Rekord w budowie. "Dlaczego mielibyśmy się nie cieszyć?"

09.11.2020

Jeśli uda się w tym roku dokończyć pierwszą rundę III-ligowych rozgrywek, "Niebiescy" jeszcze przed końcem listopada mogą ustanowić klubowy rekord pod względem kolejnych zwycięstw w meczach o punkty. I choć szczebel rozgrywkowy każe studzić nastroje, wyczyny podopiecznych trenera Łukasza Berety już teraz są godne dużego uznania.

Rafał Rusek/PressFocus

Osiem wygranych z rzędu - ostatni raz taką serię "Niebieskim" udało się zbudować w 1989 roku, gdy pod wodzą trenera Jerzego Wyrobka kroczyli po swój ostatni do tej pory tytuł Mistrzów Polski. Tamta passa została wyrównana w sobotę w Legnicy - chorzowianie otworzyli ligowy listopad zwycięstwem z rezerwami Miedzi Legnica, w czym zupełnie nie przeszkodził im stan nawierzchni przygotowanej przez gospodarzy.

- Lubimy się utrzymywać przy piłce, wymieniać wiele podań, tworzyć przewagi i rotacje. Tu musieliśmy się ograniczyć do większej prostoty - tłumaczył trener Łukasz Bereta po gwizdku pieczętującym pewną wygraną jego podopiecznych. Istotnie - jakość boiska w Legnicy do życzenia pozostawiała bardzo dużo, fanów Ruchu tym bardziej może jednak cieszyć styl, w jakim ich ulubieńcy sięgnęli po komplet punktów. Dwa pierwsze gole autorstwa Tomasza Foszmańczyka i Mariusza Idzika to efekt ładnych, składnych akcji, którymi goście zupełnie "rozklepali" defensywę swojego przeciwnika.  - Robota wykonana bardzo dobrze. Zgarnęliśmy trzy punkty, cały mecz dominując na najcięższym boisku, na jakim przyszło nam się mierzyć w tym sezonie. Nie zamierzaliśmy się przejmować, przyjechaliśmy, po wygraną - mówi Foszmańczyk, który w Legnicy zapisał na koncie gola i asystę, a przy stanie 1:0 dla "Niebieskich" obił jeszcze słupek bramki miejscowych.

Wisienką na torcie upieczonym w sobotę przez lidera III-ligowej tabeli było trafienie Michała Mokrzyckiego. 23-latek zmieścił piłkę w okienku bramki Miedzi, ustalając rezultat na 3:0 i dając trenerowi Berecie argument do tego, by na stałe przywrócił go do wyjściowej jedenastki. Mokrzycki po raz pierwszy od 26 września zagrał od pierwszych minut. - Wydaje mi się, że w tym sezonie daję drużynie dość dużo. Cieszę się, że wróciłem i udowadniam, że zasługuję na pierwszą jedenastkę - z dużą pewnością siebie deklarował zdobywca sześciu ligowych trafień w tym sezonie.

Ruch dzięki wygranej utrzymał pięciopunktową przewagę nad drugą w stawce Polonią Bytom. Strata trzeciej w stawce Ślęzy do lidera z Chorzowa urosła już do 10 oczek. Rozpędzeni "Niebiescy" pomału zostawiają za sobą ligowy peleton i choć - co oczywiste - ustanawianie rekordów na liście priorytetów znajduje się za wywalczeniem awansu na szczebel centralny, budowanie historycznej serii jest dla chorzowian dodatkową motywacją. - Zerkam w te rekordy. Mimo, że jesteśmy w III lidze, dlaczego mielibyśmy się nie cieszyć z kolejnych zwycięstw? Ale z każdym meczem będzie trudniej, rywale będą chcieli udowodnić, że mogą wygrać z Ruchem - przestrzega trener Łukasz Bereta. Tegoroczny kalendarz zakłada, że Ruch zmierzy się jeszcze w tym roku z Pniówkiem Pawłowice, LKS-e Goczałkowice i rezerwami Górnika Zabrze. Jeśli wciąż będzie pozostawał bezbłędny, historycznym rekordem ukoronuje stulecie swojego istnienia.

źródło: SportSlaski.pl/TV Niebiescy
autor: ŁM

Przeczytaj również