Rozpędzeni "Górale" nie tracą rezonu. Podbeskidzie rozgromiło Zagłębie

16.11.2019

Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała w znakomitym stylu rozpoczęli zmagania w rundzie rewanżowej. Zawodnicy "Górali", awaryjnie prowadzeni przez Huberta Kościukiewicza, pewnie pokonali Zagłębie Sosnowiec 4:1 i umocnili się na drugim miejscu w tabeli. 

Adam Starszyński/PressFocus

Druga część zmagań w Fortuna 1. Lidze rozpoczęła się od naprawdę mocnego uderzenia - na stadion drugiego w tabeli Podbeskidzia Bielsko-Biała przyjechał Zagłębie Sosnowiec, więc można było się spodziewać, że na trybunach przy Rychlińskiego będzie działo się sporo. Potwierdzeniem tego było m.in. zapełnienie sektora kibiców gości niemal do ostatniego miejsca. Równie sporo oczekiwano po samym spotkaniu, gdyż dzięki wygranej bielszczanie mieli szanse na zrównanie się punktami z liderującą Wartą, natomiast Zagłębie mogło na dobre wskoczyć do górnej połowy tabeli. Pierwsza połowa dobitnie jednak potwierdziła, kto jest faworytem sobotniej rywalizacji. 

Podopieczni Huberta Kościukiewicza (decyzją Komisji Dyscyplinarnej PZPN Krzysztof Brede został zawieszony na dwa mecze za utarczki słowne z kibicami Chrobrego Głogów) rozpoczęli mecz bardzo wysoko, a już po kilkunastu sekundach mogli otworzyć wynik rywalizacji. Do wrzutki Łukasza Sierpiny najwyżej wyskoczył Marko Roginić, ale jego uderzenie trafiło prosto w Krystiana Stępniowskiego. Niewykorzystana sytuacja dodała jednak Chorwatowi mnóstwo animuszu, gdyż w późniejszych fragmentach meczu napastnik znakomicie odnajdywał się w polu karnym, często dochodząc do dogrywanych piłek i wykorzystując niefrasobliwość w defensywie Zagłębia. Sporo zamieszania na połowie przeciwnika starał się również sprawiać Łukasz Sierpina, szczególnie po rajdach lewą stroną i szybkich wrzutkach.

Rezultat sobotniego spotkania otworzył jednak Rafał Figiel, który jeżeli już wpisuje się na listę strzelców, robi to w naprawdę efektowny sposób. Podobnie jak w meczu z Odrą Opole, doświadczony pomocnik pokonał bramkarza rywala mierzonym uderzeniem z dystansu. Jednobramkowe prowadzenie mogło wyjątkowo szybko stać się historią, gdyż Zagłębie mogło odpowiedzieć na to trafienie za sprawą Fabiana Piaseckiego. W 17. minucie napastnik Fabian Piasecki wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale w kluczowym momencie przegrał on pojedynek z Martinem Polackiem. Znacznie lepszym wyczuciem w takiej sytuacji wykazał się za to aktywny Roginić - napastnik wykorzystał świetne zagranie Rafała Figla z głębi pola i tym samym zdobył swoją ósmą bramkę w bieżących rozgrywkach. 

Jako że 2:0 często określany jest niebezpiecznym rezultatem, a bielszczanie w tym sezonie byli już w stanie wypuścić taką przewagę, „Górale” postanowili jeszcze w pierwszej połowie dobić swojego rywala. Tym razem w rolę egzekutora wcielił się najlepszy strzelec pierwszoligowca, Karol Danielak, który strzałem z bliskiej odległości wykończył szybko przeprowadzoną kontrę przez Adriana Rakowskiego i Marko Roginicia. Trzybramkowe prowadzenie bielszczan utrzymało się do końca pierwszej połowy, a zawodnicy gospodarzy schodzili na przerwę w akompaniamencie głośnych oklasków. 

Po pierwszych 45 minutach wydawało się, że sosnowiczanie są już na deskach - tym bardziej, że w pierwszej połowie zespół Dariusza Dudka nie wyglądał jak zespół, mający pomysł na odrobienie choć części strat. Na przekór tym słowom, to goście lepiej weszli w drugą część gry. W 50. minucie, po zagraniu ręką Bartosza Jarocha w polu karnym, rzut karny pewnie wykorzystał Fabian Piasecki. Napastnik posłał piłkę w przeciwny róg do interweniującego Martina Polacka, co zwiastowało sporo emocji w dalszej części gry. Goście, nie mając już nic do stracenia, postanowili jeszcze mocniej zaatakować, a szczególnie blisko zdobycia kontaktowej był Patryk Mularczyk. Ofensywny pomocnik w 53. minucie oddał groźny strzał głową, ale ten nieznacznie przeleciał obok słupka. Zapał sosnowiczan został jednak szybko zgaszony za sprawą drugiej żółtej kartki dla  Plamena Krachunova - od tego momentu bielszczanie ponowne przyjęli inicjatywę, która mogła zostać potwierdzona po uderzeniach Łukasza Sierpiny i Rafała Figla. Oba uderzenia nieznacznie przeleciały obok bramki Krystiana Stępniowskiego. 

„Górale” nie chcieli odpuścić osłabionemu rywalowi i ostatecznie zdobyli czwartą bramkę w 83. minucie. W rolę strzelca wcielił się jednak… obrońca Zagłębia, Quentin Seedorf. Wprowadzony na początku drugiej połowy bratanek znanego piłkarza m.in. Milanu czy Realu Madryt, Clarence’a Seedorfa, skierował piłkę do własnej bramki i ustalił wynik sobotniej rywalizacji. Dzięki efektownej i w pełni zasłużonej wygranej Podbeskidzie umocniło się na drugim miejscu w tabeli. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zagłębie Sosnowiec 4:1 (3:0)

1:0 - Rafał Figiel 13’

2:0 - Marko Roginić 29’

3:0 - Karol Danielak 41’

3:1 - Fabian Piasecki 50’ (k.)

4:1 - Quentin Seedorf 83’ (s.)

Składy:

Podbeskidzie: Polacek - Modelski, Osyra, Bashlai, Jaroch - Sierpina, Figiel, Rakowski (86’ Hilbrycht), Sieracki, Danielak (79’ Ubbink) - Roginić. (90+1’ Laskowski). Trener: Hubert Kościukiewicz (w zastępstwie za zawieszonego Krzysztofa Brede)

Zagłębie: Stępniowski - Słomka (46’ Seedorf), Grzelak, Krachunov, Nawotka - Małecki, Pawłowski (78’ Stewart), Hołota, Mularczyk, Szwed (46’ Radkowski) - Piasecki. Trener: Dariusz Dudek

Sędzia: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)

Żółte kartki: Rakowski, Jaroch (Podbeskidzie) - Krachunov, Piasecki (Zagłębie)

Czerwona kartka: Krachunov (55’, za dwie żółte)

Widzów: 5344

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również