Treningi dla chętnych. Cięcia obowiązują

08.05.2020

Wciąż nie ma definitywnej decyzji na temat zakończenia, bądź wznowienia III-ligowych rozgrywek w Polsce. Część klubów wraca jednak do prowadzonych w ograniczonej formie treningów. Jednym z nich jest Polonia Bytom. - Po co? Sam zadaję sobie to pytanie. Czekamy na jasne stanowisko co do kontynuowania rozgrywek, choć widzę, że wszystko zmierza do ich przedwczesnego zakończenia - mówi Kamil Rakoczy, szkoleniowiec "Niebiesko-Czerwonych".

Zadbać o relacje

W Bytomiu na wznowienie zajęć zdecydowali się w miniony poniedziałek. Treningi, zgodnie z obowiązującymi w kraju ograniczeniami, prowadzone są w sześcioosobowych grupach. - Skonstruowanie zajęć nie jest trudne, choć musi być przemyślane i atrakcyjne dla zawodników. Trenujemy dwa razy w tygodniu, stosujemy się do obostrzeń. Chodzi o chwilę radości i zadowolenia z piłki. Nie ma celów techniczno-taktycznych, bo nie wiedząc co dalej, trudno coś planować - przyznaje trener Rakoczy. - Chodzi tylko o chęć kontaktu z piłką i pasja do futbolu. Po tak długim czasie zawodnicy chcą skorzystać z tego, że boisko zostało dla nich otwarte. Clue to możliwość poczucia piłki i podtrzymanie wzajemnych relacji w zespole - dodaje Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy klubu.

Cięcia obowiązują

Piłkarze III-ligowca możliwość powrotu na boisko przyjmują przyjmują z radością. - Póki co humory dopisują, ale myślę że kwestią czasu jest zniknięcie euforii. Wróci szara rzeczywistość i niepewność o jutro - martwi się szkoleniowiec. Obawom trudno się dziwić. Dopóki liga nie wróci do gry, w mocy wciąż pozostają cięcia kontraktów na jakie zdecydowano się przy Olimpijskiej wobec kryzysu wywołanego przez epidemię koronawirusa. - Zapisy w aneksach mówią o możliwości renegocjacji umów wyłącznie w przypadku wznowienia rozgrywek i powrotu do pełnych treningów. Nasi zawodnicy mają tego świadomość, dlatego ich decyzji pozostawiliśmy udział w prowadzonych przez nasz sztab zajęciach - przyznaje Stefankiewicz.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sprzedali ponad 2 tysiące wejściówek. "Olimp" pęknie w szwach?

Choć presji na piłkarzach nie wywierano, ci i tak zgłosili się do treningu w solidnej liczbie. Pierwszego dnia zajęć z możliwości kopania piłki na boisku skorzystało 18 piłkarzy. Absencja pozostałych wydaje się zrozumiała. - Po tak radykalnych cięciach nie mogę zmuszać zawodników mieszkających kilkadziesiąt kilometrów od Bytomia do dojazdów na treningi, bo musieliby do tego interesu dokładać. W tych trudnych czasach trzeba być człowiekiem i podejść do tego ze zrozumieniem - tłumaczy Rakoczy.

Tracą nadzieję

W Bytomiu nie mają już większych nadziei na wznowienie ligi. Wszystko wskazuje na to, że o ligowe punkty uda się zagrać dopiero w sierpniu, kiedy wedle wstępnych planów miałby się rozpocząć nowy sezon na szczeblu makroregionu. - Jestem przekonany, że nie wznowimy rozgrywek w tym sezonie. Obserwuję zachowanie i podejście w innych klubach, wygląda na to, że wszyscy stracili nadzieję - twardo stąpa po ziemi dyrektor sportowy bytomian.

Jeszcze kilka dni temu w kuluarach proponowano zmiany regulaminu tak, by ligę skrócić, ale jej ostatecznych rozstrzygnięć poszukać na boisku. Jednym z nich był podział stawki na grupy "mistrzowską" i "spadkową". - W jakimś zakresie pozwalałoby to na rozstrzygnięcie ligi na boisku, a biorąc pod uwagę zmniejszenie liczby kolejek dałoby się to dokończyć do lipca. To jednak teoria, bo w praktyce nie mamy nawet możliwości normalnie trenować. W rozporządzeniu rządu nie ujęto jeszcze nawet I i II ligi, więc co tu mówić o lidze III, traktowanej przez niektórych ludzi zarządzających polską piłkę jako amatorstwo i zabawę - komentuje ze smutkiem dyrektor Stefankiewicz.

AKTUALIZACJA: Po publikacji tekstu otrzymaliśmy informację, że w ciągu ostatnich kilkunastu godzin sytuacja w Bytomiu uległa zmianie, a Urząd Miasta w porozumieniu z zarządem Spółki Bytomski Sport z powodu zagrożenia epidemiologicznego wyłączył z użytkowania obiekty sportowe przy ul. Olimpijskiej. Decyzja dotyczy również piłkarzy Polonii Bytom, którzy podobnie jak zawodnicy miejscowej akademii muszą czekać na możliwość powrotu do zajęć.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również