Wymarzony początek Danielaka. „To zaskakujące, nawet dla mnie"

14.08.2019

Takiego początku sezonu w wykonaniu Podbeskidzia chyba mało kto się spodziewał. Co prawda bielszczanie zapowiadali przed startem, że chcą powalczyć o awans do ekstraklasy, ale w drużynie Krzysztofa Brede zanosiło się na duże zmiany. W tabeli jednak efektów ubocznych roszad nie widać – Podbeskidzie jest wiceliderem I ligi.

 

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Bielszczanie w trzech pierwszych spotkaniach zanotowali jeden remis, w Sosnowcu i odnieśli dwa zwycięstwa. Wygrali w Chojnicach 1:0 i w efektownym stylu rozprawili się ze Stalą Mielec 4:1. Zwłaszcza po tym ostatnim spotkaniu o bielszczanach zrobiło się głośniej. Nie dość, że wygrali z drużyną wymienianą jako jeden z faworytów do awansu, to jeszcze na własnym boisku, gdzie ostatnimi czasy wiodło im się... różnie.

Bohaterem niedzielnego spotkania był Karol Danielak, który zaliczył hat-tricka. Zaskoczenie chyba nawet dla samego zawodnika, który nigdy nie był typem strzelca. Tym razem to on jednak rozdawał karty na Stadionie Miejskim. - Nie można mówić jednak, że to jest moja wygrana. Koledzy bardzo przyczynili się do tej wygranej, gdyby nie ich podania to przecież nie byłoby tych bramek – trzeźwo ocenia niedzielny mecz Danielak, dla którego był to jeden z najlepszych występów na ligowych boiskach. Były gracz Arki Gdynia czy Pogoni Szczecin po raz pierwszy w seniorach zaliczył hat-tricka, do tej pory trafił jedynie dublet, na dodatek nigdy nie mógł się pochwalić takiej jakości bramkami. – To ostatnie trafienie to chyba najładniejsza bramka w mojej przygodzie z piłką. Tak mi się jeszcze nie udało. W mojej prywatnej klasyfikacji ten mecz będzie na pewno bardzo wysoko – przyznaje Danielak.

Skrzydłowy z Jarocina ma już na swoim koncie w tym sezonie cztery bramki, trafił także w meczu inaugurującym sezon w Sosnowcu. Obecnie otwiera nawet klasyfikację strzelców w I lidze. - Jest to trochę zaskakujące, nawet dla mnie. To najlepsze otwarcie sezonu, jakie do tej pory miałem. Ale ja się nie zatrzymuje. Zamierzam dalej robić swoje, pracować jak do tej pory – mówi były gracz Arki, który poprzedni sezon może właściwie spisać na straty.

Wiosną Danielak grał zaledwie w rezerwach Arki, jesienią natomiast w pierwszej drużynie zaliczył tylko cztery epizody. Dzisiaj przyczyn swojej metamorfozy upatruje między innymi w przeprowadzce i szybkim dołączeniu do drużyny Podbeskidzia w okresie przygotowawczym. - Zaufanie ze strony kolegów i trenera czułem od pierwszego meczu, a ja staram się to wykorzystać i odwdzięczyć. Szybko się też pojawiłem latem w drużynie, starałem się zgrać z chłopakami. To miało dla mnie znaczenie, bo chciałem od początku okresu być z kolegami – mówi Danielak, który bardzo dobrze czuje się w Podbeskidziu, ale także w Bielsku-Białej. - Chyba powietrze górskie lepiej mi służy niż morskie – uśmiecha się, nawiązując do swoich ostatnich zawirowań klubowych.

Wkrótce Danielakowi urodzi się córeczka, chciałby także, po nieudanych próbach z Pogonią Szczecin i Arką Gdynia, ponownie spróbować swoich sił w piłkarskiej elicie. W Bielsku-Białej po trzech udanych kolejkach na razie studzą nastroje, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że... to może być ten sezon. Przypomnijmy, poprzez baraże awans do ekstraklasy może sobie zapewnić nawet szósta drużyna tabeli. - W zespole jest potencjał, są chłopcy ograni. Pokazał to właśnie pojedynek niedzielny. Cieszy, że w takim meczu, z mocną drużyną, jaką jest Stal Mielec, wszyscy zagraliśmy dobrze. Ja pomimo dwóch nieudanych prób nie zraziłem się w żadnym wypadku do ekstraklasy. Marzę o tym, by wrócić i jeszcze mocniej zaistnieć. Każdy ambitny sportowiec chyba tego chce, ja pod tym względem nie jestem wyjątkowy – dodaje jeden z kluczowych piłkarzy Podbeskidzia. Każdy z dotychczasowych meczów w tym sezonie Danielak zaczynał w podstawowym składzie.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również