Seweryn Siemianowski: Nie możemy zmarnować tej "niebieskiej" energii

04.12.2020

Piłkarze Ruchu Chorzów zakończyli pierwszą rundę zmagań w trzeciej lidze na pierwszym miejscu. "Niebiescy" od poniedziałku rozpoczęli okres roztrenowania, natomiast okres wzmożonej pracy trwa w gabinetach prezesowskich. O ostatnich, ale i o najbliższych miesiącach porozmawialiśmy z prezesem Ruchu Chorzów, Sewerynem Siemianowskim. 

Rafał Rusek/PressFocus

Tadeusz Danisz: Jak wrażenia po wizycie w nowym sklepie Ruchu „eRka” na Jagiellońskiej?

Seweryn Siemianowski (prezes Ruchu Chorzów): Świetnie. Jeszcze przed otwarciem udało mi się zakupić kilka gadżetów, między innymi książki, bo nie ma zmiłuj, wszyscy dbamy o rozwój (śmiech). A tak poważnie, jest efekt wow. Dla mnie samo otwarcie może nie było taką niespodzianką, bo byłem na bieżąco od pomysłu poprzez projekt aż po realizację. Wielkie podziękowania dla tych wszystkich osób, które przy tym projekcie brały udział i pomagały. Sklep na świetnym poziomie, wygląda to już tak, jak na zachodzie, a na nasze warunki to duży krok do przodu. Już widać po pierwszych dniach, że idą rekordowe obroty i jest duży popyt na nasz brand, na niebieską „eRkę”. Wszyscy wierzą w projekt odbudowy klubu. Trzeba to kontynuować, bo ma to przełożenie na sportową część Ruchu.

Spodziewaliście się wszyscy, rozpoczynając odbudowę Ruchu kilkanaście miesięcy temu, że sprzedaż gadżetów może być aż tak dużym zastrzykiem finansowym dla klubu?

Gdy przychodziłem do klubu, czy nawet jeszcze wcześniej, niewiele było gadżetów. Słyszało się, że to nie jest opłacalne. Był pomysł by oddać sklep zewnętrznemu podmiotowi żeby nie generować kosztów obsługi. Nie zgodziłem się na to, wierzyłem, że gadżety będą rentowne i że to przyniesie efekt. W tym wypadku nie myliłem się. Nie tylko ja wychodziłem z takiego założenia. Jak kibice chcieli wspierać nas cegiełkami czy darowiznami, to w tym wypadku mogą wspierać klub poprzez kupno gadżetów. To jest kolejny nasz etap, a pomysłowość w tym zakresie jest nieograniczona. Właściwie wystarczy popatrzeć na kluby zachodnie. Trzeba to przenosić na nasz grunt, wcześniej trochę zainwestować. Nasi kibice bardzo nas wspierają, zwłaszcza przed świętami to odczuwamy. Przyznam jednak, że sam byłem zaskoczony, że są takie efekty. Nie spodziewałem się, że kibice tak licznie będą kupować gadżety, przybierze to taką skalę. Oby tylko tak dalej. Jeszcze będzie wiele fajnych produktów i jeszcze nieraz będziemy zaskakiwać pomysłami z marką Ruch.

Jak ocena pierwszej rundy w wykonaniu Niebieskich? Z jednej strony można powiedzieć – 9 wygranych pod rząd, co w tak wymagającej lidze musi budzić podziw. Z drugiej strony, tylko dwa punkty przewagi nad wiceliderem.

Wiosną zabawa rozpoczyna się od nowa. To tak jakbyśmy prowadzili 1:0, a teraz jest 1:1 i gramy dalej. Bilans nasz ogólny jesienny jest bardzo dobry, bo to 14 zwycięstw, tylko dwa remisy i dwie porażki. W jedenastu ostatnich meczach- dziesięć wygranych. Dobrze to wygląda jednak tabela po jesieni pokazuje, że gratulacje należą się wszystkim zespołom z czołówki tabeli. Taki jest obraz tej ligi, że nikt nie może być niczego pewny. Teraz rozpoczyna się okres roztrenowania, ale my już przygotowujemy się do rundy wiosennej. Testujemy nowych piłkarzy, tak by była większa rywalizacja na wszystkich pozycjach. Chcemy należycie przepracować zimę, by wiosną poszło jeszcze lepiej. Mamy dobry wynik, ale przewaga jest minimalna.

Transfery są już na ostatniej prostej?

Pracujemy nad tym dziennie w kilka osób, cały sztab trenerski, jak i ekipa skautingowa. Chcemy przede wszystkim ściągać tych, którzy rokują również na grę w wyższej lidze, bo wiosna będzie krótka. A trzeba pamiętać, że dzisiaj z racji pandemii oglądanie nowych zawodników nie jest łatwe. Ale nie odkryjemy kogoś zupełnie nowego. Rynek jest prześwietlony, konkurencja duża. Na szczęście również wzrasta nasza wiarygodność, zawodnicy się już sami zgłaszają do testowania. Widać, że wśród piłkarzy Ruch jest coraz lepiej postrzegany.

W czwartek prezes rozmawiał z menadżerem Mariusza Idzika. Jakie efekty?

Zostaje status quo. Mariusz ma do czerwca kontrakt, musiałaby się pojawić mega dobra oferta za niego, by już tej zimy od nas odszedł. Są w każdym razie dwa scenariusze. Albo za bardzo dobre pieniądze odejdzie, albo zostaje do lata. Zobaczymy czy jakieś oferty zimą się pojawią. Może już w styczniu podpisać z nowym klubem kontrakt ważny od lata. Mariusz bardzo dobrze czuje się w Chorzowie. My podchodzimy do tego tematu bardzo spokojnie. Dla nas priorytetem jest awans, nie chcemy się osłabiać. Klub musi w tym wypadku zyskać sportowo albo finansowo. Mam nadzieję, że Mariusz u nas zostanie i będzie wartością dodaną w rundzie wiosennej w podobnej skali, jak to miało miejsce jesienią.

Następcy w każdym ze scenariuszy muszą być przygotowani.

Pracujemy nad nimi. Jeszcze nikogo nie mamy, ale mamy dwóch w gotowości. Trzeba pamiętać, że jesienią udało nam się grać właściwie jednym nominalnym napastnikiem, byłby problem, gdyby Mariusz musiał na dłużej wypaść z gry. Gospodarnie poradziliśmy sobie i efekt jest bardzo dobry. Teraz postaramy się zwiększyć konkurencję na tej pozycji. Wiele też zależy od tego czy Mariusz zostanie na wiosnę. Wtedy będziemy wiedzieli ilu zawodników potrzebnych będzie na tej pozycji.

Budżet płacowy na zawodników w porównaniu do jesieni zapewne się zwiększy?

Delikatnie może tak być, ale nie chcemy popadać w jakiejś szaleństwo. Nie po to w tym roku zmniejszaliśmy koszty, by za chwilę znowu robić kominy płacowe. Trzeba po prostu wykonać 2-3 konkretne ruchy, a nie przepłacać. Nie chcemy też łamać kręgosłupa tej drużyny, ona jesienią bardzo dobrze się prezentowała, ma swój charakter. Swoją szansę dostanie też młodzież z Ruchu, zobaczymy jak oni się pokażą. Mamy swoich utalentowanych chłopaków z Akademii Piłkarskiej Ruchu, z UKS Ruchu. O nich również nie możemy zapominać, ostatnimi wynikami pokazali, że zasługują na swoją szansę. Nasza „fabryka” także musi dostarczać piłkarzy, na tym również musimy się opierać. Trzeba w nich inwestować, nie zapominając o tych doświadczonych. W tym wypadku proporcje muszą być odpowiednie.

Wsparcie miasta w postaci 1,6 mln zł na przyszły rok zadowala?

Wychodzi niemal tyle samo, co w roku bieżącym, bo trzeba przeliczyć tegoroczne 2 miliony złotych brutto na kwotę netto. Cieszymy się, że w sytuacji pandemicznej i gdy samorządy mają coraz więcej finansowych zadań na własnej głowie wsparcie utrzymało się na tym samym poziomie. Oczywiście, fajnie byłoby, jeżeli te wsparcie byłoby jeszcze większe, ale my też jesteśmy zaradni. Stajemy na głowie, by pokazać, że potrafimy dobrze gospodarzyć.

Przyszły rok wydawać się może jednak trudniejszy, bo mogą ruszyć spłaty rat układu sądowego. Wiadomo coś w tym temacie?

Ja z jednej strony mam nadzieję, że to w końcu ruszy. Prywatnie również nie lubię mieć żadnych długów i wolałbym to jak najszybciej spłacić. Ale też wiem, że to nie jest temat, który się załatwi od ręki. A z drugiej strony wiem, że im później rozpoczniemy spłatę, tym lepiej będziemy do tego przygotowani i będzie nam łatwiej radzić sobie ze spłatą. Na ten moment nic konkretnego w tej sprawie nie wiadomo. Będziemy się musieli na pewno na ten temat przygotować.

Ma prezes nadzieję, że dwumilionowa pożyczka z miasta zostanie w połowie przyszłego roku skonwertowana na akcje?

Tak. To będzie oczywiście decyzja Radnych i Prezydenta Miasta, ale wszyscy chyba widzą naszą ciężką pracę, jak wiele się pozmieniało w Ruchu. Mam nadzieję, że wszyscy uwierzą, że warto zaufać klubowi i te pieniądze skonwertować na akcje i zainwestować. Ja zawsze powtarzam, nie ma Ruchu bez Chorzowa i nie ma Chorzowa bez Ruchu. Trzeba odpowiednio działać, by tak właśnie zawsze było. Nie wiem co finalnie będzie w połowie roku, my możemy jedynie zrobić tyle, by aura wokół Ruchu była nadal bardzo pozytywna.

Początkowo prywatni sponsorzy głównie pomagali klubowi poprzez barter. Dzisiaj pojawiają się już firmy, które wspierają klub „żywą gotówką”?

Tak. Dużo jest reklamodawców, można powiedzieć, że jest „pół na pół”. Niektórzy na barter, a niektórzy dają mniejsze lub większe kwoty. Jest to taki efekt kuli śnieżnej, że kolejne firmy będą się „doklejać”, że będą chciały pomóc i wesprzeć, bo w ten projekt odbudowy wierzą. Codziennie właściwie pojawiają się sygnały, że ktoś nowy nam zaufał. A pamiętajmy jak trudny teraz mamy czas. Ja pamiętam, co swego czasu powiedziałem o stu firmach wspierających Ruch. Jestem przekonany, że do tej setki dojdziemy. Tej kuli się już nie zatrzyma.

Nie myślicie o tym by wyjść z giełdy?

To jest kosztowny proces. Poza tym my chcemy być transparentni, budować również poprzez giełdę naszą wiarygodność. Poprzez raporty każdy widzi, że spłacamy swoje długi. Inne kluby zmieniły nazwy, uciekły od swojej tradycji i historii, my tego nie będziemy robić. Dążymy do czystości, nie załatwi się tego w rok czy dwa, ale to będzie konsekwentnie czynione i jest szansa, że za jakiś czas zalepimy tę bliznę.

Były wątpliwości przy pożyczce na sklep na ulicy Jagiellońskiej? Pożyczka i Ruch, dla wielu potworne skojarzenie.

Szczerze? Nie było żadnych wątpliwości. Mamy obecnie kilka razy więcej pieniędzy wrzuconych w towar niż była warta ta pożyczka. Wiem, że to przyniesie efekt i to jest dobre dla klubu. Ta pożyczka w skali tego, co było kiedyś brane w klubie... to niewiele. A to tylko dla dobra klubu, to jest wymierne i się zwróci. Więc chcę wszystkich kibiców uspokoić, bo to nie jest pożyczka na przejedzenie, tylko na bardzo krótką inwestycję przedświąteczną. Oddajemy to jeszcze w tym roku i zapominamy o tym. Szybki deal na zatowarowanie gadżetów przedświątecznych.

Seweryn Siemianowski podczas 14. miesięcy na stołku prezesa Ruchu Chorzów mocno się zmienił? Wiele się nauczył?

To na pewno jest inna rola niż moje poprzednie, ale staram się być w niej takim samym człowiekiem, jak w każdej poprzedniej. Nie jestem despotą, raczej stawiam na partnerski układ. Jestem stanowczy, ale wierzę w ludzi, staram się być dla nich przyjacielem. To taka inwestycja w nich. Wierzę, że to się zwróci, że jak ktoś przyjdzie do pracy z przyjemnością, to da z siebie trzy razy więcej niż ten, kto musi swoje jedynie odbębnić. Poza tym cały czas jestem trenerem „bajtli”, dla mnie to odskocznia od pracy za biurkiem. Lubię to robić, szkolenie dzieci i młodzieży Ruchu też mocno mnie zajmuje. Roboty jest co niemiara, ale wszyscy chyba widzą, że warto się starać. Ja zresztą uwielbiam ludzi, którzy mają pasję w sobie, ale i samokontrolę, których nie trzeba pilnować. Ruch to piękna historia, a my czasem w codziennej pracy musimy „skakać” z historii na przyszłość. Bo nie zapominając o tradycji musimy także rozwijać klub. To także rozwija nas. Kiedyś w klubie wszyscy byli trochę przytłamszeni, teraz dostali tlenu. Dzisiaj taki zresztą jest cały Ruch, kibice, ale także wszyscy pracownicy i osoby, które nam pomagają. I nie możemy zmarnować tej energii, która generuję bardzo dobrą aurę wokół klubu.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również