Śmigusowa Polonia

28.03.2016
Lany poniedziałek – drugi dzień Świąt Wielkanocnych sprawia zazwyczaj wiele radości dzieciom oraz młodzieży, która z premedytacją wykorzystuje bezkarną możliwość zabawy wodą, z jakiej na co dzień korzystać nie wypada. Lanie (wody) to jednak nie tylko popularny śmigus dyngus. Znamy przecież także sportową wersję tej czynności.
Norbert Barczyk/pressfocus.pl
Wszystkie zespoły, legitymujące się bogatą oraz długą historią, zapisały w jej annałach zarówno spektakularne porażki, jak i historycznie zwycięstwa, gdy dana drużyna lała niemiłosiernie swych rywali. A jak to było z Polonią Bytom?

Powojenny tryumf

Rok 1947. 30 marca – dokładnie w pojutrze przypadnie 69 rocznica tamtego wydarzenia. Niebiesko-czerwoni walczą w eliminacjach do, powstających właśnie z wojennej zawieruchy, regularnych rozgrywek ligowych. Rywalem bytomian jest siedleckie Ogniwo, a zespół Polonii prezentuje się kibicom w następującym zestawieniu:
Madejski, Salik, Marosz, Hanin, Sulikowski, Sumara, Kazimierowicz, Matyas, Kozak, Szmidt, Buczma.
„Przegląd Sportowy” napisze później o tym meczu - „Rekordowy wynik w Bytomiu”. Dlaczego? Gdyż śląski team ograł wówczas rywali aż 9:1, po czterech bramkach Schmidta, trzech Kazimierowicza oraz dwóch trafieniach Matyjasa. Tak okazałe zwycięstwo udało się w późniejszym czasie powtórzyć „Polonistom” tylko raz. W sezonie 1964/65, gdy chorzowski Ruch przegrał z „Królową Śląska” 0:8.

Klęska wicemistrzów

Pięć lat później Polonia była już jedną z czołowych drużyn w kraju. W finale ligowych zmagań rozgrywek 1952 roku spotkała się z Ruchem Chorzów. Pierwszy mecz tamtego pamiętnego finału przerwano, a następnie anulowano (przy stanie 2:2), ze względu na fatalny stan zaśnieżonej murawy. Trzecie spotkanie – rewanżowe, zakończyło się bezbramkowym remisem. Nas interesuje w tej sytuacji, decydująca o tytule mistrzowskim, konfrontacja numer dwa, rozegrana 13 listopada w Chorzowie. Zacytujmy w tym miejscu stronę bytomskiego klubu:

„W czwartek 13 listopada rozegrano spotkanie, które przyniosło „Niebieskim” zaskakująco wysokie zwycięstwo 7:0. Był to prawdziwy popis chorzowian, którzy nadawali ton grze od pierwszej do ostatniej minuty, a prawdziwy kunszt zaprezentował przede wszystkim Gerard Cieślik, zdobywca czterech bramek. Pozostałe strzelili Alszer, Przecherka oraz Bochenek. Nieczęsto zdobywa się tytuł w tak przekonywującym stylu, tym bardziej, że wcześniej, w rozgrywkach ligowych bardziej równą formę prezentowała Polonia.

W finałowym meczu o tytuł obie drużyny wystąpiły w następujących składach:
Ruch: Wyrobek, Gebur, Bartyla, Bomba, Siemierski, Cebula, Przecherka II, Suszczyk, Alszer, Cieślik (Bochenek), Kubicki.
Polonia: Skromny (Bem), Olejniczak, Lelonek, Cichoń, Narloch, Kauder, Procak, Trampisz (Mashelli), Kempny, Buczma, Kruk.”

Nigdy wcześniej, ani też nigdy później w swej bogatej historii niebiesko-czerwoni nie doznali tak dotkliwej porażki. Nigdy nikt nie zlał ich aż tak mocno, jak wtedy Ruch, w ścisłym finale Mistrzostw Polski.
źródło: SportSlaski.pl/poloniabytom.com.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również