Sensacja w Pucharze Polski! Podbeskidzie pogrążył były "Góral" oraz... Putin

31.10.2018

Piękny sen trzecioligowej Wisły Sandomierz w Pucharze Polski trwa dalej. Podopieczni Dariusza Pietrasiaka pokonali 3:2 były klub wspomnianego trenera, Podbeskidzie Bielsko-Biała. Tym samym "Górale" odpadają z rozgrywek już na poziomie 1/16 finału. 

Marcin Bulanda/PressFocus

W drugiej edycji Pucharu Polski z rzędu, w 1/16 finału na piłkarzy Podbeskidzia czekał przedstawiciel trzeciej ligi, który w rozegranej wcześniej fazie sprawił ogromną sensację. W zeszłym sezonie rywalem bielszczan był Świt Nowy Dwór Mazowiecki – drużyna mająca wówczas na rozkładzie pierwszoligową Olimpię Grudziądz oraz Odrę Opole (podziw musiał budzić rozmiar tamtej wygranej z ówczesnym beniaminkiem - 5:0). Tym razem na „Górali” w 1/16 finału czekała sandomierska Wisła, która choć w swojej grupie nie rozdaje kart i zajmuje dopiero 12. miejsce, to w PP była w stanie wyeliminować ekstraklasową Koronę Kielce. Podbeskidzie zamierzało przerwać piękny sen Wisły, choć na ich drodze stanęła nieprzewidywalna drużyna z byłym „Góralem” na czele. Obecnym trenerem trzecioligowca jest bowiem Dariusz Pietrasiak, który w Bielsku spędził 3 sezony i rozegrał na najwyższym szczeblu rozgrywek 67 spotkań. 

Pierwsza połowa meczu w Sandomierzu potwierdziła utarty frazes, że puchary „rządzą się swoimi prawami”. Choć goście z Bielska prowadzili grę i bez większych problemów uzyskali przewagę na boisku, to Wisła schodziła na przerwę, prowadząc 1:0. Sandomierzanie mieli właściwie jedną okazję na zdobycie bramki  i wykorzystali ją bezlitośnie w 17. minucie. Wówczas Ukrainiec Wiktor Putin popisał się skutecznym strzałem z rzutu karnego, podyktowanego za faul Kamila Wiktorskiego w szesnastce. Bielszczanie mogli mieć zatem spore powody do frustracji, gdyż ich skuteczność stała na bardzo mizernym poziomie. Dość powiedzieć, że taki Miłosz Kozak nie był w stanie zdobyć gola, mając przed sobą pustą bramkę. Swoje okazje na bramki mieli również tacy zawodnicy jak Wiktorski, Gandara czy Jończy, ale ich próby albo były blokowane przez defensorów, albo dobrze w bramce spisywał się doświadczony Stanisław Wierzgacz.

Sensacyjne prowadzenie Wisły utrzymało się do 52. minuty. „Górale” starali się za wszelką cenę odrobić powstałe straty i sztuka ta udała im się za sprawą Grzegorza Goncerza. Napastnik najwyżej wyskoczył do dośrodkowanej przez wprowadzonego Łukasz Sierpinę piłki i tym samym zdobył swoją pierwszą bramkę w czerwono-biało-niebieskich barwach. Kto liczył na to, że po tym trafieniu bielszczanie włączą piąty bieg i dobiją rywala z trzeciej ligi, mógł bardzo się rozczarować. Już w 55. minucie Wisła ponownie wyszła na prowadzenie – tym razem gola zdobył Jarosław Piątkowski, popisując się znakomitym strzałem z rzutu wolnego. 

Od tego momentu spotkania było wyrównane i żadna z drużyn nie zagrażała sobie w większym stopniu. Po stronie „Górali” można było przede wszystkim odnotować dwie sytuacje – w 67. minucie Kamil Wiktorski, strącił piłkę, dośrodkowaną przez Sierpinę z rzutu wolnego. Obrońca, choć znajdował się tuż przed bramką, nie skierował jednak futbolówki do siatki. Swoją okazję na drugą bramkę miał również Goncerz, ale jego mocny strzał z kilkunastu metrów odbił się jedynie od słupka.

W końcówce Podbeskidzie zamknęło wręcz gospodarzy na własnej połowie, ale ich częste wrzutki przed bramkę Wierzgacza długo nie przynosiły skutku. Gdy wydawało się, że Wisła sprawi kolejną sensację i znajdzie się w gronie 16 najlepszych zespołów w Pucharze Polski, bielszczanie zdołali wyrównać w dramatycznych okolicznościach. W 96. minucie doszło do zamieszania w polu karnym, z którego skrzętnie skorzystał Michał Rzuchowski. Pomocnik znalazł lukę pomiędzy ustawionymi obrońcami Wisły i przedłużył nadzieje  „Górali” na awans. 

Do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebna była zatem dogrywka, a w niej od początku tempo dyktowali piłkarze Podbeskidzia. Paradoksalnie to nie „Górale”, a podopieczni trenera Pietrasiaka byli bliżsi zdobycia gola na 3:2 – w 104. minucie gospodarze wykonywali rzut wolny, a piłka przeszła nietknięta przez całe pole karne. Niedługo później trafiła ona jednak pod nogę jednego z zawodników Wisły, a ten oddał strzał w słupek bramki Leszczyńskiego. Co nie udało się pod koniec pierwszej połowy dogrywki, zwróciło się sandomierzanom na dwie minuty przed końcem meczu. Wówczas Kacper Piechniak wykorzystał dośrodkowanie Piątkowskiego i wprowadził tym samym swoją drużynę do 1/8 finału Pucharu Polski. Bielszczanie kończą swój wyjazdowy maraton w kompromitującym stylu i jest już pewne, że nie powtórzą oni sukcesów w PP z 2011 i 2015 roku.  

Wisła Sandomierz – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 pd. (1:0, 2:2, 2:2)

1:0 – Wiktor Putin 17' (k.)
1:1 – Grzegorz Goncerz 51'
2:1 – Jarosław Piątkowski 54'
2:2 – Michał Rzuchowski 90+6'
3:2 – Kacper Piechniak 118'

Składy:
Wisła:
Wierzgacz – Czerwiak (84' Siedlecki), Korona, Konefał, Bażant (69' Chorab) - Piątkowski, Sudy, Kamiński,  Ferens (57' Piechniak) - Putin (99' Poński), Nogaj. Trener: Dariusz Pietrasiak
Podbeskidzie: Leszczyński – Oleksy, Jończy, Wiktorski, Jaroch – Kozak (46' Sierpina), Rakowski (60' Rzuchowski), Guga, Kostorz (68' Płacheta) – Gandara (101' Bąk) – Goncerz. Trener: Krzysztof Brede

Sędzia: Marek Śliwa (Kielce)
Żółte kartki: Sudy (Wisła) - Oleksy, Guga, Jaroch (Podbeskidzie)

źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również