Sokołowski grającym koordynatorem w "okręgówce"

06.09.2017
Marek Sokołowski w roli kapitana rozpoczął mecz wieńczący poprzedni sezon, w którym bielskie Podbeskidzie podejmowało MKS Kluczbork. W przerwie tego pojedynku kibice i działacze podziękowali rodowitemu bielszczaninowi za lata gry dla 'Górali". "Sokół", który borykał się podczas poprzedniej kampanii I-ligowej z poważnym urazem podjął bowiem decyzję o zakończeniu kariery. Okazuje się jednak, że to nie koniec...
Łukasz Laskowski/Press Focus

Wydawało się, że 39-letni Marek Sokołowski po zawieszeniu piłkarskiego obuwia na kołek zwiąże nie rozstanie się definitywnie z Podbeskidzie. Mówiło się bowiem o tym, że będzie pracował na rzecz bielskiego klubu. „Sokół” z Podbeskidzia jednak wyfrunął. – Bardzo mi na tym zależało, aby po zakończeniu kariery zostać w Podbeskidziu. Jest to klub, w którym rozpocząłem poważną karierę piłkarską, spędziłem w nim kawał czasu i naprawdę włożyłem wiele serca w grę dla tych barw. Były mi przedstawiane różne formy współpracy. Miałem być asystentem trenera, działaczem. Miałem również propozycję objęcia rezerw Podbeskidzia, jednak uważam, że nie jestem jeszcze gotów prowadzić samodzielnie seniorską ekipę na IV-ligowym szczeblu. Na pewno chciałbym tu jeszcze pracować. Podbeskidzie zawsze będzie w moim sercu, a ja wiem, że mogę mu pomóc na każdej płaszczyźnie. Jednak nic na siłę, więc głównie z tego powodu nic nie wyszło. Oczywiście nie obrażam się teraz na Podbeskidzie i kibiców. Absolutnie nie – mówi Sokołowski.

Wychowanek BBTS-u Bielsko-Biała na brak innych ofert nie narzekał. Wybrał propozycję MRKS-u Czechowice-Dziedzice, aktualnego lidera AP-Sport Bielskiej Ligi Okręgowej. – Postać sponsora MRKS-u z którym się znam wiele lat przekonała mnie, aby wybrać właśnie Czechowice. Stwierdził, że taki człowiek jak ja przyda się w klubie, gdyż jakoś tam moja skromna osoba jest rozpoznawalna. Ponadto także dochodzi czynnik biznesowy, który również nas łączy. Na pewno, więc jestem w stanie pomóc tej drużynie – klaruje Sokołowski, który w klubie będzie pełnił funkcję koordynatora ds. sportu i rozwoju klubu. – Mamy czteroletni plan, a więc dla mnie jest to też jakieś wyzwanie, bo właśnie za cztery lata klub będzie obchodzić stulecie istnienia. Mamy swój cel sportowy oraz organizacyjny. Nie ukrywajmy, nie jest to klub z najwyższej półki, więc jest tu dużo do zrobienia, aby wszystko wyglądało bardziej profesjonalnie, bo w tej materii jest wiele niedociągnięć. Niemniej jednak w tym mieście i klubie jest duży potencjał – podkreśla były zawodnik KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Polonii Warszawa, Groclinu Grodzisk Wielkopolski, czy Odry Wodzisław.

Niewykluczone, że były kapitan Podbeskidzia w sposób czynny wspomoże MRKS w walce o IV ligę. – Póki co mam lekki uraz. Nie mogę na razie trenować, ale już zostałem zgłoszony do rozgrywek. Też ta propozycja wyszła z mojej inicjatywy. Najlepiej jest poznać drużynę właśnie od szatni, a nie za biurkiem czy z perspektywy trybun. Takie było moje spostrzeżenie – zaznacza „Sokół”. – Awans? Nie ma ciśnienia na to. Tak jak wspomniałem plan jest czteroletni, a nie na jeden rok, ale oczywiście fajnie byłoby ten cel zrealizować już w pierwszym sezonie funkcjonowania tego projektu – dodaje. 


 

źródło: SportoweBeskidy.pl/własne
autor: KB

Przeczytaj również