Ruch w górę tabeli. A na kontach... bezruch

19.09.2019

Dwie drużyny dobrze grające w piłkę rywalizowały w Chorzowie. Ruch, który ostatnio przegrał w sierpniu, okazał się lepszy od młodzieży z Lubina, ale wynik mógł być równie dobrze odwrotny. - Zagłębie jako jedyne w tej lidze wyszło na nas wysoko grając pressingiem – komplementował rywala po meczu trener Niebieskich, Łukasz Bereta

Łukasz Laskowski/Press Focus

Niebiescy mieli problemy z drużyną rezerw Zagłębia Lubin. - Był widoczny lekki kryzys. Na pewno graliśmy słabiej niż chociażby w przegranym meczu z Foto-Higieną Błyskawica Gać – przyznawał trener Niebieskich. Lubinianie mogli się podobać w grze ofensywnej, a młodzi gracze Zagłębia stworzyli kilka razy problemy Kamilowi Lechowi. - Jedna i druga drużyna chciała grać w piłkę. Wiedzieliśmy, że Ruch to potrafi, bo ma ku temu zawodników z dużym doświadczeniem. Nasza młodzież przez większość czasu jednak nie odstawała. Zabrakło tylko bramki – przyznawał po spotkaniu trener lubinian, Adam Buczek.

W kilku sytuacjach lubinian zatrzymał bramkarz Ruchu, w jednej Niebieskim pomogła poprzeczka. To trzeci ligowy mecz, który Niebiescy zagrali na zero z tyłu. - Oby tak dalej, bo chcemy się piąć w górę ligowej tabeli. Cały czas musimy być czujni i zdeterminowani na sto procent – mówił po meczu Kamil Lech.

Zwycięstwo Niebieskim na kwadrans przed końcem spotkania zapewnił Bartłomiej Kulejewski, który, po sporym zamieszaniu podbramkowym, zamienił na bramkę dośrodkowanie z rzutu wolnego Tomasza Podgórskiego. To pierwszy gol środkowego defensora Ruchu. - Uczulaliśmy się, że nie zawsze trafi nam się przeciwnik, który nam podejdzie i dzisiaj właśnie tak było. Był to ciężki mecz, ale przepchnęliśmy go siłą woli oraz determinacją – mówił kapitan Ruchu, Tomasz Foszmańczyk.

Sytuacja chorzowian w tabeli trzeciej ligi przedstawia się coraz lepiej. Ruch obecnie zajmuje dziewiąte miejsce, a gdyby brać pod uwagę dorobek wywalczony jedynie na boisku, chorzowianom odebrano bowiem dwa punkty, Ruch byłby już na piątym miejscu. Nastroje są jednak dalekie od optymalnych. Powód? Ten sam od lat. - Staramy się myśleć o tym, co jest na boisku a nie w kuluarach. Pojawiają się komentarze, że sytuacja się poprawia, a do nas to dociera zupełnie inaczej. Czujemy się coraz gorzej jeśli chodzi o organizację. Mam nadzieję, że wkrótce ta bomba nie zacznie tykać i nie wybuchnie z większą siłą. Większość z nas jedzie już na oparach nie tylko finansowych, ale i mentalnych. Te pozytywne komentarze tylko nas dobijają, bo szatnia odczuwa to zupełnie inaczej. Wszystko fajnie wygląda, te oświadczenia, te informacje o ociepleniu stosunków z miastem, ale my jako drużyna tego w ogóle nie odczuwamy – mówił Tomasz Foszmańczyk.

W kuluarach toczą się oczywiście cały czas rozmowy o przyszłości klubu. Pod tym względem chorzowianie mogą czuć się już właściwie rekordzistami. Nie ma tygodnia bez planowanego „przełomowego spotkania". A właściwie każde z nich kończy się tym samym czyli brakiem jakichkolwiek decyzji. Przełomu również nie było w środę. A piłkarze robią swoje. W najbliższy wtorek zagrają mecz Pucharu Polski ze Stomilem Olsztyn. - Czeka nas bardzo trudne spotkanie – dodaje na koniec trener Łukasz Bereta.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również