkiem w tym sezonie, kiedy to Polonia nie zdobyła bramki. Dla Adama Żaka natomiast, który strzelił 11 z 21 goli dla Polonii w tym sezonie, to trzeci mecz, w którym „milczał”. Wcześniej nie trafiał w spotkaniach z Ruchem Chorzów i MKS Kluczbork, czyli innymi czołowymi drużynami. - Najlepsze sytuacje mieliśmy ze stałych fragmentów gry, gdy piłka się kotłowała w polu karnym. Mieliśmy co najmniej dwie takie sytuacje by bramkę strzelić. To nam wychodziło. Z akcji było bardzo mało szans, zarówno strzałów i sytuacji podbramkowych. Na czymś trzeba opierać grę. Szkoda, że się nie udało niczego strzelić – żałuje napastnik Polonii Bytom, który już w środę będzie miał okazję do poprawy. Bytomianie zagrają wtedy zaległy mecz z Gwarkiem Tarnowskie Góry.

Pytają o snajperów

Rywalizacja na szczycie trzeciej ligi to także wyścig snajperów, którzy wzbudzają zainteresowanie klubów z wyższych lig. Adamowi Żakowi umowa z Polonią Bytom kończy się wraz z końcem tego roku. - Pytań o przyszłość dostaję coraz więcej, rozumiem to, ale nic jeszcze nie wiem. Właściwie nawet nie wiemy czy rozgrywki zostaną dokończone, jak to wszystko będzie wyglądać za kilka dni czy tygodni, bo takie obawy też niestety z tyłu głowy musimy mieć. Na razie więc pytania o przyszłość pozostają bez odpowiedzi – mówi były gracz GKS Jastrzębie czy Rozwoju Katowice, który swoimi popisami strzeleckimi wzbudza coraz większe zainteresowanie.

A jak deficytowym towarem na piłkarskim rynku jest bramkostrzelny napastnik nie trzeba nikogo przekonywać. Wiedzą o tym doskonale po sąsiedzku, w Chorzowie, gdzie właściwie przez całe okienko transferowe pojawiały się obawy na myśl o tym, że mogą się zgłosić chętni po Mariusza Idzika. Napastnik, który dzięki bramce zdobytej w Rybniku został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców, ma bowiem w umowie zawartą klauzulę odstępnego. W przedostatnim dniu okienka transferowego pojawiły się informacje, że napastnikiem Ruchu są zainteresowane kluby z Łodzi, przede wszystkim Widzew. Idzik ma umowę z Ruchem ważną do końca czerwca przyszłego roku, więc teoretycznie zimą może podpisać umowę z innym klubem. Prezes Ruchu Seweryn Siemianowski podkreśla jednak, że chce jeszcze przedłużyć umowę z Idzikiem. Ale zadanie może być niełatwe, bo Idzik skuteczny na boisku będzie zapewne coraz trudniejszy do zatrzymania. I to nie tylko przez defensorów rywali.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również