Sparing: Energetyk ROW - Podbeskidzie 0-7. "Górale" biją rekordy!

21.07.2010
Rekordowi Bielsko-Biała strzelili pięć, Odrze Wodzisław sześć, a dziś siedem goli. "Górale" szaleją. - Mam jeszcze większy dylemat, na kogo postawić w lidze - przyznał Robert Kasperczyk.
- Nie za bardzo jestem zadowolony z pierwszej połowy. Trzeba szanować każdego rywala, niezależnie od tego, w której lidze gra i jaki prezentuje poziom. Czegoś takiego nie widziałem w swojej drużynie - narzekał po meczu trener "Górali", Robert Kasperczyk. Niesmak szkoleniowca wzbudziło 45 minut, w których bielszczanie strzelili III-ligowemu przeciwnikowi "tylko" dwa gole. Pierwszy padł po mocnym uderzeniu z dystansu Roberta Demjana, zaś drugiego tuż przed przerwą dołożył Michał Osiński, którego prawym skrzydłem wypuścił Mateusz Żyła, a lewy obrońca gości spokojnie wykorzystał sytuację sam na sam. - Podobał mi się występ Demjana. Widać, że wchodzi w tę drużynę, jest z niego coraz więcej pożytku - zachwalał swojego nowego napastnika trener.

W drugiej części gry bielszczanie wzięli się poważnie do roboty. Wystarczyło ledwie sześć minut gry, by nowi zawodnicy podwyższyli prowadzenie. Mocny strzał oddał pomocnik Dariusz Łatka, który dopiero wczoraj podpisał kontrakt, a z dobitką pospieszył Witalij Sawczenko. Posiadający podwójne obywatelstwo - rosyjskie i kazachskie - dwumetrowy napastnik był w dzisiejszym meczu testowany. O podgonienie konkurentów do miejsc na skrzydłach zadbał też Sebastian Ziajka.

W ostatnich dwóch spotkaniach ani Mateusz Żyła, ani Damian Chmiel nie strzelili żadnej bramki, więc zawodnik, który przebywał ostatnio na wypożyczeniu do Dolcanu Ząbki, zastąpił ich i strzelił dwa gole. Za każdym razem uderzał z dystansu - najpierw błędem w stylu Roberta Greena "popisał się" bramkarz gospodarzy, a kilka minut później Ziajka, po ładnej akcji Sawczenki, huknął nie do obrony w samo okienko. - Widać, że po obozie wypoczął i złapał drugi oddech. Dziś był jednym z najlepszych na boisku - chwalił skrzydłowego Kasperczyk. W międzyczasie kolejną bramkę dołożył też wychowanek Dynama Moskwa, któremu piłkę idealnie na głowę zagrał Piotr Malinowski.

- Bardzo podobała mi się gra w drugiej połowie. ROW poszedł trochę mocniej do przodu, bo chciał odrobić straty, dlatego my mieliśmy więcej miejsca do grania. Wyglądało to całkiem fajnie i teraz mam jeszcze większy dylemat, na kogo postawić w pierwszym ligowym meczu. Na dziś nie ma żadnego pewniaka - twierdzi szkoleniowiec bielszczan. Na tle grających w drugiej połowie po profesorsku piłkarzy Podbeskidzia, przeciętnie prezentował się napastnik Krzysztof Świątek. Żeby więc zapewnić swojemu trenerowi jeszcze poważniejszy ból głowy, na kwadrans przed końcem zdobył gola po dokładnym dośrodkowaniu Mariusza Mikody.

Warto jeszcze wspomnieć, że w zespole bielszczan zabrakło dwóch podstawowych napastników - Sylwestra Patejuka i Adama Cieślińskiego. - Dałem im dzisiaj wolne, swoje i tak już nastrzelali - tłumaczył Kasperczyk. U gospodarzy zagrał natomiast Marcin Kocur, były zawodnik Podbeskidzia, który wczoraj rozwiązał kontrakt z Ruchem Radzionków, ale już zdążył... związać się z Energetykiem.
autor: Michał Trela

Przeczytaj również