„Rywalizacja o miejsce w składzie Ruchu” to nie puste słowa

19.11.2019

Coraz trudniejsze zadanie czeka kibiców Ruchu, którzy próbują odgadnąć wyjściowy skład swojej drużyny. Niebiescy jesienią w lidze tylko w dwóch spotkaniach z rzędu zagrali w identycznym zestawieniu personalnym! Nie wpływa to jednak w żaden sposób na formę chorzowian. Ruch ma szansę przezimować na ligowym podium.

Norbert Barczyk/PressFocus

Jedynie w meczach z Rekordem Bielsko-Biała i rezerwami Górnika Zabrze na początku września Niebiescy zagrali w identycznym zestawieniu. Każdy kolejny (jak i wcześniejszy) wyjściowy skład różnił się od poprzedniego. Były absencje kartkowe, były kontuzje, ale Niebiescy sobie radzili. - To zasługa całego naszego sztabu. Wszyscy pracują na to, by na boisku to wyglądało jak najlepiej – mówi Mateusz Winciersz, najmłodszy z tych zawodników Ruchu, którzy tej jesieni spędzili na boisku ponad tysiąc minut.

Łącznie takich graczy jest jedenastu, ale trzeba pamiętać również o rozgrywkach pucharowych, w których Niebiescy rywalizowali na dwóch frontach. Największy wpływ jednak na te liczby mają liczne rotacje, którym chorzowianie byli poddawani w kończącej się rundzie. Właściwie jedyną żelazną formacją był napad. Mariusz Idzik każdy ligowy mecz rozpoczynał w wyjściowym składzie i mimo, że początek sezonu miał trudny, z czasem wywalczył sobie niepodważalną pozycję. W innych formacjach właściwie każdy mecz przynosił niespodzianki. - Ta nasza kołdra jest jeszcze krótka – mówił kilka tygodni temu trener Łukasz Bereta, który właściwie nie może powiedzieć o żadnym z zawodników, że go zawiódł.

W defensywie Ruchu w wyjściowym składzie grało ośmiu zawodników, w środku pola sześciu graczy, właściwie w każdej możliwej konfiguracji. W środkowej strefie liderem był Tomasz Foszmańczyk, ale i jemu, najpierw z powodów zdrowotnych, a potem jeszcze z powodu kartek, zdarzały się absencje. W tyłach najwięcej minut na boisku spędził Bartłomiej Kulejewski. Kontuzje, kartki, ale także roszady z powodów czysto sportowych – trenerzy musieli reagować, ale nie wpływały to negatywnie na formę drużyny.

Przykładem z ostatnich tygodni, jak duże rotacje mogą być w drużynie Ruchu jest środek pomocy i osoba Patryka Sikory. Na początku sezonu z Niebieskimi jedynie trenował, po tym, gdy załatwiono wszelkie formalności zaczął coraz poważniej dawać trenerom do myślenia, jeżeli chodzi o przydatność do gry, a cztery ostatnie mecze rozpoczynał w wyjściowym składzie. Spotkanie z LZS Starowice Dolne zakończył z bramką i asystą. - Czuję się coraz lepiej, cieszą mnie pochlebne recenzje na mój temat, ale to nie jest jeszcze moja najlepsza dyspozycja. Stać mnie na więcej – mówi skromnie 19-letni pomocnik pochodzący z Mikołowa, który obecnie wydaje się być jednym z pewniaków w drużynie Ruchu. - Nie, skądże znowu – protestuje przeciwko takiemu stawianiu sprawy. - Nie czuję się pewniakiem. Każdy walczy o miejsce w wyjściowym składzie, rywalizacja w drużynie jest zacięta, co było widać chociażby w ostatnich tygodniach, a to też wpływa na naszą dyspozycję, jako całej drużyny.

Najlepszym przykładem, trochę również wymuszonym, jak trenerzy Ruchu rotowali jesienią na poszczególnych pozycjach jest obsada bramki. Pięć występów od pierwszej minuty Kamila Lecha, pięć Dawida Smuga oraz pięć Tomasza Nowaka. Trudno znaleźć podobny przykład w innej czołowej trzecioligowej drużynie, chociaż zmiany te wynikały z problemów; Lech doznał kontuzji, a Smug otrzymał w meczu z Ruchem Zdzieszowice czerwoną kartkę. Szansę otrzymał więc Nowak i ją wykorzystał.

17-letni bramkarz Ruchu jest też najlepszym przykładem tego, że jesienią, bez względu na wynik ostatniego meczu z Pniówkiem, swój egzamin zdała chorzowska młodzież, która w szatni Niebieskich poczuła się bardzo dobrze. Na początku wszyscy z delikatnymi obawami wyczekiwali każdej minuty spędzonej na boisku przez wychowanków UKS Ruch Chorzów czy Akademii Piłkarskiej. Dzisiaj od Winciersza w meczach ligowych na boisku więcej minut spędziło tylko siedmiu zawodników, również Jakub Nowak ma zaliczony występ od pierwszej do ostatniej minuty. Obaj mają po trzy bramki na swoim koncie, a ich młodzi koledzy, Adrian Dąbrowski, Daniel Iwanek czy Jakub Rudek wchodzą na boisko z ławki rezerwowych. A przecież młodzieżowcami są jeszcze Mateusz Duchowski, Mateusz Lechowicz, Patryk Sikora czy Bartłomiej Kulejewski. A zaledwie o kilka miesięcy starsi są Mateusz Bartolewski, Michał Mokrzycki czy Konrad Kasolik. Zawodnicy, którzy dzisiaj stanowią o sile Ruchu, ale pewni miejsca w podstawowym składzie nie mogą być.

Występy w 16 meczach ligowych Ruchu:

16 – Idzik (11 pełnych), Paszek, Winciersz (obaj 4 pełne),

15 – Kowalski (11), Kulejewski (13), Lechowicz (11),

14 – Foszmańczyk (10), Jakub Nowak (1), Podgórski (2),

13 – Duchowski (2), Kasolik (12),

12 – Bartolewski (7),

11 – Mokrzycki (9),

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również