Rewolucję w Bielsku czas zacząć. Spadkowicz żegna trenera i czeka na dyrektora sportowego

25.05.2021

Zgodnie z wcześniejszymi spekulacjami, na posezonowej konferencji prasowej prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała ogłosił, że wygasający kontrakt trenera Roberta Kasperczyka nie zostanie przedłużony. W najbliższych dniach spadkowicz z PKO Ekstraklasy ogłosi nie tylko nazwisko jego następcy, ale także długo wyczekiwanego przy Rychlińskiego dyrektora sportowego.

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

- Chciałbym przeprosić wszystkich kibiców za ten nieudany sezon, który spędziliśmy w Ekstraklasie. Nie tak to miało wyglądać. Długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że pierwsze błędy popełniliśmy jeszcze na poziomie pierwszej ligi - w momencie, gdy po udanej jesieni przedłużyliśmy kontrakty piłkarzy na kolejny sezon. Drugą sprawą jest to, że w Ekstraklasie nie zmieniliśmy stylu gry, co jesienią okazało się zgubne. Próbowaliśmy to ratować za sprawą zmiany trenera w przerwie zimowej, ale misja ratunkowa niestety się nie powiodła. Robert Kasperczyk miał zadaniowo skonstruowany kontrakt, że w przypadku realizacji celu, kontrakty sztabu szkoleniowego zostaną automatycznie przedłużone. Tak się nie stało - takimi słowami prezes Podbeskidzia rozpoczął dzisiejszą konferencję prasową, przy okazji potwierdzając doniesienia o zakończeniu współpracy klubu z dotychczasowym trenerem.

Powrót wspomnianego szkoleniowca na stadion przy Rychlińskiego był uznawany za dość szokującą i nieoczywistą decyzję, gdyż 54-latek miał za sobą blisko kilkuletnią przerwę w prowadzeniu zespołu jako pierwszy trener, a jego największy prime przypadał na lata 2009-2012 i pracę w… Podbeskidziu. Nie będzie bowiem przesadą stwierdzenie, że pochodzący z Tuchowa Kasperczyk był i jest architektem największych sukcesów w historii „Górali” - w końcu to za jego kadencji klub po raz pierwszy awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej, a ponadto znalazł się w najlepszej czwórce Pucharu Polski. Nie da się jednak ukryć, że podjętą pod koniec grudnia 2020 roku decyzją, włodarze ówczesnego ekstraklasowicza mocno zaskoczyli opinię publiczną i w walce o utrzymanie postanowili zagrać va bank.

I nie można odmówić Kasperczykowi, że pierwsze efekty jego pracy były bardzo zadowalające. Wygrane z Legią i Górnikiem Zabrze musiały napawać wszystkich kibiców oraz obserwatorów sporym optymizmem, ale z każdym kolejnym tygodniem sytuacja w obozie „Górali” zaczęła coraz bardziej się psuć. Ostatecznie 16 wywalczonych punktów w 16 meczach (4 zwycięstwa, 4 remisy oraz 8 porażek) nie wystarczyło do tego, by drużyna zrealizowała postawiony cel i pozostała w szeregach najwyższej klasy rozgrywkowej. Wraz z Kasperczykiem klub opuszczą również pozostali członkowie sztabu szkoleniowego, a nazwisko jego następcy zostanie podane do wiadomości publicznej najpóźniej 6 czerwca, gdy przewidziany jest powrót zawodników Podbeskidzia z urlopów.

O wyborze nowego trenera zespołu zadecyduje jednak nie prezes, a zatrudniony dyrektor sportowy, którego pojawienie się przy Rychlińskiego ma być najbardziej rewolucyjną zmianą w pionie sportowym na przestrzeni ostatnich miesięcy. Kandydatów na objęcie tej roli ma być co najmniej kilku, a jego oficjalne personalia mogą zostać ogłoszone nawet w tym tygodniu. Wątpliwe jest jednak to, by funkcję tą objął Czech Jan Nezmar, który w pierwszej połowie 2021 roku pełnił rolę doradcy zarządu klubu ds. sportowych. 

- Mając to doświadczenie z lat ubiegłych, chciałbym zbudować Podbeskidzie inaczej. Powołanie dyrektora sportowego będzie pierwszym elementem i to właśnie on wybierze współpracowników zarówno do pionu sportowego, jak i do sztabu szkoleniowego. Jan jest jedną z opcji, ale będzie to trudne do zrealizowania. W końcu jeszcze niedawno wyjeżdżał ze Slavią Praga na mecze do Barcelony i ciężko będzie go przekonać, by kontynuował z nami współpracę w 1. Lidze - przyznał prezes Kłys, rozwiązując w trakcie konferencji prasowej trochę spekulacji odnośnie swojej przyszłości. 

Już 1 czerwca dojdzie bowiem do kolejnego spotkania Rady Nadzorczej klubu, podczas którego wspomniany sternik „Górali” ma przedstawić wizję funkcjonowania zespołu na drugim poziomie rozgrywkowym. Aktualny prezes spadkowicza uchylił nawet rąbka tajemnicy, z jakich założeń będzie składała się wspomniana strategia. Obrany plan definiuje chęć powrotu bielskiego klubu do najwyższej ligi w ciągu dwóch najbliższych sezonów. W pierwszym z nich funkcjonowanie zespołu ma oprzeć się na prezentowaniu atrakcyjnego futbolu, wysokim pressingu i walkę o zajęcie miejsca w czołowej szóstce Fortuna 1. Ligi. Zawodnicy mają być jednak dobierani do zespołu w taki sposób, by apogeum swojej formy osiągnęli na sezon 2022/2023, gdy postawiony przed nimi cel będzie już jednoznaczny. 

Zespół ma zatem o co walczyć, tylko w tym miejscu wypada się zastanowić, z jakich zawodników w ogóle będzie się on składał. Jak zaznaczył podczas konferencji prezes Bogdan Kłys, większość piłkarzy rozstanie się z „Góralami” po sezonie (w gronie tym znajdują się m.in. Rafał Janicki, Milan Rundić i Filip Modelski, którzy budzą dość duże zainteresowanie na rynku i najprawdopodobniej pozostaną w Ekstraklasie na kolejny sezon), choć przy okazji wymienił również spore grono zawodników, mających ważne kontrakty również na zbliżające się rozgrywki.

- Umowy obowiązujące na szczeblu 1. Ligi mają: Marko Roginić, Martin Polacek, Michal Pesković, Mateusz Marzec, Konrad Gutowski, Dominik Frelek, Maksymilian Sitek, Kamil Biliński oraz trzech wracających młodych chłopaków z wypożyczeń - Kacper Gach, Filip Laskowski oraz Konrad Sieracki. Natomiast to dyrektor sportowy oraz nowy trener podejmą rozmowy, jeżeli chodzi o kolejnych zawodników i kwestię ich przydatności do zespołu. Musimy sobie zdać sprawę, że na niektórych zawodników nie będzie nas zwyczajnie stać, ponieważ pensje na poziomie Ekstraklasy są przynajmniej o 50% wyższe - powiedział sternik „Górali”, zaznaczając przy okazji, że Podbeskidzie nie otrzymało do tej pory żadnej oficjalnej oferty za Marko Roginicia, jak i za swojego najlepszego piłkarza na poziomie PKO Ekstraklasy - Kamila Bilińskiego. 

Nie da się ukryć, że prezes Podbeskidzia wypadł na konferencji prasowej bardzo korzystnie, gdyż w żadnej kwestii starał się nie uciekać od odpowiedzi i dość konkretnie objaśnił nie tylko sposób budowania kadry na sezon 2021/2022. Sporą część briefingu poświęcono bowiem również kwestii finansów (konieczność obniżenia budżetu o około 8 milionów złotych oraz podkreślenie, że nikt z głównych sponsorów nie zamierza wycofać się wobec spadku z Ekstraklasy), a także głośnej w ostatnim czasie afery z tabliczkami i posterami w tle. Kłys ocenił, że sprawa została rozdmuchana przez osobę, która upubliczniła zdjęcia, ale wobec sprawców zamieszania zostały wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również