Trener Podbeskidzia ma kilku cichych bohaterów

06.04.2009
- Czy Krzyśka Chrapka stać na to, by w tabeli strzelców dogonić Ilijana Micanskiego? Jego stać na wszystko - uśmiecha się Marcin Brosz, trener "Górali", którzy w sobotę rozbili byłego mistrza kraju.
Ci, którzy po trzech kolejkach wiosny zaczęli już odmawiać Podbeskidziu prawa do walki o awans do ekstraklasy, w sobotę stracili argumenty. Mecz z Zagłębiem dał piłkarzom Brosza nie tylko trzy punkty, ale i - a może przede wszystkim - potwierdzenie swoich wysokich umiejętności na tle niedawnego przecież mistrza kraju. - Takie spotkania elektryzują najbardziej - przyznaje opiekun "Górali". - W weekend było wszystko, czego potrzeba do pięknego spektaklu. Akcje, bramki, fantastyczny doping, pogoda... - wylicza Brosz. Czy można już zatem mówić, że zespół nauczył się grać bez sprzedanego zimą Mariusza Sachy? - Nie. Cały czas mocno odczuwamy jego brak - odpowiada trener I-ligowca. Od czego jest jednak w klubie Krzysztof Chrapek...

Mieczysław Sikora, pomocnik drużyny, jeszcze przed pojedynkiem zapowiadał, że najlepszy napastnik Podbeskidzia rozmontuje defensywę lubinian. Nie pomylił się. Chrapek w starciu z faworytem ligi ustrzelił dublet. - Czy stać go na to, by w klasyfikacji snajperów dogonić Ilijana Micanskiego? Jego stać na... wszystko - uśmiecha się Brosz. - O Krzyśku mówi się najwięcej, ale pamiętajmy, że bez wsparcia kolegów niczego by nie zdziałał. Ja dostrzegam ogromną rolę kilku innych chłopaków. Oni wiedzą, kogo mam na myśli. Są dla mnie cichymi bohaterami - podkreśla szkoleniowiec trzeciej obecnie siły ligi.

"Górale" tracą do przewodzącego tabeli Znicza Pruszków pięć "oczek". - Kluczowe mecze dopiero przed nami - wskazuje Brosz. Zwycięstwo z Zagłębiem może jednak mieć na koniec sezonu niebagatelne znaczenie. Przy równej liczbie punktów, pod uwagę brany będzie bowiem stosunek bezpośrednich potyczek, a ten przemawia na korzyść bielszczan.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również