Ruch zrobił pierwszy krok. Lekko i przyjemnie jednak nie było

01.08.2020

Mały dreszczyk emocji zafundowali swoim kibicom na start trzecioligowego sezonu piłkarze Ruchu Chorzów. Niebieskich w Świdnicy na powitanie sezonu czekało prawdziwe święto – wypełnione trybuny, popisy artystyczne, a nawet tort. W ramach wdzięczności chorzowianie w pierwszych minutach byli wyjątkowo uprzejmi dla miejscowej ekipy – początkowo nie przypominali bowiem zespołu chcącego walczyć o drugą ligę.

Łukasz Sobala/PressFocus

Początek spotkania dla fanów Ruchu, którzy na stadion i tak w większości nie dotarli, był lodowatym prysznicem w gorące sobotnie popołudnie. Polonia po niespełna pół godzinie gry prowadziła różnicą dwóch goli, a aspiracje chorzowian w tym momencie brzmiały dość ponuro. - Przypomniał się początek ubiegłego sezonu. Mówiliśmy przed meczem jedno, a na boisku było co innego – mówił po spotkaniu trener Ruchu, Łukasz Bereta, który jednak zauważał. - Sam początek meczu był, taki jak zakładaliśmy. To po straconej bramce rywale zaczęli grać dużo śmielej.

Błąd Kamila Lecha przy pierwszej bramce i fantastyczny strzał Wojciecha Szuba na niewiele się zdał, prócz rozpalenia apetytów miejscowych, wobec coraz lepszej gry chorzowian. Już w końcówce pierwszej połowy Ruch miał swoje sytuacje, chociażby Tomasz Foszmańczyk czy po rzucie wolnym Michał Mokrzycki, ale wszystko co najlepsze zaczęło się w drugiej połowie. - W przerwie było spokojnie. Mówiłem chłopakom byśmy zaczęli grac, to co zakładaliśmy – mówił Bereta, który na drugą połową wysłał drużynę naładowaną pozytywną energią, ale także inaczej ustawioną taktycznie.

Ruch w drugiej odsłonie zagrał trójką defensorów, dzięki czemu miał więcej możliwości w ofensywie. Pomysł ten przyniósł efekt. O przewadze chorzowian po przerwie najlepiej świadczy fakt, że najmniej pracy miał Kamil Lech. Pierwszy sygnał do ataku kolegom dał Foszmańczyk, który ni to dośrodkował, ni uderzył, a piłka wylądowała na poprzeczce. Po chwili Niebiescy cieszyli się już z gola, gdy po dograniu Łukasza Janoszki do siatki piłkę wpakował Mariusz Idzik. Konsekwencją przewagi było również precyzyjne trafienie Mokrzyckiego.

Sukces Ruchu pierwszymi bramkami uczcili dwaj defensorzy Niebieskich. Kacper Kawula i Piotr Kwaśniewski byli autorami decydujących trafień w tym meczu. - Bramkę dedykuję mojej narzeczonej. Nie było jej na meczu, ale oglądała transmisję – mówił szczęśliwy stoper chorzowian, Kacper Kawula, który po raz pierwszy w swojej karierze zdobył bramkę w debiutanckim meczu w nowym klubie. - Patrząc na mój skromny dorobek strzelecki, na to jak niewiele dotąd strzelałem, to nie ma się co dziwić, że to pierwszy mój taki wyczyn – uśmiechał się defensor, który bramkę po dośrodkowaniu zdobył kolanem. W jego ślady poszedł Kwaśniewski, który zamknął dośrodkowanie Idzika. - Na wielkie brawa zasłużył także Łukasz Janoszka, który czuje się coraz pewniej po powrocie do zdrowia i widać tego efekty na boisku – dodawał trener Ruchu.

W końcówce meczu za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Mateusz Winciersz, ale w żaden sposób nie mogło już to popsuć humorów chorzowianom, którzy rozpoczęli sezon od wygranej. - Wyszliśmy z opresji, przegrywaliśmy, a jednak wygraliśmy. Ważny początek, ale tak będzie zapewne wyglądał cały sezon – oddychał z ulgą trener chorzowian.

Polonia-Stal Świdnica - Ruch Chorzów 2:4 (2:0)

1:0 - Dorian Krakowski 13'
2:0 - Wojciech Szuba 25"
2:1 - Mariusz Idzik 55'
2:2 - Michał Mokrzycki 62'
2:3 - Kacper Kawula 76'
2:4 - Piotr Kwaśniewski 80'

Polonia: Kot - P. Paszkowski, Orzech, Barros, B. Paszkowski - Chajewski (86' Szczygieł) - Chajewski (89' Szczygieł), Borowy, Sowa, Baumgarten (89' Jaroszyński) - Szuba (63' Myrta), Krakowski (67' Filipczak). Trener: Rafał Markowski.

Ruch: Lech - Kwaśniewski, Kawula, Kulejewski, Będzieszak (46' Kasolik) - Mokrzycki, Duchowski (58' Sikora) -- Winciersz, Foszmańczyk (80' Siwek), Janoszka (88' Paszek) - Idzik. Trener: Łukasz Bereta.

Sędzia: Dawid Matyszczak (Kluczbork)
Żółte kartki: Szuba, Barros (Polonia), Będzieszak, Kawula, Winciersz (Ruch)
Czerwona kartka: Winciersz (86', za dwie żółte) 

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również