Tarnowskie Góry świętują. "Wszyscy wiemy, z kim graliśmy"

08.10.2019

Ruch momentami nie wypuszczał Gwarka z jego połowy, ale ostatecznie wraca z Tarnowskich Gór z zerowym dorobkiem. Gospodarze - za sprawą goli Kamila Bętkowskiego i Przemysława Oziębały - świętują jedno z największych wydarzeń w 65-letniej historii klubu.

Rafał Rusek/PressFocus

Ten pierwszy raz

- Pierwszy raz w 65-letniej historii na ten stadion zawitał 14-krotny Mistrz Polski zagrać mecz o stawkę. To było święto dla całego miasta, a my cieszymy się, że udało się poprowadzić spotkanie tak, by ludzie opuszczali trybuny z uśmiechem, a nie poczuciem zawodu - mówił po końcowym gwizdku zaległego meczu 8. kolejki trener Gwarka Tarnowskie Góry, Krzysztof Górecko. 46-letniego szkoleniowca w kawiarence wypełnionej sympatykami miejscowych przywitały brawa i ukłony. Wtorkowe starcie z "Niebieskimi" miało bowiem dla tarnogórzan spore znaczenie.

Rywalizację śledziło około 600 widzów. Byłoby ich zdecydowanie więcej, ale miejscowi ze względów infrastrukturalnych nie wpuszczają na swój obiekt zorganizowanych grup kibiców gości. Fanatycy z Chorzowa w sile 300 osób pofatygowali się co prawda pod stadion, ale szans na zakup biletów nie mieli.

Na "Niebieskich" po robocie

Derbowej atmosfery na trybunach zabrakło, ale piłkarzy Gwarka nie trzeba było specjalnie motywować na wtorkową rywalizację. Część z nich na zbiórkę stawiła się pędząc prosto z pracy. - W tym rywal miał nad nami przewagę. Jego zawodnicy wyspali się, rano zjedli jajeczniczkę, napili się kawki i wypoczęci przyjechali na mecz. Moi gracze, kiedy muszą się szybciej zwolnić z pracy nie mają nawet czasu na obiad, więc "wrzucają" w siebie coś na szybko. Ale nikogo nie trzeba było motywować. Wszyscy wiemy z kim graliśmy. Z Ruchem Chorzów! Zapytałem na analizie swoich zawodników o to, kto z nich w życiu zagrał z pierwszą drużyną "Niebieskich". No, nie było wielu rąk w górze. A przecież naszemu rywalowi nikt nie zabierze tego, że obok Górnika jest najbardziej utytułowanym klubem w Polsce! - podkreśla trener Górecko.

Jedni grali, drudzy strzelali

Jego drużyna z dużym respektem podeszła do zawodów. Zaczęło się co prawda od stałego fragmentu gry, po którym milimetrów zabrakło Kamilowi Cholerzyńskiemu do tego, by sięgnąć piłki głową i skierować ją do siatki Dawida Smuga, później jednak Ruch wyraźnie dominował na boisku. - Nie ma się co oszukiwać. Ruch był od nas drużyną zdecydowanie lepszą piłkarsko. Tyle że to my strzelaliśmy bramki - uśmiechał się Kamil Bętkowski. 25-latek otworzył wynik w 24. minucie. - Jestem  wychowankiem "GieKSy" i nie da się ukryć, że to fajne uczucie strzelić gola Ruchowi i przede wszystkim wygrać z nim w derbach - cieszył się zdobywca pierwszego gola dla Gwarka. Takich, dla których gra przeciwko "Niebieskim" miała wyjątkowy smak w ekipie z Tarnowskich Gór było jednak więcej. "GieKSiarz" Kamil Cholerzyński, mający za sobą grę w barwach Górnika Zabrze Przemysław Oziębała i Dawid Jarka, czy... wychowanek Ruchu, Sławomir Pach, któremu nigdy nie było dane zagrać o stawkę w macierzystym klubie.

Charakter, który przeciwstawili szukającym sposobu na rozmontowanie defensywy Gwarka chorzowianom wystarczył gospodarzom do sięgnięcia po pełną pulę. Już przed trafieniem Bętkowskiego goście prowadzili grę, sporo czasu spędzali pod bramką rywala, ale Mariusz Idzik, czy Mateusz Bartolewski w kluczowych momentach albo odrobinę się mylili, albo na ich drodze w ostatniej chwili wyrastał któryś z defensorów przeciwnika. Co z tego, że dobre zawody zagrali choćby Mateusz Winciersz, czy Marcin Kowalski, którzy kilka razy efektownie mijali swoich przeciwników, skoro to gracze Gwarka w 73. minucie drugi raz tego dnia wpakowali piłkę do bramki, pieczętując swoją wygraną. Po rzucie wolnym tarnogórzanie "rozklepali" defensywę przyjezdnych, a formalności dopełnił Oziębała, dając powody do radości publiczności zgromadzonej przy Wojska Polskiego.

Chorzowianie, choć wciąż przy piłce utrzymywali się dużo częściej od miejscowych, klarownych okazji na gole wcale nie mieli wiele. A kiedy już piłka w siatce Andrzeja Wiśniewskiego wylądowała, arbiter odgwizdał pozycję spaloną wbijającego ją tam Mateusza Lechowicza. - Pierwszego gola straciliśmy w momencie, gdy wszystko wydawało się pod kontrolą. To był chyba pierwszy ich wypad pod naszą bramkę. Staraliśmy się grać w piłkę, ale widocznie to dziś nie wystarczyło. Być może piłkarsko Gwarek nie wyglądał tak dobrze jak my, ale co z tego, skoro strzelił dwa gole a to oznacza, że zasłużenie wygrał  - oceniał po meczu kapitan Ruchu, Tomasz Foszmańczyk.

Gwarek kończył mecz w osłabieniu. Za dwie żółte kartki boisko opuścił Konrad Pipia. Kwadrans w przewadze nie zdał się jednak "Niebieskim" na wiele. - W grze przeciwnika wiele się nie zmieniło. Być może nie mogli już kontrować, ale w poczynaniach ich defensywy nie było różnicy. Boisko nie pozwalało, byśmy grali tak dobrze jak potrafiliśmy. Sytuacje jednak były, tylko nie udało się ich wykorzystać. Mogliśmy się zaprezentować lepiej, ale rywal postawił trudne warunki. Staraliśmy się robić swoje, ale dziś się nie udało - tłumaczy "Fosa". - Sztab szkoleniowy uprzedzał nas, że Ruch będzie chciał prowadzić grę, bo taki ma styl. Chce dominować. Robią dobrą robotę, mają mocną kadrę i i tak będą walczyć o najwyższą lokatę - zauważa Kamil Bętkowski. - Nie udało się zrealizować wszystkiego, co sobie zakładaliśmy, ale zrealizowaliśmy większość, która dała wygraną - nie krył z kolei satysfakcji trener zwycięzców.

Sezon na huśtawce

Dla chorzowian to pierwsza porażka po serii siedmiu meczów, w których "Niebiescy" punktowali za każdym razem. Kubełek zimnej wody wylał się na ich głowy akurat wtedy, gdy ścisłą czołówkę III-ligowej tabeli mieli już na wyciągnięcie ręki. - Nie wpisywaliśmy się w szatni w ten hurraoptymizm. Ciężko było liczyć na to, że zespół który dopiero się buduje będzie wygrywał wszystko jak leci. I tak cieszę się, że po tych przygotowaniach do sezonu udało się złapać tak fajną serię. Trzeba oddać drużynie, że na te wszystkie perturbacje zareagowała pozytywnie, odbiliśmy się od dna tabeli i wyszliśmy na prostą - ocenia kapitan chorzowian.

Do fotela lidera niewiele brakuje za to Gwarkowi. Dziś jest co prawda piąty, ale ma tylko o 3 punkty mniej od liderujących tabeli rezerw Śląska Wrocław. - A kilka kolejek temu prawie byliśmy w strefie spadkowej. To jest taki sezon. Pniówek po fatalnym starcie jest na trzecim miejscu, drugi obecnie Ruch Zdzieszowice w pierwszych trzech meczach poniósł dwie porażki.  Będę powtarzał, że ta liga ma kilkunastu kandydatów do jej wygrania, choć faworytami - jako kluby profesjonalne - są Ruch i Polonia Bytom - przekonuje trener Krzysztof Górecko zastrzegając, że i jego drużyna chce powalczyć o pierwsze miejsce na mecie.

"Niebiescy" pomału kończą maraton spotkań o stawkę, jaki z powodu rywalizacji na trzech frontach i organizacyjnego bałaganu u progu rozgrywek przyszło im przebiec na przełomie września i października. Od 4 września rozegrali aż 10 meczów. - Daliśmy radę, ale mocno to odczuwamy. Mecze się nawarstwiają, a my potrzebujemy czasu na trening. Taka gra nie sprzyja nikomu, a co dopiero zespołowi, który nie mógł się przygotowywać do sezonu tak jak powinien. Wytrzymywaliśmy fizycznie, wiele zrobił charakter, ale sił zaczęło ubywać, widać było że pary zaczynało brakować także w końcówce spotkania w Brzegu - przyznaje Tomasz Foszmańczyk.

"Niebieskich" już w sobotę czeka domowe starcie z Ruchem Zdzieszowice. Później chorzowianie będą mieli chwilę na złapanie oddechu, który przyda im się przed derbami z ROW-em Rybnik i Polonią Bytom. Gwarek ma z kolei przed sobą starcia z rezerwami Zagłębia Lubin i Rekordem Biesko-Biała.

Gwarek Tarnowskie Góry - Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
1:0 - Kamil Bętkowski 25'
2:0 - Przemysław Oziębała 73'

Gwarek: Wiśniewski - Dyląg (60' Oziębała), Dzido, Polak, Pipia - Cholerzyński, TImochina, Pączko, Kuliński (78' Pach), Bętkowski (81' Przystalski) - Jarka. Trener: Krzysztof Górecko.

Ruch: Smug - Lechowicz, Kasolik, Kulejewski (84' Duchowski), Kowalski - Foszmańczyk, Winciersz (69' Rudek), Mokrzycki, Bartolewski (75' Paszek), Podgórski (84' Tsuleskiri) - Idzik. Trener: Łukasz Bereta.

Sędzia: Leszek Lewandowski (Zabrze)
Żółte kartki: Pipia, Cholerzyński (Gwarek)
Czerwona kartka: Konrad Pipia (79' za drugą żółtą)
Widzów: ok. 600

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również