W Bytomiu zapachniało ligą. Do wiosny rządzi tu Polonia

14.10.2018

"Na tej dzielnicy tylko Polonia się liczy" - śpiewali w trakcie derbów z Szombierkami kibice bytomskiej Polonii. Fani "Zielonych" z całych sił starali się udowodnić, że ich rywale zza miedzy racji nie mają. Tego dnia, podobnie jak podopieczni trenera Radosława Osadnika, pozostali jednak w cieniu "Niebiesko-czerwonej" części Bytomia.

Anna Szłapa/Polonia Bytom

Protokół z kalki
Derby Bytomia były największym - oczywiście poza meczem reprezentacji na Stadionie Śląskim - piłkarskim wydarzeniem tego weekendu w regionie. Dwie uznane, choć mocno przykurzone marki przed sezonem zapowiadały walkę o awans do III ligi. Szombierki robiły to po cichu, bo też ich potencjał przy rywalu zza miedzy wyglądał na wyraźnie uboższy. W Polonii scenariusza innego niż wygranie ligi pod uwagę zwyczajnie nie biorą. Plany jednych i drugich szybko zweryfikowała tabela - o ile ekipa trenera Marcina Domagały utrzymuje się w jej ścisłym czubie, to "Zieloni" ugrzęźli raczej w jej środku, bez większych perspektyw na szybkie dogonienie lidera.

Gospodarzem spotkania przy Frycza-Modrzewskiego formalnie była sobotę grająca tu ze względu na przygotowania do remontu przy Olimpijskiej Polonia. Formalnie, bo "Niebiesko-Czerwoni" tak naprawdę z całego obiektu Szombierek korzystać nie mogą. Podczas ich spotkań zamykane jest górne piętro budynku, a stan części parterowej pozostawia wiele do życzenia. Poloniści po meczach jeżdżą więc na "swoje śmieci", gdzie zawodnicy mogą wziąć prysznic i przebrać sie w "cywilne" ciuchy. Zanim to się stanie po korytarzu krząta się kierownik drużyny, który nie może na przykład skorzystać z kserokopierki Szombierek, więc meczowe protokoły kopiuje za pomocą... kalki. 

Gospodarz rozdał karty
Tego dnia - pomijając wspomniane wyżej kwestie natury organizacyjnej - Poloniści czuli się jednak przy Frycza-Modrzewskiego jak u siebie w domu. A jeśli nie, to przynajmniej rozgościli się tu bez specjalnego respektu dla prawowitych gospodarzy. Na godzinę przed meczem na ulicach Szombierek bez problemu można było napotkać fanów z niebiesko-czerwonymi szalikami, którzy wykupili wszystkie udostępnione im bilety na derby z "Zielonymi" i systematycznie zaczęli wypełniać udostępnione dla siebie sektory. Fani Szombierek musieli zadowolić się miejscem w... sektorze dla gości. 


Na godzinę przed meczem pod kasami była już spora grupa kibiców (fot. SportSlaski.pl)

Derbowa atmosfera od pierwszych minut spotkania

Bez skrupułów swoją siłę pokazali rywalowi również zawodnicy Polonii. Szybko ruszyli do ataków i szukali okazji na objęcie prowadzenia. Pierwszą "setkę" wykorzystał Przemysław Szkatuła. Dostał piłkę z prawego skrzydła od Tomasza Pośpiecha i wpakował ją do siatki bezradnego Wojciecha Fościaka. "Gospodarze" wygrywali, ale na boisku między jednym i drugim zespołem w kolejnych fragmentach wcale nie było widać wielkiej różnicy. Mówiąc wprost - z boiska długimi fragmentami wiało nudą. Polonia grała bez specjalnego animuszu, "Zieloni" nie mieli zaś zbyt wielu pomysłów na to co zrobić z piłką po przetransportowaniu jej w okolice pola karnego przeciwnika. W 39. minucie Szombierki - na własne życzenie - mocno skomplikowały swoją sytuację. Prosty błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił na swojej połowie Gaspar Bomba. Piłkę przejął Sławomir Musiolik, minął próbującego ratować sytuację Fościaka, podprowadził piłkę pod bramkę Szombierek i - już niemal z linii bramkowej - kopnął tak, jakby chciał rozerwać siatkę. -  Dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu, trenerzy przeanalizowali grę rywala, zaznaczali by koncentrować się na lewej stronie obrony przeciwnika. Co tu dużo gadać - przeciwnik zrobił mi prezent, grzechem było go nie wykorzystać. To był ważny gol - uśmiechał się autor trafienia, który w derbowym starciu odblokował strzelecki licznik.

Na argumenty
Po zmianie stron Musiolik dołożył jeszcze jedną bramkę. W drugiej odsłonie "gospodarze" zdominowali już zresztą swojego rywala na tyle, że ani przez moment nie musieli drżeć o końcowy rezultat. - Byliśmy znakomicie zorganizowani, kontrolowaliśmy przebieg gry. Wygraliśmy zasłużenie - mówił z pełnym przekonaniem Musiolik. - Pierwszy kwadrans zdecydowanie dla nas, później chwila, w której to Szombierki przejęły inicjatywę. Wróciliśmy na właściwe tory, podwyższyliśmy prowadzenie po wymuszeniu błędu na przeciwniku. To była zdecydowana wygrana moich zawodników i jestem dla nich pełen uznania - analizował na gorąco trener zwycięzców, Marcin Domagała.

Z Polonistami zgadzali się zresztą "Zieloni". - Możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie. W takich meczach trzeba dawać z siebie więcej - sypał głowę popiołem trener Szombierek, Radosław Osadnik. - Dużo sprowadzało się do pojedynków jeden na jeden, w których dziś Polonia była po prostu lepsza. Z drugiej strony dopóki nie podarowaliśmy rywalowi drugiego gola wcale nie dawaliśmy się zdominować. Szkoda, że tak wypadliśmy akurat w derbach - żałował szkoleniowiec "gości".

Zmienny poziom zaufania
"Dzisiaj świętujemy!" - zawołał po końcowym gwizdku do swoich zawodników Marcin Domagała i wyjątkowo nie zaordynował podopiecznym tradycyjnego, pomeczowego rozbiegania. - Zasłużyli dziś na to, by poświętować w szatni, dostać więcej swobody i szybciej udać się do domów - tłumaczył uśmiechnięty szkoleniowiec. Dla niego wygrana z Szombierkami znaczenie miała kolosalne. Kibice po wpadkach z Polonią Poraj, Wartą Zawiercie, czy Slavią Ruda Śląska, coraz częściej manifestowali ostatnio swoje niezadowolenie. Dało się zresztą słyszeć, że cierpliwość tracą pomału rónież włodarze klubu. Kandydatem na ofiarę gęstniejącej atmosfery stawał się zatem trener. - Mogę być piorunochronem, brać na klatę opinie kibiców. Jeśli będziemy wygrywali, to zrobię to tym bardziej chętnie. Prawdą jest, że przekonywujące derbowe zwycięstwo ma dla nas duże znaczenie. Liczę na to, że będzie dobrym bodźcem i przełoży się na następne mecze - przyznaje Domagała.

Dla Polonii derbowa wygrana miała kolosalne znaczenie (fot. Anna Szłapa/Polonia Bytom)

Bytomianie, mimo wygranej z Szombierkami, wciąż oglądają w tabeli plecy rewelacyjnego Śląska Świętochłowice, pozostając w dodatku w zasięgu mającej jeszcze do rozegrania jedno zaległe spotkanie Warty Zawiercie.  - Śląsk jest dziś wyżej, ale... tylko trochę. Gramy z nimi ostatni mecz i nie mam problemu z tym, że na teraz to oni są jeszcze w tabeli przed nami. Najważniejsze, żebyśmy w każdym meczu grali tak jak dziś, a liga trwa przecież do czerwca. Czy się w październiku siedzi u góry, czy na dole, to nie ma dużego znaczenia. Ważne, żeby liderem być po ostatniej kolejce - przekonuje trener Polonii.

Nastroje psują się za to za miedzą. Szombierki, które chciały w tym sezonie namieszać w ligowej czołówce po meczu z Polonią do lidera tracą już 15 punktów. - Jesteśmy sportowcami i jako tacy do końca musimy wierzyć w sukces. Ale nie da się nie zauważyć zaglądając do tabeli, że czołówka mocno nam uciekła. Cóż - taka jest piłka. Skupmy się na wygrywaniu, róbmy swoje, punktujmy i za jakiś czas sprawdzimy, w którym miejscu stawki się plasujemy - stara się zachować optymizm Osadnik.

Na trybunach - Ekstraklasa
To, co działo się w sobotę na trybunach w pewnym sensie odzwierciedlało pozycję jednych i drugich na boisku. "Zieloni" robili sporo, by zaprezentować się z jak najlepszej strony i dodać swoim ulubieńcom otuchy. Śpiewali, rozwiesili flagi, zaprezentowali swoją oprawę. Problem w tym, że Polonistów było na obiekcie kilka razy więcej. Po swojej stronie mieli zatem - podobnie jak piłkarze - więcej argumentów. Bawili się doskonale i stworzyli atmosferę godną zdecydowanie wyższych niż IV-ligowy szczebli. - Kibice tutaj to jest poziom ekstraklasy - nie wahał się stwierdzić Sławomir Musiolik.

Kibice Polonii z efektowną oprawą na derbach z Szombierkami

Fani Szombierek z całych sił wspierali swoich ulubieńców (fot. Anna Szłapa/Polonia Bytom)


Istotnie, atmosferze, jaką stworzyli tego dnia fani Polonii do ekstraklasowej dużo nie brakowało. Było głośno, kolorowo i - co warte podkreślenia - kulturalnie. - To było piłkarskie święto w Bytomiu. Bardzo się cieszę, że kończy się naszą wygraną. Gra w takim meczu wcale nie jest prosta, więc duże słowa uznania kieruję do naszych zawodników. Kibice? Byli dziś naszym sprzymierzeńcem, bardzo cieszymy się z ich wsparcia - komplementował trener Domagała. - Jeżdżą za nami, wspierają, są na każdym spotkaniu. Nie zawiedli nas ani razu. Dla nas było dziś najważniejsze, by dać im powód do radości. Dobrze, że się udało - podsumował derby Musiolik.

Po sobotnim święcie w następnej kolejce obie ekipy wracają do IV-ligowych realiów. Polonia zagra w Kosztowach z tamtejszą Unią, Szombierki podejmą u siebie przedostatniego w tabeli Górnika Piaski. Kolejne derby Bytomia dopiero wiosną. Tym razem gospodarzem na swoim stadionie będą Szombierki. Do tego czasu w futbolowej hierarchii górą będzie Polonia.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również