Równia pochyła. "Górale" pozostają na ekstraklasowym dnie

21.03.2021

Wszystko co najważniejsze w rywalizacji dwóch beniaminków - Podbeskidzia Bielsko-Biała oraz Warty Poznań - wydarzyło się w ostatnich 20 minutach spotkania. Zdecydowanie większym wyrachowaniem w ofensywie wykazali się dzisiejsi gospodarze, którzy po bramkach Makany Baku i Jakuba Kuzdry zwyciezyli 2:0 i są na naprawdę dobrej drodze do utrzymania. "Górale" z kolei nie wygrali szóstego kolejnego spotkania, a pomijając dzisiejszy wynik, postawa Podbeskidzia w tym meczu nie mogła napawać absolutnie żadnym optymizmem.

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Dla piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała każdy wiosenny mecz przypomina walkę o życie. Co prawda bielszczanie zanotowali wręcz znakomite wejście w 2021 rok, ale ostatnia seria pięciu meczów bez zwycięstwa spowodowała, że „Górale” ponownie osunęli się na ekstraklasowe dno. Oczywiście, podopiecznym Roberta Kasperczyka nie można odmówić zaangażowania czy walki, jednak w ich grze coraz bardziej zaczyna brakować odpowiedniej koncentracji czy konkretności pod bramką rywala. By zatem wrócić na odpowiednie tory i ponownie złapać kontakt z bezpieczną strefą, beniaminek musiał bezwzględnie odnieść zwycięstwo na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim.

„Górale” mieli jednak świadomość, że o pierwszą wyjazdową wygraną w tym sezonie nie będzie łatwo - biorąc głównie pod uwagę aktualną dyspozycję ich przeciwnika. Co prawda Warta Poznań nie jest jeszcze pewna utrzymania ligowego bytu, niemniej ich sytuację w tabeli trzeba zakwalifikować jako naprawdę komfortową. Dodatkowo ewentualny zdobyty komplet punktów sprawiłby, że podopieczni Piotra Tworka odskoczyliby „czerwonej strefie” aż na 11 oczek, więc we wczesne niedzielne popołudnie każdy miał o co walczyć. 

I faktycznie ta mityczna walka była elementem, który właściwie zdominował całą pierwszą część gry. Drużyny starały się przede wszystkim skupić na skutecznej defensywie, w efekcie czego na boisku obserwowaliśmy sporo fauli, mnóstwo przestojów w grze, a ponadto nie odnotowaliśmy absolutnie żadnej groźnej okazji bramkowej. Obaj bramkarze byli całkowicie bezrobotni, choć jeżeli należałoby z braku laku wyróżnić drużynę, która bardziej kontrolowała przebieg rywalizacji i starała się częściej przenosić ciężar gry na połowę rywala, zdecydowanie była to Warta. Mimo to w ich poczynaniach brakowało odpowiedniej dokładności czy pomysłu na to, jak umiejętniej przedrzeć się w pole karne „Górali”. Podbeskidzie z kolei ograniczało się głównie do akcji lewym skrzydłem i wrzutek Łukasza Sierpiny na potoczną aferę.

Jeżeli zatem trzeba byłoby opisać pierwszą połowę w kilku słowach - bezbarwność, bylejakość czy nuda byłyby naprawdę delikatnymi określeniami tego, co działo się w tej niedzielnej rywalizacji. Zresztą, statystyka zaledwie trzech oddanych strzałów, brak celnych prób i nieodnotowanie jakiejkolwiek „akcji meczu” przez realizatorów transmisji tylko to potwierdza. 

Kto jednak liczył na to, że oba zespoły po zmiany stron wrzucą wyższy bieg i w końcu stworzą zagrożenie w ataku, długo mógł odczuwać spory zawód. Drużyny nie mogły opanować chaosu w swojej grze, ponownie notowały sporo strat, a tempo rywalizacji należało określić jako dość senne. W pewnym momencie poznaniacy postanowili jednak wyrwać się z tego letargu, czego efektem był m.in. niezły strzał głową Makany Baku oraz stworzona sytuacja w 70. minucie. 

Wówczas świetną robotę na prawej stronie wykonał doświadczony Łukasz Trałka, który najpierw wbiegł w pole karne, następnie wykorzystał fatalną interwencję Gergo Kocsisa i zakończył solową akcją płaskim strzałem w stronie dalszego słupka. Ostatecznie gol ten został jednak zapisany Makanie Baku, który delikatnie zmienił tor lotu futbolówki i utrudnił zadanie interweniującemu Peskoviciowi. 

W kolejnych minutach obraz gry wcale nie uległ zmianie - bielszczanie wcale nie rzucili się odważniej do ofensywy, choć trzeba przyznać, że przynajmniej w ich akcjach można było odnotować jakiś pierwiastek składności. Warta z kolei skupiła się przede wszystkim na obronie bardzo korzystnego wyniku, jednak gdy nadarzyła im się okazja do przeprowadzania zabójczej kontry, wykorzystali ją w najlepszy możliwy sposób. Aktywny Makana Baku w końcówce regulaminowego czasu gry wykorzystał złe ustawienie Filipa Modelskiego, następnie pobiegł z futbolówką kilkadziesiąt metrów i dograł ją do znajdującego się w szesnastce Jakuba Kiełba. Kapitan „Zielonych” postanowił od razu ją zgrać do Jakuba Kuzdry, a rezerwowy po stronie gospodarzy ustalił wynik pewnym strzałem.

Tym samym Warta odniosła już czwarte w tej rundzie zwycięstwo u siebie, a ich sytuacja w tabeli wydaje się już być naprawdę pewna. Na postawę „Górali” najlepiej za to spuścić zasłonę milczenia - na razie podopieczni Roberta Kasperczyka nie opuszczą ostatniego miejsca, choć ich dzisiejsze poczynania (obfitujące choćby w brak celnego strzału) nie predestynują do tego, by walka o zachowanie ligowego bytu skończyła się dla nich szczęśliwie. 

Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0 (0:0)

1:0 - Makana Baku 70’

2:0 - Jakub Kuzdra 90’

Składy:

Warta: Lis - Kiełb, Ivanov, Ławniczak, Grzesik - Jakóbowski (38’ Zrelak), Trałka, Kupczak, Żurawski (84’ Kopczyński), Baku (90+2’ Rybicki) - Kuzimski (84’ Kuzdra). Trener: Piotr Tworek 

Podbeskidzie: Pesković - Sierpina, Rundić, Janicki, Modelski - Hora (84’ Niepsuj), Rzuchowski (65’ Kocsis), Bieroński (77’ Frelek), Danielak (77’ Tulio) - Wilson (65’ Roginić), Biliński. Trener: Robert Kasperczyk

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok)

Żółte kartki: Modelski, Hora (Podbeskidzie)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również