Wymarzony pierwszy krok ku utrzymaniu. Waleczni "Górale" lepsi od Legii!

31.01.2021

Wbrew wszelkim przewidywaniom kibiców i przekonaniu, że mecz pierwszej z ostatnią drużyną w tabeli powinien zakończyć się jednym wynikiem, piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała pokazali siłę charakteru i zaczęli 2021 rok od bardzo ważnego zwycięstwa. "Górale" pokonali na własnym stadionie Legię Warszawa 1:0, a jedynego gola dla gospodarzy zdobył defensor Rafał Janicki. 

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

- Przed nami bardzo trudna wiosna, podczas której będziemy potrzebować naszych fanów, oby jak najszybciej na stadionie. Zrobimy wszystko byście byli szczęśliwi - zapowiedział na łamach oficjalnej strony klubowej zawodnik Podbeskidzia BIelsko-Biała, Gergo Kocsis. By jednak przejść od słów do czynów i faktycznie udowodnić, że bielszczanie zasługują na miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej, „Górale” musieli już od pierwszego spotkania w 2021 roku wziąć się do ciężkiej roboty i zacząć odrabiać powstałe w trakcie jesieni straty punktowe.

Podopieczni Roberta Kasperczyka otrzymali jednak na początek tegorocznych zmagań wyjątkowo ciężkie wyzwanie. Na stadion przy Rychlińskiego przyjechała bowiem warszawska Legia, która po kilku dniach przerwy zamierzała wrócić na fotel lidera tabeli i przy okazji udowodnić, że pomimo sporych zimowych osłabień, słusznie jest uznawana za głównego pretendenta w walce o tytuł. Starcie pierwszej z ostatnią drużyną w stawce miało zatem oczywistego faworyta, jednak gospodarze zamierzali podtrzymać duży optymizm z okresu przygotowawczego i od pierwszego gwizdka pokazywali mnóstwo cech wolicjonalnych, zaszczepionych przez nowego-starego trenera.

Bielszczanie imponowali chociażby wysoko stawianym pressingiem, ale swoje starali się również dokładać w ofensywie - tuż pod koniec pierwszego kwadransa z dobrej strony mógł pokazać się Karol Danielak, ale jego próbę z ostrego kąta instynktownie wybronił Artur Boruc. Swoje w ataku próbował również zaprezentować Holender Desley Ubbink, który pojawił się w wyjściowym składzie po raz pierwszy od przegranego 0:4 pojedynku z Lechem w Poznaniu. Ofensywny pomocnik spróbował swoich sił przy finezyjnym strzale zza pola karnego, ale i w tym przypadku odpowiednim wyczuciem wykazał się bramkarz „Wojskowych”, który sparował piłkę przed siebie. Co prawda do futbolówki dopadł jeszcze Mateusz Marzec, ale jego główka przeleciała nad bramką w znaczącej odległości.

Wraz z biegiem czasu inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami zaczęła przejmować już Legia, a w pewnym momencie podopiecznym Czesława Michniewicza udało się nawet skierować piłkę do siatki. Tomas Pekhart wykorzystał swój największy atut w postaci gry głową, ale jego gol ostatecznie nie został uznany, gdyż arbiter Szymon Marciniak dopatrzył się faulu Czecha na interweniującym Milanie Rundiciu. W późniejszych momentach warszawianie zdołali przejąć zdecydowaną kontrolę w środku pola, ale z ich przewagi prawie nic nie wynikało. 

Mimo nieco ciekawszej końcówki i pewnej wymiany ciosów, tempo spotkania specjalnie nie rozpieszczało, a więcej satysfakcji z dotychczasowego wyniku mogli odczuwać gospodarze, którzy w przeciwieństwie do fatalnej poprzedniej rundy, tym razem posiadali dość zwartą obronę i unikali rażących błędów. Można było się zatem spodziewać, że po zmianie stron „Górale” dalej będą grać swoje, a być może postarają się o sprawienie sporej niespodzianki. 

Ku uciesze zgromadzonych przed telewizorami kibiców, podopieczni Roberta Kasperczyka dość szybko zabrali się do konkretów i wyszli na prowadzenie trzy minuty po wznowieniu gry przez sędziego Marciniaka. Karol Danielak dośrodkował piłkę w stronę Marko Roginicia, futbolówka odbiła się od tyłu głowy Chorwata, ale na posterunku znalazł się dobrze ustawiony Rafał Janicki. Pozyskany z Wisły Kraków stoper odnalazł się w szesnastce i pokonał Boruca płaskim strzałem pomiędzy nogami. Od tego momentu gospodarze, mając już bardzo korzystny rezultat w garści, skupili się przede wszystkim na mocnym zabezpieczeniu tyłów i nieodstawianiu nogi. 

Od okolicach 60. minuty napór warszawian był już bardziej widoczny, ale goście długo nie mieli absolutnie pomysłu na to, jak przedostać się pod pole karne i mocniej zagrozić bramce Peskovicia. Bielszczanie z kolei zachowywali się momentami dość chaotycznie w defensywie, ale w ogólnym rozrachunku spokojnie kontrolowali przebieg meczu, a w pewnym momencie mogli nawet podwyższyć prowadzenie. W ostatnich minutach na placu gry dominowała już za to spora nerwowość, ale „Góralom” udało się utrzymać jednobramkowe prowadzenie do ostatniego gwizdka. Tym samym beniaminek zaliczył początek roku jak ze snu - zwycięstwo z mistrzem Polski co prawda nie spowodowało, że opuścił on ostatnie miejsce w tabeli, ale na pewno wygrana ta zapewni im ogromnego motywacyjnego kopa. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 1:0 (0:0)

1:0 - Rafał Janicki 48’ 

Składy:

Podbeskidzie: Pesković - Mamić, Rundić, Janicki, Modelski - Kocsis, Bieroński (82’ Sitek) - Marzec (74’ Miakuszko), Ubbink (68’ Rzuchowski), Danielak (81’ Hora) - Roginić (67’ Biliński). Trener: Robert Kasperczyk

Legia: Boruc - Mladenović, Lewczuk, Hołownia, Juranović - Luquinhas, Slisz, Kapustka, Martins (53’ Valencia), Wszołek (59’ Lopes) - Pekhart. Trener: Czesław Michniewicz

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Żółte kartki: Miakuszko, Mamić (Podbeskidzie)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również