Ruch zaczyna przypominać zdrowy organizm. Niebieskie serca napompowały krew

13.08.2020

Zgodnie z prognozami wielu kibiców Niebiescy wygrali z Wartą Gorzów Wielkopolski. Może nie było gładko i totalnie spokojnie, ale trzy punkty ostatecznie zostały w Chorzowie. Ruch jest liderem trzeciej ligi, a nie mniej ważne w kontekście pierwszego meczu na Cichej od listopada ubiegłego roku było to, jak ligowa piłka pod tak długiej przerwie prezentuje się w Chorzowie.

Łukasz Sobala/PressFocus

Nie tylko spostrzegawczy kibice mogli na Cichej zauważyć wiele zmian. O niektórych było głośno już wcześniej, chociażby z racji organizowanych na nie zbiórek. Podświetlony herb, wyremontowana klubowa kawiarenka, odmieniona strefa kibica. Teraz można było to zobaczyć w meczowej okazałości. Największą nowością były jednak sky boksy, które pozwalają w godnych warunkach oglądać mecze. - Takie miejsce jest niezbędne, obojętnie jaki jest obiekt – mówią na Ruchu.

Przez kilka lat – a to scenariusz optymistyczny – nic w kwestii infrastruktury na Cichej się nie zmieni. Cała administracja klubu „wyciska” więc z obecnego obiektu, ile się da. Do tego przy okazji wczorajszego meczu oficjalnie poinformowano, że nr 12 został zastrzeżony dla kibiców, nikt w barwach Ruchu już w nim nie będzie grał. Na kibiców czekało także wydanie specjalne gazetki „Niebieska eRka” ze skarbem kibica. Ponadto piłkarze zaprezentowali się w nowych strojach – efektownych koszulkach ze złotymi wstawkami na 100. rocznicę klubu. W natłoku pozytywnych wiadomości, jakby już codziennością stało się to, co na sektorze rodzinnym robią najmłodsi z nieocenionym Szymonem Michałkiem.

Krótka droga do sukcesu?

Dzisiaj Ruch w wielu aspektach nie jest już brzydkim kaczątkiem polskiej piłki, jak było jeszcze blisko rok temu, a zaczyna przypominać coraz lepiej funkcjonującą maszynkę. - W polskiej piłce droga od wielkiej klęski do sukcesu czasem jest bardzo krótka. Ruch ją przemierza. Pod względem marketingowym i kibicowskim to zresztą zawsze był czołowy klub. Jednak nie zawsze szła za tym organizacja klubu, teraz się to chyba zmienia. Ale też o kolejne, tak widoczne kroki pewnie już będzie trudno – mówi jeden z ekspertów zajmujących się marketingiem sportowym, który uważnie śledzi, co się dzieje w ligowej piłce.

Jeszcze rok temu zastanawiano się, jak piłkę w Chorzowie reaktywować, bo, że koniec Ruchu w obecnych strukturach jest bliski, było właściwie przesądzone. Nic jednak nie dokonało się samoczynnie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mozolna praca wszystkich osób w klubie, jak i skupionych wokół Ruchu. Także wsparcie kibiców, każdego jednego. - Niech każdy wspiera na miarę możliwości – apeluje cały czas prezes Ruchu, Seweryn Siemianowski. Można by rzec, że gdyby ktoś jakiś czas temu rzucił hasło: zbieramy na stadion i robimy go sami, ten projekt również miałby rację bytu. A kibice wczoraj pokazali, że o nowym stadionie cały czas pamiętają...

Reklamodawcy, udziałowcy, byli piłkarze...

Na trybunach w meczu z Wartą Gorzów Wielkopolski pojawiło się wielu byłych piłkarzy Niebieskich, jak chociażby Wojciech Grzyb, Mariusz Śrutwa czy Krzysztof Bizacki. Gdyby zebrać na boisku wszystkich byłych graczy, obecnych wczoraj w roli kibiców, jak i tych, którzy są przy klubie, jak i drużynie, z pewnością można by wystawić całkiem sprawną jedenastkę. - Ruch świeci coraz jaśniejszym blaskiem, w którym będzie można się pokazać – słychać coraz częściej.

Najlepszym dowodem na to jest fakt, że wczoraj boisko okalało kilkadziesiąt reklam różnych firm. Sytuacja niespotykana od dobrych kilku lat. - A będzie pod tym względem jeszcze lepiej. Będą dochodziły kolejne rzędy, aż zapełnimy stadion – uśmiecha się prezes Ruchu. A to przekłada się rzecz jasna na budżet klubu. W sytuacji „na czysto” z wypłatami Ruch nie był bardzo dawno. Na trybunach pojawili się także dwaj najwięksi prywatni akcjonariusze, panowie Zdzisław Bik i Aleksander Kurczyk.

Zdrowy organizm

Dziesięć dni. Tyle właściwie trzeba było, by wielu kibiców Ruchu z niepewności przeszło w stan spokoju. Trzy zwycięstwa, cztery punkty przewagi nad czwartą drużyną – to jest pewna liczbowa symbolika udanego startu, ale równie wiele obraz ten pokazuje, co i zakłamuje. Polonia Bytom jeszcze żadnego meczu nie rozegrała, Ślęza ma jeden mecz, jedno zwycięstwo. - Słyszałem przed środowym meczem komentarze, że będzie 6:0 lub 7:0, ale tak ta liga wyglądać nie będzie. Warta grała nieźle w defensywie. My też jeszcze mamy elementy do poprawy – przestrzega przed hurraoptymizmem trener Ruchu, Łukasz Bereta.

Kolejne wygrane będą jednak powodować, że ta maszyna Niebieska będzie się tylko rozkręcać. Piłkarskie życie nieraz już pokazało, że kibic chce zwycięstw i zdrowych perspektyw. Dopiero na drugim planie jest to, czy z Wartą Gorzów Wielkopolski, czy z Lechem Poznań. - Ruch obrał kurs w górę – mówi prezes Seweryn Siemianowski.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również