Polonia chce wrócić na Olimpijską. Derby na Śląskim? "Drzwi uchylone do połowy"

07.11.2019

- Od początku trzymam się tego, że nie obiecam niczego dopóki nie będę pewny, że obietnicę uda się zrealizować - mówi prezes Polonii Bytom, Sławomir Kamiński. Powrotu na Olimpijską nie wyklucza, wciąż pracuje również nad znalezieniem godnego miejsca do rozegrania rewanżowego starcia z Ruchem Chorzów.

Rafał Rusek/PressFocus

Łukasz Michalski: Za Polonią chyba największe wydarzenie, które miało miejsce w trakcie pana prezesury. Jakie wrażenia przyniosły derby przy Cichej?
Sławomir Kamiński: To na pewno był pierwszy mecz za mojej kadencji z taką liczbą kibiców na trybunach. Atmosfera była bardzo fajna, a spotkanie zacne pod względem dostarczonych emocji.

Sporą grupę wśród publiczności stanowili kibice Polonii, choć oficjalnie nie byli zorganizowaną grupą. To oznacza, że nie musiał się pan martwić o ich zachowanie w Chorzowie?
W tym sezonie jako spółka w ogóle nie jesteśmy organizatorem zorganizowanych wyjazdów kibiców. Dlatego mój udział w tym spotkaniu nie różnił się pod tym względem od innych meczów. Formalnym organizatorem zawsze jest stowarzyszenie kibiców, które stanowi odrębny byt prawny. Trudno zatem mówić o odpowiedzialności spółki i klubu za kibiców Polonii na obcych stadionach, ponieważ nie mamy wpływu na sposób organizacji tych wyjazdów.

Związek regionalny odpowiadający za organizację rozgrywek ewentualne kary nakłada jednak na klub.
Tak i czasem za niektóre rzeczy jesteśmy karani. Pewną komplikacją dla nas są wewnętrzne regulacje i regulaminy związkowe. One mówią wyraźnie, że klub - w naszym przypadku spółka Bytomski Sport Polonia Bytom - jest odpowiedzialny za swoich kibiców. To powoduje, że działacze związkowi to nas wzywają na posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej, jeśli do zachowania fanów jakieś zastrzeżenia ma obserwator. Skutkiem tego o czym mówię jest wciąż obowiązujący kibiców Polonii zakaz udziału w meczach wyjazdowych. Odwołaliśmy się od niego do Najwyższej Komisji Dyscypliny PZPN.

Mówimy o meczu ze Stalą w Brzegu. Dlaczego i z czym konkretnie nie zgadzacie się odwołując się od decyzji ZPN?
Nałożono na nas karę zakazu udziału kibiców w meczach wyjazdowych i karę finansową w wysokości 2 tysięcy złotych. Do tego dochodzą roszczenia finansowe gospodarza obiektu w Brzegu o jego dewastację. Po pierwsze próbujemy wyjaśnić, że jako klub nie do końca możemy czuć się odpowiedzialni za zachowanie kibiców, którzy wyjazd organizują niezależnie od spółki. Nie odkrywam Ameryki mówiąc o tym, że nie mamy bezpośredniego wpływu na to co robią fani na innych stadionach. Przyjmuję argumentację PZPN-u, który uważa iż wg. przepisów odpowiedzialność ponosi klub. Ale tę odpowiedzialność należy jeszcze rozdzielić od odpowiedzialności materialnej za ewentualne zniszczenia dokonane przez poszczególne osoby. W mojej opinii kwestie tej odpowiedzialności regulowane są przepisami kodeksu cywilnego. Do tego dochodzą kwestie organizacji spotkania przez jego gospodarza, zapewnienia odpowiedniej ochrony - my nie mamy na to wpływu. 

Złośliwi mogliby zauważyć, że dziś wygodnie panu posługiwać się taką argumentacją, bo Polonia nie ma gdzie wpuścić kibiców przyjezdnych, więc niczym nie ryzykuje.
W Szombierkach odbywają się mecze z udziałem gości. Z przykrością obserwujemy za to ilość  nakładanych na kluby zakazów wyjazdowych. Biorę pod uwagę, że często ma to związek ze stanem infrastruktury w poszczególnych ośrodkach. I to prawda, że Bytom ma ją w stanie krytycznym. O samej Olimpijskiej nie ma nawet sensu mówić, bo sytuacja z dramatem towarzyszącym w ostatnich latach temu obiektowi jest już doskonale znana. Mamy świadomość, że najważniejsze jest bezpieczeństwo. Jeśli policja i związek twierdzą, że nie jesteśmy w stanie go zapewnić, to możemy się z tym jedynie pogodzić, a co za tym idzie rozgrywać mecze z ograniczoną liczbą widzów. Tyle, że to absolutnie nie kwestia wygody, a możliwości organizacyjnych. Uważam, że mecze powinny być rozgrywane przy jak największej frekwencji, jednak na pierwszym miejscu stawiamy bezpieczeństwo.

Polonia chce grać mecze na większych obiektach. Pomysł z organizacją rewanżowego starcia z Ruchem na Stadionie Śląskim spotkał się z dużym entuzjazmem kibiców obu klubów. Co się teraz dzieje w tej sprawie?
Ten pomysł pojawił się w naszych głowach jeszcze w poprzednim sezonie. Kalkulowaliśmy wtedy jak może wyglądać III liga w nowym sezonie. Kiedy okazało się, że faktycznie będziemy w niej grać z Ruchem , rozpoczęliśmy rozmowy. Najpierw we własnym gronie, bo trzeba było mierzyć siły na zamiary. Później ze spółką Stadion Śląski, będącą dysponentem kalendarza odbywających się tam imprez oraz z zarządem Ruchu i władzami Śląskiego ZPN. Wydaje się, że ten pomysł nie ma wad. Można byłoby stworzyć świetne widowisko. Mówię jednak w trybie przypuszczającym, bo trzeba brać pod uwagę ogromny budżet potrzebny do zrealizowania takiego przedsięwzięcia. Drugą kwestią są możliwości organizacyjne ze względu na inne, duże imprezy zaplanowane w tym czasie na Stadionie Śląskim. Mówimy mniej więcej o przełomie maja i czerwca, kiedy ma się odbyć Memoriał Janusza Kusocińskiego oraz szereg mniejszych wydarzeń. Sprawa jest wciąż otwarta, ale te drzwi uchylają się, póki co do połowy.

Kibice Polonii Bytom na meczu z Ruchem w Chorzowie (fot. M. Bulanda/PressFocus)

Są wstępne kalkulacje kosztów zorganizowanie takiego meczu?
Bardzo wstępne. Na pewno największym kosztem jest zapewnienie bezpieczeństwa i ochrony na de facto nowym obiekcie. Dookoła murawy jest bieżnia tartanowa, która dla Stadionu - zwłaszcza w kontekście wspomnianego Memoriału Kusocińskiego - ma wartość nadrzędną. Rozmiar obiektu jest ogromny, dlatego nawet nie muszę tłumaczyć, że jego zabezpieczenie to przy kalkulowaniu budżetu kwestia kluczowa. Zostaje jeszcze sprawa logistyki, kolportażu biletów, promocji. Ale dopóki nie mam konkretnych kwot, nie chcę "rzucać" przybliżonych wartości, bo to rodzi tylko niepotrzebne spekulacje. Póki co jesteśmy dopiero na etapie szacunków i rozmów o tym, kto za co mógłby zapłacić.

Wydaje się oczywiste, że ciężar sfinansowania przedsięwzięcia uświetniającego jubileusz stulecia Ruchu u Polonii musiałoby wziąć na siebie kilka podmiotów poza wami. Liczycie na to, że w kosztach będą partycypować również Ruch oraz miasta: Bytom i Chorzów?
Oczywiście, takie rozmowy w obu urzędach miast były już prowadzone, ale miały bardzo wstępny charakter. Sam pomysł bardzo się jednak spodobał, a to sygnał, że jest nadzieja. Kiedy wiele osób jest "za", łatwiej poradzić sobie z pewnymi sprawami. Kalendarz Stadionu Śląskiego jest jednak zero-jedynkowy, a możliwości ewentualnych, drobnych przesunięć w ligowym terminarzu niewielkie.

Kapitalna atmosfera wokół ostatnich derbów przy Cichej stała się argumentem do przekonania sceptyków?
Wydarzenie było dobrze zorganizowane. Mecz stał również na bardzo wysokim poziomie biorąc pod uwagę aspekty czysto sportowe. Abstrahując od porażki Polonii, to widowisko oglądało się z przyjemnością. Po to przecież jest piłka nożna, by śledzić ją z satysfakcją. Jeśli zatem ma to wszystko mieć sens, to na odpowiednich obiektach. Spotkaliśmy się z opinią, że derby z Ruchem wypadły świetnie. Jeśli tak, to trzeba to powtarzać. Niezależnie, czy na Stadionie Śląskim, czy na innym, zapewniającym godne warunki obiekcie.

Są zatem pomysły na alternatywne dla gry na Śląskim rozwiązanie?
To wiąże się z rozmowami handlowymi, które musimy w pewnych miejscach przeprowadzić. Proszę więc wybaczyć tajemniczość, ale na tym etapie nie mogę powiedzieć więcej. 

Po meczu przy Cichej wróciliście do szarej rzeczywistości. Jakie targały panem uczucia, kiedy znowu stanął pan na betonowych, pozostawiających wiele do życzenia trybunach w Szombierkach? Z jednej strony starcie z Ruchem pokazało, że jest dla kogo pracować, z drugiej warunki w jakich musicie grać na co dzień mogą odbierać poczucie tego sensu.
To jest sport. W sporcie zawsze jest sens by walczyć do końca. Ale patrząc na naszą infrastrukturę... targają człowiekiem różne emocje. Rozgoryczenie, żal o to wszystko, co stało się w Bytomiu. O to, jak została przeprowadzona próba prowadzenia inwestycji przy Olimpijskiej. Wszyscy - kibice, piłkarze, trenerzy - lubimy przebywać na świeżych, pachnących nowością stadionach. Takich, które spełniają jakieś estetyczne standardy. Są jednak rzeczy, na które nie mamy wpływu. Brutalny fakt jest taki, że w kontekście infrastruktury sportowej wszystko rozbija się dziś o pieniądze. Jest nam przykro, ale robimy wszystko by powoli uzdrawiać sytuację.

Jakie są szanse na to, że Polonia wróci na Olimpijską?
Polonia bardzo by chciała tam wrócić. To jest jej dom. Od prawie roku powtarzam, że to, co zrobiono kibicom i ich klubowi, to pozbawienie dachu nad głową legendy w przededniu jej stulecia. W tym stanie, w którym znajduje się obiekt powrót jest niemożliwy. Należy poczynić działania, które to zmienią. Dotychczas naszym zadaniem było ustabilizowanie sytuacji finansowej klubu i spółki. Zajmowanie się infrastrukturą jest o tyle trudne, że stadion Polonii wciąż stanowi przedmiot w toczącej się sprawie. Mam świadomość, że to nie koniec tej batalii.

Ile jeszcze może potrwać pat dotyczący statusu prawnego stadionu przy Olimpijskiej?
To co tam się stało jest efektem długoterminowych działań związanych nie tylko z inwestycją, ale też z zarządzaniem spółką. Trudno to w krótkim czasie okręcić. Nie czuję się władny, by przy ograniczonych możliwościach finansowych przyspieszyć naprawę tego wszystkiego. Zaangażowanie i identyfikacja samego miasta z problemami klubu są, moim zdaniem, obecnie dużo większe niż wcześniej. Jednym z elementów tego zaangażowania jest poprawa infrastruktury sportowej. Nie ma dziś osoby, która nie chciałaby powrotu Polonii do domu, ale po pierwsze trzeba mierzyć siły na zamiary, a po drugie zaproponować coś trwałego. Nie chcemy rozwiązań na tydzień, na miesiąc albo na sezon.

Wyklucza pan zatem możliwość rozgrywania meczów przy Olimpijskiej już w trakcie nadchodzącej wiosny?
Nie wykluczam, ale jestem bardzo ostrożny jeśli chodzi o rozbudzanie jakichkolwiek związanych z tym nadziei. Każdy, nawet najmniejszy proces poprawy tej infrastruktury będzie trwał. Chęci są, możliwości nas ograniczają. Nie jest tajemnicą, że powrotem na Olimpijską zainteresowani są prywatni inwestorzy. Rozmowy się toczą, systematycznie nabierają kształtów. To kolejny argument "za" graniem "w domu". Od początku jednak trzymam się tego, że nie obiecam niczego dopóki nie będę pewny, że obietnicę uda się zrealizować. 

Co trzeba zrobić,  na "Olimpie", by przywrócić go do życia?
Te kwestie ściśle określa podręcznik licencyjny PZPN, wskazujący wymogi dotyczące przygotowania infrastruktury dla rozgrywek na poszczególnych poziomach. Na pewno trzeba zadbać o wygrodzenia wewnętrzne zapewniające bezpieczeństwo, odpowiednią liczbę krzesełek, zadaszenie. To wszystko prace, które należałoby już prowadzić. Murawę mamy w dobrym stanie, jest na bieżąco utrzymywana, służy zresztą pierwszej drużynie i młodzieży do treningów. Mamy pełną świadomość tego co należy zrobić, ale - uprzedzając kolejne pytanie - nie mogę powiedzieć w tej chwili ile to będzie kosztowało.

Przygotowując się do ewentualnego remontu spogląda pan w podręcznik licencyjny dla III ligi, czy - biorąc pod uwagę pozycję w tabeli - zerka również na wymogi dla szczebla centralnego?
Chętnie spoglądałbym i w podręcznik licencyjny dotyczący rozgrywek UEFA, bo chcę dla Polonii jak najlepszego miejsca. Dziś jesteśmy jednak w III lidze. Procesy inwestycyjne, jeśli chodzi o infrastrukturę sportową należy etapować. Progres powinien postępować wraz z rozwojem drużyny. Technologicznie są takie możliwości. Uważam, że w Polsce mamy bardzo dużo obiektów przewymiarowanych. Skromny, miejski klub z piękną historią powinien mieć adekwatny do swoich możliwości stadion.

Jest pan zadowolony z miejsca, w którym - w obecnych realiach - znajduje się w tabeli piłkarska Polonia Bytom?
Konsekwentnie realizujemy założony plan. Sztab trenerski nie czuje i nie czuł z mojej strony presji związanej z koniecznością awansu. Szkoleniowiec i pion sportowy są od tego, by Polonia grała po prostu z meczu na mecz lepiej. Myślę, że to się udaje. Sporo obserwatorów pochlebnie wypowiada się na temat naszego stylu, zwłaszcza że mowa o beniaminku. W pewnym momencie odczuwaliśmy też okres rozgoryczenia publiczności tym, co działo się na boisku, ale cały czas podkreślam, że operując na bardzo zbliżonym do ubiegłosezonowego budżetu gramy ligę wyżej i dzielnie w niej walczymy. Z mojego punktu widzenia pion sportowy wykonuje więc powierzone mu zadania w bardzo dobry sposób.

Jeśli w końcowej fazie sezonu zobaczy pan Polonię Bytom w fotelu lidera, zacznie się denerwować, czy ekscytować?
Jestem daleki od jakichkolwiek radykalnych emocji. Wolę pewne rzeczy planować. Jeśli będziemy w tabeli "na zielono", wtedy się na ten temat wypowiem. Pewnie, że wynik sportowy jest dla wszystkich bardzo ważny i chcemy, by był jak najlepszy. Ale powtórzę jeszcze raz - musimy mierzyć siły na zamiary ze względu na budżet i infrastrukturę, którą dysponujemy. Nie chcę budować zamków na piasku, nie chcę natychmiastowego postępu. Odpowiadamy za klub ze stuletnią historię, musimy myśleć o jego przyszłości w perspektywie kolejnych lat, a nie wyłącznie końcówki trwającego sezonu.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również