Strasznie zawiłe są losy Polonii w tym sezonie. W pewnym momencie wydawało się, że bytomianie mogą ten trzecioligowy sezon spisać już na straty, a większość kibiców domagała się głowy trenera Kamila Rakoczego. Teraz szkoleniowiec Polonii promienieje, bo jego drużyna wygrała ósmy mecz z rzędu, a fani mogą coraz realniej myśleć o awansie. W kilka tygodni klub z Olimpijskiej przebył więc drogę niemal z piekła do nieba.
Seria Polonii Bytom wciąż trwa. Tym razem Odra nie dała rady
Przed piątkowym meczem z Odrą w obozie Polonii nastroje były umiarkowanie ostrożne. Ekipa z Wodzisławia Śląskiego co prawda ma swoje problemy, a na dodatek na wyjazdach radzi sobie bardzo słabo, ale Polonia już jesienią przekonała, że rola faworyta nie zawsze niebiesko-czerwonym z Bytomia służy. W ostatnim jesiennym meczu zespół trenera Kamila Rakoczego ponownie zafundował kibicom emocje, ale tym razem punkty zostały u gospodarzy - Pierwsza połowa była słaba, bez sytuacji, dopiero w drugiej wskoczyliśmy na swoje tory. Brawo Damian i brawo drużyna - mówił po meczu trener Kamil Rakoczy, który chwalił swojego napastnika Damiana Celucha.
To właśnie ofensywny gracz, który do Bytomia zawitał zimą, otworzył wynik spotkania po blisko godzinie gry. Przez długie minuty wydawało się, że trafienie Celucha będzie decydowało o wygranej gospodarzy, jednak w ostatnich minutach plasowanym strzałem przy słupku popisał się jeszcze Dawid Krzemień. - Z przebiegu meczu zwycięstwo jest zasłużone, ale mogliśmy się pokusić o więcej bramek. Przy stanie 1:0 wybijamy piłkę z linii bramkowej, później się odkuliśmy i zamknęliśmy mecz - mówił po spotkaniu Celuch, który uważa, że cały czas jeszcze nie jest w optymalnej formie. - Mogłem sam pokusić się o jeszcze jedną bramkę, ale najważniejsze, że to trafienie nam pomogło i uspokoiło grę. Bardzo się cieszymy. Już przygotowujemy się do ostatniego meczu tej rundy.
Polonia Bytom przed sobotnio – niedzielnymi spotkaniami plasuje się na drugim miejscu w tabeli III ligi. W najgorszym wypadku na półmetku będzie trzecia bądź czwarta, ze stratą pięciu punktów do lidera. To jest wariant najmniej optymistyczny. Sytuacja jednak nie do pomyślenia jeszcze kilka tygodni temu. Wobec serii ośmiu kolejnych wygranych i potknięć innych rywali, dzisiaj trudno jednak w gronie faworytów do awansu do drugiej ligi nie wymieniać Polonii Bytom. - Cieszymy się, że gdy mieliśmy 14 punktów straty do liderów, nikt w naszej ekipie nie zwątpił w to co robimy. Oby to się tak skończyło przed zimą, że mało będzie punktów straty do lidera - mówi trener Rakoczy, którego wraz ze swoją ekipą czeka w tym roku jeszcze jedno spotkanie. Za tydzień rewanżowy mecz z początku sezonu, z rezerwami Miedzi Legnica – bytomianie mają się więc do czego przygotowywać. W Legnicy wówczas zremisowali 2:2, a dzisiaj Miedź to konkurent do walki o czołowe lokaty.
Odra Wodzisław ma swoje problemy, ale w Bytomiu pozostawiła po sobie dobre wrażenie. - Polonia nas niczym nie zaskoczyła. W pierwszej połowie to my dominowaliśmy, my dochodziliśmy do sytuacji, w których mogliśmy zdobyć bramki. Całkiem inaczej by ta gra wyglądała, gdyby udało się trafić. Nie możemy jednak doprowadzać do takich wrzutek, kiedy napastnik zdobywa bramkę. Trochę chyba się rozluźniliśmy. Za pewni siebie może wyszliśmy, to trzeba poprawić - mówił po meczu Marcin Wodecki, który miał szczególne powody do wspomnień przy okazji dzisiejszej rywalizacji. Brał on bowiem udział także w ostatnim meczu Odry Wodzisław z Polonią Bytom. Miało to miejsce w 2009 roku, a strzelcem jedynego gola dla Odry w zremisowanym meczu był... Marcin Wodecki. - Pamiętam to spotkanie, jeszcze za trenera Marcina Brosza. Fajne wspomnienia - mówił po spotkaniu popularny Maja, który tym razem nie miał tak dobrych nastrojów jak koledzy z Polonii. Odra jednak kończy pierwszą rundę rozgrywek na miejscu ósmym, jak na beniaminka targanego problemami, całkiem niezłym.