Po udanym i efektownie wygranym spotkaniu ze Stalą Mielec, piłkarze i kibice Podbeskidzia z pewnością liczyli na to, że "Góralom" uda się podtrzymać dobrą serię w Suwałkach i awansują oni na pozycję lidera tabeli. Podopieczni Krzysztofa Brede ponieśli jednak na Podlasiu jednobramkową porażkę, tracąc bramkę po stałym fragmencie gry.
Pozycja lidera nie dla "Górali". Bielszczanie zapomnieli o skuteczności
Po porażce Bruk-Betu Termaliki Nieciecza na stadionie w Chojnicach, piłkarze Podbeskidzia stanęli przed szansą wskoczenia na pozycję lidera tabeli Fortuna 1. Ligi. Warunkiem koniecznym było jednak zwycięstwo „Górali” w Suwałkach - mieście, które przez długi czas kojarzyło się bielszczanom w niezbyt dobry sposób. W dwóch pierwszych starciach na Podlasiu, od kiedy zespół z Bielska pożegnał się z najwyższą klasą rozgrywkową, poniósł on dwie porażki, nie zdobywając choćby jednego gola. Wszystko zmieniło się jednak w zeszłym sezonie, gdy podopieczni Krzysztofa Brede wygrali z Wigrami aż 5:0, a po dwie bramki zapisali na swoim koncie byli już zawodnicy klubu z Bielska, Przemysław Płacheta i Valerijs Sabala. Szkoleniowiec oraz kibice Podbeskidzia zapewne liczyli na to, że w sobotni wieczór podobną rolę jak wspomniani zawodnicy odegra Karol Danielak - współlider klasyfikacji strzelców oraz bohater ostatniego spotkania ze Stalą.
W porównaniu do wygranego 4:1 meczu z drużyną z Mielca, w składzie Podbeskidzia doszło do jednej zmiany. Do „11” w miejsce kontuzjowanego Marko Roginicia wskoczył Ivan Martin, który już w debiucie w czerwono-białej koszulce zapisał na swoim koncie bramkę. Hiszpan i spółka w sobotę mieli jednak sporo problemów, choć znacznie częściej znajdowali się przy piłce i nie mieli problemu z rozgrywaniem jej na połowie przeciwnika. W atakach zawodników wicelidera brakowało jednak precyzji oraz odpowiedniego wyczucia.
Suwalczanie z kolei skupili się przede wszystkim na rozbijaniu ataków „Górali”, prezentowali dość defensywny futbol, a swoich szans szukali jedynie po kontrach oraz stałych fragmentach gry. Jeden z nich niespodziewanie przyniósł otwarcie wyniku dla gospodarzy - po wykonanym rzucie rożnym piłka minęła obrońców Podbeskidzia i trafiła wprost pod nogi jednego z graczy Wigier. Obrońca Arkadiusz Najemski popisał się efektownym uderzeniem z woleja i nie dał szans Martinowi Polackowi na skuteczną interwencję.
Po zmianie stron obraz meczu nie ulegał zmianie, a goście starali się za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. Trener Brede nie zamierzał biernie przyglądać się zaistniałej sytuacji i dokonał w drugiej połowie dwie zmiany ofensywne. I to właśnie wprowadzeni piłkarze, Arkadiusz Maj i Damian Hilbrycht, mogli swoimi strzałami zmusić Dominika Kąkolewskiego do kapitulacji. Pierwszy z zawodników, dla którego był to absolutny debiut w pierwszym zespole „Górali”, w 81. minucie najwyżej wyskoczył do dośrodkowania Łukasza Sierpiny w pole karne, ale jego strzał nieznacznie minął bramkę. „Hilu” z kolei miał na swojej nodze piłkę meczową, gdy dopadł do zagranej przez Bartosza Jarocha futbolówki z prawej strony boiska. Napastnik pomylił się jednak o centymetry.
Ostatecznie Wigry dowiozły jednobramkowe prowadzenie do końca, przez co bielszczanie nie tylko zakończyli pierwszy mecz bez zdobyczy bramkowej, ale także zanotowali pierwszą porażkę w bieżących rozgrywkach. Tym samym podopieczni Krzysztofa Brede spadli w tabeli na trzecią pozycję - wpadkę bielszczan wykorzystała Warta Poznań, która pokonała w wyjazdowym meczu Radomiaka Radom.
Tuż po zakończeniu spotkania trener Brede nie krył rozczarowania wynikiem i przyznał na konferencji prasowej, że mimo wszystko spodziewał się takiego przebiegu rywalizacji z Wigrami. - Zakładaliśmy, że będziemy stroną dominującą i będziemy musieli grać szybko, zdecydowanie, oskrzydlać akcje i szukać przełamania bardzo skomasowanej obrony drużyny z Suwałk. Wiedzieliśmy też, że musimy zabezpieczać się przed szybkim atakiem i to generalnie nam się udawało. Mówiliśmy również sobie przed meczem, że drużyny, które bronią w ten sposób liczą też na stałe fragmenty gry. Stało się tak jak przewidywaliśmy. Niestety popełniliśmy błąd i nie zachowaliśmy koncentracji do końca przy kontynuacji rzutu rożnego.
Pomimo poniesionej porażki, szkoleniowiec "Górali" starał się jednak dostrzegać pozytywy w grze swojego zespołu. - Muszę pochwalić zespół za dążenie do odwrócenia wyniku tego meczu oraz za to, jak przechodziliśmy z ataku do obrony. Ciężko było złamać tych dziewięciu, a czasem dziesięciu zawodników broniących, a jak już mieliśmy sytuacje to albo trafiliśmy w słupek, albo bramkarz bardzo dobrze bronił. Oddaliśmy bardzo dużo strzałów, ale to nie daje nam punktów. Daje je skuteczność i o to chodzi w piłce nożnej, dziś skuteczne były Wigry. My gramy dalej, będziemy rozwijać swoją filozofię gry i dalej będziemy funkcjonować jako zespół - przyznał na gorąco Krzysztof Brede.
Wigry Suwałki - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (1:0)
1:0 - Arkadiusz Najemski 35’
Składy:
Wigry: Kąkolewski – Karankiewicz (46’ Huertas), Piekarski, Sołdecki, Najemski, Matuszewski - Aftyka, Gierach (71’ Bartczak), Sosnowski - Sauczek, Łapiński (57’ Żebrakowski). Trener: Adam Fedoruk
Podbeskidzie: Polacek - Modelski, Bashlai (10’ Komor), Osyra, Jaroch - Sierpina, Nowak, Figiel, Sieracki (72’ Maj), Danielak - Martin (63’ Hilbrycht). Trener: Krzysztof Brede
Sędzia: Artur Aluszyk (Szczecin)
Żółte kartki: Sosnowski (Wigry) - Figiel, Sieracki, Nowak (Podbeskidzie)