Sabala wrócił do formy. Jego gole pogrążyły wykartkowanych tyszan

07.04.2019

Valerijs Sabala wrócił do dobrej strzeleckiej dyspozycji, a jego dwie bramki przypieczętowały zasłużoną wygraną Podbeskidzia z GKS-em Tychy. Goście kończyli dzisiejszy mecz w dziewiątkę, a pierwszą czerwoną kartkę otrzymali jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa. 

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Gdy w śląskich derbach mierzą się za sobą drużyny z Bielska-Białej i Tychów, śmiało może obstawiać podział punktów. Remisem zakończyły się bowiem cztery ostatnie pojedynki tych drużyn, a i dziś ciężko było którąkolwiek z drużyn uznać za faworyta niedzielnego pojedynku. Kilka dni temu Podbeskidzie wróciło na zwycięską ścieżkę po pokonaniu u siebie Puszczy, natomiast podopieczni Ryszarda Tarasiewicza są niepokonani od czterech spotkań. Obie drużyny są już jednak w miarę pewne swojego losu i nie grozi im ani walka o awans, ani o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy.

Trenerzy mogą zatem potraktować najbliższe spotkania jako możliwość przetestowania nowej taktyki oraz dania szansy zawodnikom, którzy wcześniej rzadziej pojawiali się na boisku. Krzysztof Brede w dzisiejszym meczu postanowił ustawić piłkarzy w systemie 4-5-1, a niespodziewanie w wyjściowej jedenastce „Górali” pojawił się Kacper Gach. 20-latek zastąpił na lewej obronie ostatnio dobrze dysponowanego Pawła Oleksego i tym samym zaliczył oficjalny debiut w wyjściowym składzie Podbeskidzia. Ryszard Tarasiewicz postanowił z kolei wystawić zdecydowanie najmocniejszy skład, który niedzielny mecz rozpoczął jednak w najgorszy możliwy sposób.

Już w 8. minucie defensywa GKS-u popełniła pierwszy katastrofalny błąd, który w głównej mierze zaważył o dalszym przebiegu meczu. Marcin Biernat zagapił się z dość prostej sytuacji, co zamierzał wykorzystać Valerijs Sabala. Łotysz wychodził już do sytuacji sam na sam z Konradem Jałochą, a wspomniany wcześniej defensor GKS-u musiał ratować się faulem. Decyzja sędziego Korpalskiego mogła być tylko jedna – czerwona kartka i odesłanie środkowego obrońcy do szatni. Od tego momentu gospodarze przejęli zdecydowaną kontrolę nad meczem, ale długo mieli oni problem ze skutecznością. Dobre okazje na otwarcie wyniku miał Valerijs Sabala, który był bliski wykorzystania fatalnego błędu Keona Daniela. Z dobrej strony w ofensywie pokazał się również Bartosz Jaroch – przy strzale prawego obrońcy z rzutu wolnego, tyszan uratował słupek. 

Konrad Jałocha był już jednak bezradny w sytuacji z 30. minuty. Wówczas Adrian Rakowski wrzucił futbolówkę z rzutu rożnego, a najlepiej w polu karnym odnalazł się Sabala. Napastnik, który w minioną środę przełamał swoją długą serię meczów bez gola, popisał się celną główką i tym samym zdobył swojego dziesiątego gola w tym sezonie. „Trzy grosze” przy bramkowej akcji Podbeskidzia dołożyli jednak defensorzy GKS-u, wśród których było widać kompletny brak porozumienia.

W pewnym momencie bielszczanie odpuścili swoim rywalom, co wywołało spore niezadowolenie wśród kibiców gospodarzy. Na dodatek w 62. minucie to tyszanie byli bliscy wyrównania stanu rywalizacji – świetną kontrę mógł zwieńczyć golem Omar Monterde, ale jego strzał został ostatecznie zablokowany. Zryw ten był jednym z niewielu ataków, na jaki tyszanie pozwolili sobie w całym meczu. Podbeskidziu z kolei udało się przypieczętować prowadzenie w 71. minucie – ponownie znakomitą skutecznością popisał się Sabala, który wykończył dynamiczną akcję na skrzydle Kacpra Kostorza. 

Zdobyty gol zdecydowanie dodał gospodarzom animuszu, a prym w ofensywie wieli szczególnie boczni pomocnicy. Z bardzo dobrej strony pokazał się m.in. wprowadzony z ławki Przemysław Płacheta, a kilkoma efektownymi rajdami popisał się wspomniany wcześniej Kostorz. Ostatecznie wynik niedzielnego meczu nie uległ już zmianie, choć jeszcze tyszanie w końcówce zwietrzyli swoją szansę na zdobycie choćby gola kontaktowego. Niespodziewanie GKS zakończył dzisiejsze spotkanie w podwójnym osłabieniu, gdy w 91. minucie Jakub Vojtus obejrzał drugą żółtą kartkę. Warto jednak wspomnieć, że Słowak pojawił się na placu gry zaledwie osiem minut wcześniej.

Dzięki drugiej wygranej z rzędu, odniesionej w odstępie kilku dni, bielszczanie umocnili się na piątym miejscu w tabeli. GKS z kolei pozostał na dziesiątej lokacie, a jego przewaga nad „czerwoną strefą” wynosi 8 punktów. 


Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Tychy 2:0 (1:0)
1:0 – Valerijs Sabala 30’
2:0 – Valerijs Sabala 71’

Składy:
Podbeskidzie:
Fabisiak – Gach, Jończy, Wiktorski, Jaroch – Sierpina (63’ Płacheta), Guga, Rakowski, Rzuchowski, Kostorz (84’ Mystkowski) – Sabala (88’ Hilbrycht). Trener: Krzysztof Brede
GKS: Jałocha – Abramowicz, Sołowiej (83’ Vojtus), Biernat, Grzybek – Steblecki, Daniel – Monterde, Grzeszczyk, Adamczyk (61’ Siemaszko) – Piątkowski (46’ J. Piątek). Trener: Ryszard Tarasiewicz.

Sędzia: Mariusz Korpalski (Toruń)
Żółta kartka: Sołowiej, Vojtus (GKS)
Czerwone kartki: Biernat (GKS, 8’), Vojtus (GKS, 90+1’, za dwie żółte)

Widzów: 2635

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również