Polak receptą na awans [FELIETON]

28.01.2020

Wyniki budują atmosferę, a atmosfera wyniki. To paradoksalne zdanie okazuje się mieć wiele wspólnego z prawdą. Otóż oba aspekty działają na zasadzie symbiozy, wzajemnie na siebie oddziałując. Trudno o zadowalające rezultaty, kiedy ludzie mający osiągać sukcesy nie czują się dobrze w swoim towarzystwie. Zatem jaki jest przepis na zgraną szatnię, a w konsekwencji także satysfakcję sportową?

Łukasz Laskowski, Rafał Rusek/PressFocus

W zdecydowanej większości przypadków ton szatni piłkarskiej nadaje grupa zawodników złożona z kluczowych dla drużyny graczy. Kropka. Nierzadko dołączają do nich także tzw. atmosfericie – jak sama nieco ironiczna nazwa wskazuje – niekiedy niedorównujący poziomem sportowym. Ich zostawmy jednak na odrębny materiał i skupmy się na pierwszej grupie, stanowiącej o jakości zarówno żartów między treningami, jak i prezentowanej gry. Tematem powracającym niczym bumerang w dyskusjach nad polskim futbolem jest wkład (raczej negatywny) obcokrajowców w PKO BP Ekstraklasę. Sprawa powoli staje się nudna, a kluby jakby głuche na zewsząd płynące okrzyki „STAWIAJMY NA MŁODYCH POLAKÓW”, sprowadzają kolejnych 30-letnich Bułgarów, Serbów lub Słowaków (jak Górnik Zabrze kontraktujący Romana Procházkę). Aby jednak utrzeć nosa Victorii Pilzno tudzież CSKA Sofia i móc skusić przykładowego Bułgara, trzeba w pierwszej kolejności wywalczyć awans do Ekstraklasy, a to jak wiadomo, łatwą sztuką nie jest.

Wszystkie śląskie zespoły rywalizujące na szczeblu centralnym o grę w najwyższej klasie mogą z zadowoleniem analizować jesień. Cała czwórka (Podbeskidzie, GKS Jastrzębie, Tychy i Katowice) zajmuje bowiem miejsca rozpalające nadzieje na walkę o promocję do ostatnich kolejek. To co cechuje wymienione w nawiasie ekipy, to nie tylko obiecujące wyniki, ale także dominująca rola Polaków. I w tym miejscu dochodzimy do odpowiedzi na zadane we wstępie pytanie, jak również meritum tego tekstu, a więc: atmosferę, skutkującą wynikami, gwarantują polscy piłkarze obsadzeni na kluczowych pozycjach. Powtórzę, kluczowych pozycjach.

Ktoś może zapytać: dlaczego? Bo nie każdy jest Préjucem Nakoulmą. Mało który Burkińczyk, podobnie ma się sprawa z Bułgarem, potrafi mówić po polsku, a do tego parodiować Adama Nawałkę. To są właśnie wyjątki, wybitne jednostki jak Igor Angulo i Gerard Badia (kogoś pewnie też umieją naśladować), które pewnymi cechami są w stanie pociągnąć za sobą szatnię. W większości przypadków natomiast niemożliwym jest, aby obcokrajowiec ściągnięty z Dunajskiej Stredy szybko zjednał sobie resztę drużyny i pomógł w budowaniu kolektywu, procentującego na boisku.

Nie wiem czy przypadkiem, a może zupełnie świadomie, zauważono tę tendencję w Bielsku-Białej. Latem przetrzepano szatnię, pozbywając się dziewięciu graczy, w tym Gruzina, Łotysza, Greka i dwóch Hiszpanów. Na ich miejsce sprowadzono czterech Polaków, jak również świetnie znającego nasz język Martina Polačka oraz ukraińskiego obrońcę Dmytro Baszłaja. W konsekwencji zmianie uległ cały kręgosłup „Górali”, a międzynarodowy zbiór przeciętnych piłkarzy zamieniono na dobrze dogadujący się zespół złożony z doświadczonych, polskich zawodników. Jak z resztą przed sezonem stwierdził sam Krzysztof Brede: – Zebraliśmy ludzi, którzy w różnych miejscach dostali kopa w dupę i przyjechali do Bielska–Białej, aby stworzyć jedną drużynę z mocnym charakterem. I z tym się można utożsamiać! Nic zatem dziwnego, że przy Rychlińskiego już dwukrotnie w tych rozgrywkach odnotowano rekord frekwencji Fortuny 1. Ligi.

Ufajmy polskim piłkarzom. Nie dlatego, że fajnie brzmią patriotyczne slogany, ale z powodu realnych korzyści, jakie taka postawa przynosi. Trzeba pamiętać, że nie w każdym przypadku zgrana szatnia oznaczać będzie awanse i mistrzostwa, ale na pewno zapewni fundamenty, na których właściwy trener będzie potrafił zbudować sukces. A z punktu widzenia prezesów klubów, jak pokazuje przykład Podbeskidzia, nie tylko cyferki w tabeli będą się zgadzać.

Podsumowując, są tylko dwa przypadki, kiedy rozsądniejszym jest zatrudnić piłkarza bułgarskiego, aniżeli polskiego. Gdy mowa o kontrakcie dla Dimitry Berbatowa lub Christo Stoiczkowa.

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również