Raków bez kompleksów. Eksportowy futbol ekipy Papszuna!

18.08.2022

Raków Częstochowa lepszy od Slavii Praga w pierwszym meczu decydującej rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy. Piłkarze trenera Marka Papszuna pokazali futbol formatu, którego mógłby pozazdrościć im każdy z klubów reprezentujących nasz kraj w europejskich pucharach.

Marcin Bulanda/PressFocus

Wydarzenie

Kawał drużyny zbudował Marek Papszun, jeśli po końcowym gwizdku sędziego częstochowianie mimo zwycięstwa ze Slavią Praga łapali się za głowy w poczuciu zmarnowanej okazji na przypieczętowanie awansu już pierwszym meczem z Czechami. Raków Częstochowa pokonał wicemistrzów naszych południowych sąsiadów i od awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy został mu do wykonania już tylko jeden krok w postaci rewanżowego starcia z ćwierćfinalistą poprzedniej edycji.

Bohater

Kategoria, w której Ivi Lopez po meczach Rakowa ma już niemal abonament. Gol otwierający rezultat dwumeczu z Czechami był majstersztykiem w wykonaniu Hiszpana. Pilnowany indywidualnie od początku spotkania i tak potrafił wymanewrować przeciwników, ograć ich obrońców i kapitalnym strzałem zdobyć bramkę. Niemal bez przerwy absorbował uwagę defensywy przeciwnika. szukał niekonwencjonalnych zagrań, a przy odrobinie szczęścia mógł ten mecz skończyć z większym dorobkiem bramkowym.

Rozczarowanie

W 41. minucie częstochowianom należał się rzut karny. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne ręką zatrzymywał ją jeden z defensorów Slavii. To nie jedyny błąd arbitra Rohita Saggi. Odgwizdał również wątpliwego spalonego Iviego Lopeza. Można przypuszczać, że gdyby w czwartkowy wieczór do dyspozycji Norwega był system VAR, częstochowianie prowadziliby do przerwy więcej niż jednym golem. 

Co ciekawego

- Goście zaczęli mocno, spychając częstochowian na ich połowę i zmuszając do niskiego pressingu. Po tym wstępie "swoje" zaczęli prezentować również gospodarze. Gra nabierała rumieńców i tempa, ale po obu stronach brakowało konkretów.

- Konrety najpierw zademostrowali Czesi. W 18. minucie o centymetry milił się najgroźniejszy w szeregach przyjezdnych Moses Usor. W 27. minucie piłkę z linii bramkowej musiał z kolei wybijać Zoran Arsenić, wcześniej 

- Prażanie jakby zapomnieli o pilnowaniu Lopeza, który w pierwszej fazie był ich "oczkiem w głowie", a ten momentalnie wykorzystał ich nieuwagę. Zszedł do prawej strony, ograł Oscara, był szybszy od Olayinki, ustawił sobie piłkę do strzału i przymierzył po długim rogu. Mandous wyciągnął się do futbolówki, ale ta po chwili zatrzepotała w jego siatce. Na brawa zasługuje nie tylko Ivi, ale cały zespół, który sprawną akcję poprzedził udanym wyjściem spod pressingu.

- Raków imponował konsekwencją i walecznością w odbieraniu piłki rywalowi. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy ta taktyka mogła przynieść drugiego gola. Patryk Kun wywalczył futbolówkę, po chwili dośrodkował na Lopeza, a jego silne uderzenie zablokował jeden z defensorów. Prażanie do przerwy nie potrafili podnieść się po stracie gola, gospodarze grali swoje i narobili kibicom dużych apetytów. 

- Po zmianie stron to wciąż Raków był "na fali". Niespodziewanie do wyrównania doprowadzili jednak Czesi. "Po centrostrzale Tomasa Holesa piłka wleciała za kołnierz Jakuba Terelowskiego.

- Raków szybko udowodnił, że jest już drużyną dojrzałą, gotową również na trudniejsze momenty. Raptem minutę po stracie gola miejscowi znowu prowadzili. Piłki zagranej z głębi pola nie sięgnął głową Vladislavs Gutkovskis, Fran Tudor wykorzystał dezorientację obrony Slavii, wpadł w pole karne i z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Mandousem.

- Raków porozbijał gości, którzy zdawali się być kompletnie pogubieni i zniechęceni tym, jak radzili sobie z nimi gospodarze. Kapela Papszuna pracowała na kolejnego gola. Były zakładane "kanały", skuteczny pressing na bramkarzu, brakowało tylko kropki nad "i" w postaci trzeciego trafienia. Mogło się skończyć zimnym prysznicem, bo już w doliczonym czasie niesygnalizowanym strzałem o centymetry pomylił się Usor.

- Za chwilę na pole karne popędzili gospodarze. Bartosz Nowak nieczysto finalizował akcję, a Gutkovskis nie zdąrzył nabiec na futbolówkę by wbić ją z metra do siatki. Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni tego wieczoru.

Raków Częstochowa - Slavia Praga 2:1 (1:0)

1:0 - Ivan Lopez 29'
1:1 - Tomas Holes 60'
2:1 - Fran Tudor 61'

Raków: Trelowski - Svarnas, Arsenić, Rundić - Tudor (82' Nowak), Papanikolaou (82' Czyż), Gvilia, Kochergin (46' Wdowiak), Lopez (87' Długosz), Kun - Musiolik (61' Gutkovskis). Trener: Marek Papszun.

Slavia: Mandous - Schranz, Ousou, Santos (46' Traore), Dorley (40' Plavsić - Usor, Tiehi, Holes, Sevcik, Olayinka - Lingr (65' Jurasek). Trener: Jindrich Tripsovsky.

Sędzia: Rohit Saggi (Norwegia)
Żółte kartki: Papanikolaou, Wdowiak (Raków), Lingr, Ousou (Slavia)
Widzów: 5 500

autor: ŁM

Przeczytaj również