Podbeskidzie - Łęczna 2-2. Piękny spektakl i ogromny niedosyt "Górali"

25.04.2009
- To było emocjonujące przeżycie - stwierdził Wojciech Stawowy, trener Górnika. Dramaturgia sięgnęła zenitu, gdy w samej końcówce rzutu karnego nie wykorzystał Paweł Żmudziński!
"Paweł Żmudziński! Paweł Żmudziński!" - skandowali po ostatnim gwizdku sędziego miejscowi kibice. Skrzydłowy Podbeskidzia - wbrew pozorom - nie okazał się jednak bohaterem meczu, choć miał ku temu wymarzoną okazję. Na kilka chwil przed końcem gry 31-latek podszedł do rzutu karnego, podyktowanego za faul Radwańskiego na Chrapku, ale uderzył bardzo źle, ułatwiając zadanie Wierzchowskiemu. - Na treningach Paweł zawsze trafia. Ale mecz to inna bajka. Nie mamy do niego najmniejszych pretensji. Fajnie, że trybuny tak się zachowały - podkreślał Maciej Szmatiuk. - W tej sytuacji szczęście było przy, ale z drugiej strony jeszcze przy stanie 2-1 mogliśmy dobić rywali - zauważył z kolei Sławomir Nazaruk.

Inna sprawa, że jego zespół już na "dzień dobry" zachwiał się na nogach. Swoje dynamiczne wejście w pole karne gości mierzonym strzałem wykończył Jarosz. Stadion oszalał z radości tylko po to, by... za kilkanaście sekund kompletnie zamilknąć. - Górnik rozpoczął od środka boiska, ale przejęliśmy piłkę. Poszła strata i stało się - skwitował Bartłomiej Konieczny. Ten krótki fragment spotkania odzwierciedla cały jego przebieg. Walka toczyła się na zasadzie "cios za cios". - Dzięki takim widowiskom trybuny będą się zapełniać do ostatniego miejsca - przyznał Marcin Brosz. Szkoleniowiec "Górali" na chwilę przed przerwą dostał od swoich zawodników mocny argument, by zafundować im w szatni męską rozmowę. W zamieszaniu po rzucie rożnym niepilnowany Bartoszewicz wyprowadził bowiem ekipę z Łęcznej na prowadzenie.

Przyjezdni mieli jednobramkową zaliczkę, a bielszczanie... Chrapka. Najlepszy tego dnia piłkarz Podbeskidzia na pełnym spokoju uratował gospodarzom remis. Wynik sprawiedliwy, ale przy dobrych wiatrach mógłby równie dobrze oscylować w granicach 5-5. - To było emocjonujące przeżycie - podsumował Wojciech Stawowy, opiekun Górnika.
[b]
[/b]Pod szatniami[b]

Bartłomiej Konieczny [/b](obrońca Podbeskidzia): Ciężko coś powiedzieć po takim meczu. Długo goniliśmy wynik. Udało się wyrównać, a mimo to pozostaje ogromny niedosyt.[b]

Sławomir Nazaruk [/b](napastnik Górnika): Po zmianie stron tempo gry nieco spadło, ale i tak była to porywająca konfrontacja. Podbeskidzie nieprzypadkowo znajduje się w gronie głównych kandydatów do awansu.
[b]
Maciej Szmatiuk[/b] (obrońca Podbeskidzia): Zdarzyło mi się w tym spotkaniu biegać i w ataku, ale widać, że moje miejsce jest w defensywie. Czy właśnie uciekła nam ekstraklasa? Absolutnie nie![b]

[/b]Konferencja prasowa[b]

Wojciech Stawowy [/b](trener Górnika): Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, wyjeżdżalibyśmy z Bielska-Białej z kompletem punktów. Nie zmienia to faktu, że jestem bardzo zadowolony z postawy moich zawodników. Remis na terenie drużyny, która wyraźnie jest na fali, to dla nas dobry wynik.
[b]
Marcin Brosz [/b](trener Podbeskidzia): Brawa dla naszych kibiców. Pokazali, że są z zespołem na dobre i złe. Wsparcie, jakim dzisiaj nas obdarzyli, to coś więcej niż tylko kibicowanie. To był piękny mecz.[b]
[/b]
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również