Piłkarze nie grają bo się im nie płaci. Może wreszcie ktoś to kiedyś zrozumie

04.12.2015
Bytomska Polonia – nazywana przez swoich sympatyków „królową Śląska”. Dawna miłość tych starszych kibiców i aktualna tych młodszych. To za nią stoją olbrzymie tradycje, chlubna przeszłość oraz całkiem nie najgorsze pod względem sportowym wspomnienia sprzed zaledwie kilku lat. Co przed nią? Wciąż, jak w „Sexmisji” – ciemność widzę. Widzę ciemność...
Łukasz Sobala/pressfocus.pl
Gdy przed kilkoma miesiącami zespół wracał na drugoligowe boiska była euforia po awansie, snucie planów budowy nowego stadionu oraz jakże dobrze znane przy Olimpijskiej myśli o potędze. Tej mającej dopiero nadejść. Niestety szara, polska (śląska?) rzeczywistość znowu dopadła niebiesko-czerwonych i dzisiaj klub wchodzi w kolejny ostry zakręt swojej historii. Czy i tym razem uda się nie wypaść z toru jazdy?

Może być ciężko gdyż zespół już standardowo jedzie po tym torze na mocno zużytych oponach, a i silnik bolidu jest bliski zatarcia. Gdy parę lat temu bytomski team zaczynał po raz kolejny staczać się w piłkarskie odmęty wiele osób sugerowało jego likwidację. Zalecano założenie w to miejsce zupełnie nowego tworu, zaczynającego zmagania od najniższych klas rozgrywkowych. Takie rozwiązania ćwiczono już w innych śląskich miastach, a historia aktualnego lidera Ekstraklasy – Piasta – jest najdoskonalszym przykładem, że plan mógłby się udać.

W Bytomiu zdecydowano jednak o kontynuowaniu tradycji. O tym by dalej ciągnąć ten sam, nieco zdezelowany wózek, z olbrzymim bagażem starych długów, problemów i niedociągnięć. Nowe władze chciały coś zmienić, może nawet miały jakiś plan, liczyły na mocne wsparcie prezydenta miasta, który jest przecież nie tylko byłym prezesem Polonii, ale i jej piłkarzem.

Nie można powiedzieć, że Damian Bartyla nie pomógł. Wprost przeciwnie, gdyby nie on być może ekipy z „Olimpu” nie byłoby już na piłkarskiej mapie Polski. Ale wyborcy patrzą na ręce i miasto nie może w pełni utrzymywać drugoligowej drużyny. Tymczasem innych dużych źródeł finansowania praktycznie brak. Zapowiedzi budowy ośrodka sportowego wraz ze stadionem zakończyły się niemalże w momencie sfinalizowania kampanii wyborczej, a jedynym ich pokłosiem jest... rozebrana trybuna na wiekowym obiekcie Polonii.

Jak w takiej sytuacji może grać pierwszy zespół niebiesko-czerwonych? Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje. Trener Jacek Trzeciak poświęcał dla swego ukochanego klubu sporą część żywota. Dawał z siebie naprawdę wiele. Robił to przed laty, robił to w ostatnich miesiącach i pewnie robiłby dalej, gdyby zarządowi wystarczyło cierpliwości i nie zwolniłby szkoleniowca z posady.

Był już taki moment podczas zakończonej rundy jesiennej zmagań, w którym trener oddał się do dyspozycji władz klubu. Stanowisko jednak wówczas zachował i wiele osób związanych z Polonią odetchnęło z ulgą. Było bowiem jasne, że nikt inny nie stworzy przy Olimpijskiej niczego wielkiego, zastając na miejscu zaistniałą sytuację. Długi całego klubu, narastające zobowiązania wobec zawodników, ich niechęć do treningu, gry, wszystkiego generalnie. Z „włoskim strajkiem”, podczas zajęć przygotowawczych, włącznie. Ale czy można im się tak naprawdę dziwić? Są rozżaleni, mają dość, a wypłacone niedawno stypendia na pewno nie rozwiążą problemu.

Perspektyw gruntownej poprawy sytuacji nie ma tak naprawdę na tą chwilę żadnych. Zespół balansuje na krawędzi spadku z drugiej ligi. Nowy trener, kimkolwiek by on nie był, nie może liczyć na znaczące wzmocnienia i transfery. Będzie dobrze jeśli podczas zimowej przerwy w rozgrywkach uda się utrzymać zawodnicze status quo. Drużyna nie gra jakoś specjalnie tragicznie. Słabsze występy przeplata jednak lepszymi. Sporą wolę walki i zaangażowanie na boisku łączy z częstym brakiem koncentracji oraz głupio traconymi bramkami. I tak niestety będzie dopóki nie poprawi się sytuacja organizacyjna całego klubu. Gdy ta się ustabilizuje, Polonię będzie stać na coś więcej także jeśli chodzi o aspekt sportowy. Pytanie czy kiedykolwiek w ogóle doczekamy się takich zmian?

PS. Tytuł naszego newsa zapożyczyliśmy z komentarza zamieszczonego pod jednym z materiałów, tratujących rzecz jasna o Polonii. Mówiąc krótko: Nic dodać, nic ująć.
źródło: SportSlaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również