Wyjdą z cienia "Górali"? Straty jeszcze do odrobienia

30.11.2016
3-ligowcy z regionu zakończyli jesienne granie o punkty. Kto uważnie śledzi rozgrywki zdaje sobie sprawę, że są niezwykle wyrównane i potrafią zaskoczyć wynikami. Jednym z kandydatów do wygrania całych zmagań był przed sezonem BKS Stal Bielsko-Biała. 
Paweł Andrachiewicz/PressFocus
Podopieczni trenera Rafała Góraka byli uznawani za głównych faworytów do awansu. Po wielu zawirowaniach, związanych ze zmniejszeniem ilości trzecioligowych grup i połowiczną centralizacją rozgrywek, zwycięzca danej grupy nie musi czekać na baraż z innym zespołem z czwartego poziomu rozgrywkowego, uzyskuje promocję wyżej i ma pełne prawo do przygotowania się do rozgrywek drugoligowych.
 
BKS-u Stal od ładnych paru lat zamierza wyjść ze sportowego cienia Podbeskidzia i wydostać się z 3. Ligi. Bialski Klub Sportowy, który swoje największe sukcesy odnosił w latach 70. za czasów trenera Piechniczka, może pochwalić się pięknym stadionem, grupą oddanych kibiców, mocnym składem i trenerem z przeszłością w wyższych klasach rozgrywkowych - czy z tymi wszystkimi zaletami idą w parze wyniki?
 
O ile początek sezonu nie wyglądał jeszcze w wykonaniu bialan źle, to największy boiskowy kryzys przypadł na wrzesień – wówczas BKS nie odniósł ani jednego zwycięstwa, ponosząc wyjazdowe, jednobramkowe porażki na terenach drużyn, które obecnie zamykają stawkę w całej lidze. Mowa o Lechii Dzierżoniów i Olimpii Kowary, które tracą do bezpiecznego miejsca aż 9 punktów, a w przypadku pierwszego z wymienionych zespołów, było to jedyne zwycięstwo, jakie odniosła Lechia w całej rundzie jesiennej. 
 
- Byliśmy w tych meczach zdecydowanie lepszymi drużynami i tylko zabrakło nam skuteczności. Jednocześnie straciliśmy w obu tych spotkaniach po jednej bramce i przegraliśmy je. To element sportu, element tych rozgrywek i jak najbardziej można przegrać - mówi trener Rafał Górak.
 
Mimo wszystko te wyniki nie przyniosły chluby podopiecznym trenera Góraka, także dlatego, że w trakcie kiedy oni gubili punkty z ligowymi outsiderami, ich najważniejsi rywale punktowali niemal bezbłędnie i odskoczyli „Południowcom” na bezpieczną odległość.
 
BKS powoli się rozpędzał, czego efektem był marsz w górę tabeli i coraz lepsze wyniki. Znakomity październik został zwieńczony zwycięstwem 2:1 nad rewelacyjnym beniaminkiem z Brzegu i efektowną, sześciobramkową wygraną nad Ślęzą Wrocław. Czasem próby dla siły zespołu z Bielska-Białej miały być dwie listopadowe kolejki, w których zmierzyli się w dwiema liderującymi drużynami w tabeli – GKS-em Jastrzębie i Ruchem Zdziesiowice. Mecze te w pewien sposób pokazały miejsce w szeregu zespołowi ze stadionu przy ulicy Rychlińskiego, bo choć jeszcze do defensywy można nie mieć pretensji, to linia ofensywna nie pokazała absolutnie nic i ani razu nie wprawiła swoich kibiców w ekstazę. Dobre humory połowicznie przywróciła jedynie wyjazdowa wygrana z Falubazem Zielona Góra (0:2) i zapewniła drużynie BKS-u 6. pozycję w ligowej tabeli.
 
Czy ta pozycja może satysfakcjonować działaczy klubu? Na pewno nie, gdyż ambicje niewątpliwie były większe, a wszyscy liczyli na przełamanie impasu i wykorzystanie sytuacji, że w 3. Lidze nie ma już mocnych, jak na te warunki, zespołów z Opola i Bytomia. Zaskoczył tymczasem GKS Jastrzębie-Zdrój, który osiągnął 10 punktów przewagi na BKS-em. Tylko mocna poprawa formy podopiecznych Rafała Góraka może im przywrócić wiarę w ewentualny awans. Ale jakie zmiany muszą się w składzie dokonać, by wierzyć w wyższe, ligowe lokaty?
 
Przed sezonem zespół wyglądał na idealną mieszankę doświadczenia z młodością – o ile najmłodsi spisują się w miarę poprawnie (mowa o bramkarzu Bartoszu Poloczku i Macieju Felschu, który regularnie otrzymuje powołania do reprezentacji Polski do lat 19), to niektórzy piłkarze z wspomnianej grupki doświadczonych piłkarzy regularnie zawodzą. Jednym z nich jest Krzysztof Chrapek. Były piłkarz poznańskiego Lecha i Podbeskidzia spisuje się bardzo słabo, w niczym nie przypominając napastnika z rundy wiosennej sezonu 2015/2016. 31-latek w ostatnich kilku miesiącach zdobył zaledwie 2 bramki, co dla napastnika jest dorobkiem wręcz zawstydzającym. Spowodowane  to było, a jakże, jego problemami ze zdrowiem. - Liczyliśmy na jego doświadczenie i grę w ofensywie. Brakowało go nam w takiej formie, w jakiej był w rundzie wiosennej. Bardzo na niego liczę, natomiast nic na siłę, w końcu to jest dorosły człowiek - przyznał trener Górak.
 
To właśnie brak typowego „łowcy goli” (jak w przypadku Wojciecha Caniboła z GKS-u Jastrzębie) mógł przyczynić się do dosyć przeciętnej, jak na możliwości klubu z Białej, pozycji ligowej. Szansa na awans dalej jest, ale mała i by ją utrzymać, należy mocno ruszyć od początku rundy. Opiekun BKS-u jest jednak dobrej myśli i wierzy, że jego zespół na pewno zakończy sezon „na pudle”.
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również