„Rekordziści” pobili rekord, ale nie Ruch. Chorzowianie wygrali pierwszy mecz w sezonie

04.09.2019

W środę przy Rychlińskiego rozegrane zostało zaległe spotkanie III ligi grupy trzeciej, w którym „Niebiescy” odnieśli pierwsze zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Ponadto, wygraną chorzowianie wypłynęli na powierzchnię wody, bowiem stan ich konta punktowego zmienił się z „- 1” na „2”. Bielszczanie za to pierwszy raz w tym sezonie ulegli przeciwnikom, do tego ani razu nie umieszczając piłki w siatce rywala. Pomimo to, warto odnotować, że "Biało - Zieloni" pobili swój rekord frekwencji, w głównej mierze dzięki licznej postawie kibiców gości.

Norbert Barczyk/PressFocus

Starcie na szczeblu III ligi pomiędzy Rekordem Bielsko – Biała a Ruchem Chorzów nie było pierwszym w tym sezonie meczem z niższych rozgrywek, który odbył się na Stadionie Miejskim przy ulicy Tadeusza Rychlińskiego. Na obiekcie, mogącym pomieścić piętnastotysięczną publiczność, czwartoligowe spotkanie rozegrały już w połowie sierpnia rezerwy TS Podbeskidzia, podejmujące byłego ekstraklasowicza, Odrę Wodzisław Śląski. Konfrontacja zakończyła się wygraną bielszczan, pomimo iż naprzeciw drużyny złożonej głównie z młodych „Górali” stanął sam Emmanuel Sarki, wychowanek akademii Chelsea Londyn mogący pochwalić się 75 występami w barwach Wisły Kraków.

Tym razem również nie zabrakło ani klubu z bogatą historią, ani zawodników cieszących się uznaniem w naszym kraju. 14-krotnego mistrza Polski z Chorzowa chyba nikomu przedstawiać nie potrzeba, a więc od razu sprawnie przejdziemy do piłkarzy „Niebieskich”. Krótki przegląd zawodników, jakimi dysponuje 28-letni trener Łukasz Bereta, rozpoczniemy o pozycji bramkarza. Dawid Smug, w przeszłości zawodnik młodzieżowej drużyny Interu Mediolan, co prawda nie zadebiutował w PKO Ekstraklasie reprezentując barwy Górnika Łęczna, ale 26 razy wystąpił w Fortunie 1. Lidze, strzegąc dostępu do bramki Miedzi Legnica. Najbardziej doświadczony piłkarz, 33-letni Łukasz Foszmańczyk w Ruchu zadebiutował już w 2003 roku, a na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce pojawiał się 41-krotnie, zdobywając przy tym dwa trafienia. Zdecydowanie pokaźniejszym dorobkiem, bo aż 139 spotkaniami w 27. lidze Europy, pochwalić się może Tomasz Podgórski, dobrze znany śląskiej publiczności z reprezentowania w przeszłości Piasta oraz Podbeskidzia. Ponadto, osiem meczów i jedna asysta w PKO Ekstraklasie to dorobek napastnika „Niebieskich”, Mariusza Idzika.

Ostatnie starcie pomiędzy bielszczanami a Ruchem miało miejsce w lipcu tego roku, bowiem zespoły postanowiły rozegrać ze sobą przedsezonową grę kontrolną. W tym starciu padł jednobramkowy remis, a na listę strzelców wpisali się Szymański oraz Machała. Skutecznym wtedy zawodnikom nie udała się jednak ta sztuka środowym meczu. Wcześniejsza konfrontacja miała miejsce aż cztery lata temu, kiedy „Rekordziści” rywalizowali z rezerwami „Niebieskich” na szczeblu III ligi. Aby zobrazować szmat czasu, jaki upłynął od tamtego spotkania, wystarczy przytoczyć fakt, że wtedy dostępu do bramki Ruchu II bronił Kamil Grabara, obecnie reprezentant Polski U-21 oraz bramkarz angielskiego Huddersfield Town.

Co ciekawe, aktualnie w zespole z Chorzowa występuje aż czterech zawodników, niegdyś reprezentujących barwy bielskich drużyn, z czego dwóch jeszcze nie tak dawno stanęłoby po drugiej stronie barykady w środowym pojedynku. Mowa o wychowanku SMS Rekord, Danielu Iwanku oraz Konradzie Kasoliku, który na początku tego roku postanowił pożegnać się z ekipą z Cygańskiego Lasu. Tak więc, w przypadku tej konfrontacji, trudno mówić o przewadze gospodarza nad drużyną przyjezdną z powodu atutu własnego boiska z dwóch, prostych przyczyn. Pierwsza wynika z wyżej przedstawionej sytuacji, a druga - najważniejsza – z faktu, że Stadion Miejski (jak sama nazwa wskazuje) należy do miasta, a nie Rekordu.

Aklimatyzację lepiej jednak przeszli bielszczanie, którzy prowadzili grę na początku spotkania. Zmiana nastąpiła jednak, gdy „Rekordziści” usłyszeli ryk organizującej się dotychczas, ponad tysięcznej grupy kibiców z Chorzowa. „Biało – Zieloni”, ewidentnie zdeprymowani głośnym dopingiem przyjezdnych, zaczęli popełniać proste błędy, przez co obraz meczu uległ wyrównaniu. Szybko piłka „przywitała się” z obiema poprzeczkami na Stadionie Miejskim, mimo iż dwukrotnie to „Niebiescy” uderzali piłkę. Źródłem paradoksu, była sytuacja, w której po strzale głową Marcina Wróbla jeden z defensorów Ruchu wybijał piłkę przewrotką z własnej linii bramkowej. To właśnie wtedy futbolówka otarła się o metalowe obramowanie, to samo czyniąc kilka chwil później po drugiej stronie boiska. Za tamto zdarzenie odpowiedzialny był jednak doświadczony Tomasz Foszmańczyk, próbujący zaskoczyć Bartosza Kucharskiego z okolic szesnastego metra.

To co nie udało się rozmówcy ze słynnego wywiadu po przegranym meczu Rakowa Częstochowa o awans do II ligi, zrobił w 32. minucie Mariusz Idzik. Były piłkarz Śląska Wrocław wykorzystał celne dośrodkowanie Marcina Kowalskiego i uderzeniem głową wpisał się na listę strzelców. Drugi raz spiker wyczytał nazwisko Idzika zaledwie minutę po pierwszym trafieniu, kiedy jeden z „Rekordzistów” stracił piłkę w środkowej części boiska, a ta trafiła pod nogi młodego napastnika. 22-letni zawodnik popędził z futbolówką w kierunku pola karnego rywali i pewnym strzałem zdobył drugiego gola w tym spotkaniu.

Trzecie trafienie przyszło na kilka sekund przed przerwą. Zdruzgotani szybkimi ciosami gospodarze kompletnie oddali inicjatywę „Niebieskim”, czego skutkiem była bramka Mateusza Winciersza. Skrzydłowy chorzowskiego Ruchu, fenomenalnie obsłużony prostopadłym podaniem przez Foszmańczyka, niemniej imponująco przerzucił piłkę nad golkiperem Rekordu. Gdy zawodnicy obu ekip schodzili do szatni po kończącym pierwszą połowę gwizdku sędziego, rezultat spotkania wynosił już 0:3.

Prawdopodobnie Piotr Jaroszek, wzorem Sir Alexa Fergusona, zastosował solidną „suszarkę” pomiędzy dwiema częściami śląskiego starcia, bowiem na drugą odsłonę „Biało – Zieloni” wyszli zdecydowanie bardziej odważni, co ponownie spowodowało równowagę sił, a nawet lekką przewagę bielszczan na boisku. Kibice przy Rychlińskiego nie oglądali jednak żadnych klarownych sytuacji, aż do 79. minuty, kiedy wprowadzony na boisko Winciersz zewnętrzną stroną stopy uderzył obok bramki Bartosza Kucharskiego po fatalnym błędzie Szymona Szymańskiego na skraju pola karnego. Trzeba jednak dodać, że środkowy pomocnik, niegdyś reprezentujący barwy TS Podbeskidzia, był najjaśniejszą postacią gospodarzy, którzy w środę odnieśli pierwszą porażkę w lidze.

Kolejną rewelacyjną okazję miał  inny rezerwowy chorzowian, Jakub Nowak. 18-latek mógł zdobyć bramkę zaledwie kilka sekund po zameldowaniu się na murawie, jednak na drodze jego szczęściu stanął bramkarz „Biało – Zielonych”. Kucharski dobrze zachował się w sytuacji sam na sam z atakującym i zapobiegł utracie czwartego gola. Ten mały sukces zapewne jednak nie zrekompensuje bielszczanom zawodu spowodowanego wysoką porażką. Ponadto „Rekordzistom” przez 90. minut nie udała się sztuka pokonania Kamila Lecha, a mecz zakończył się tak jak jego pierwsza połowa, a więc wynikiem 0:3.

 

Rekord Bielsko - Biała – Ruch Chorzów 0:3 (0:3)

0:1 – Mariusz Idzik 32’

0:2 – Mariusz Idzik 33’

0:3 – Mateusz Winciersz 45’

Rekord: Kucharski –  Żołna, Rucki (46’ Madzia), Kareta, Caputa – Wyroba, Szymański – Kozina (46’ Gaudyn), Czaicki (57’ Czernek), Nowotnik (61’ Sobik) – Wróbel.
Trener: Piotr Jaroszek

Ruch: Lech – Lechowicz, Kasolik, Kulejewski, Kowalski - Foszmańczyk, Mokrzycki (81’ Nowak) – Paszek (68’ Rudek), Podgórski (65’ Duchowski), Winciersz – Idzik (87’ Tsuleiskiri).
Trener: Łukasz Bereta

Sędzia: Leszek Lewandowski (Zabrze)
Żółte kartki: Kozina, Szymański (Rekord) – Mokrzycki, Podgórski (Ruch)

Widzów: około 1500

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również