Pierwszy punkt od czterech lat. Bielsko wita Ekstraklasę efektownym widowiskiem

30.08.2020

W pierwszym od czterech lat spotkaniu Ekstraklasy, rozegranym na stadionie przy Rychlińskiego w Bielsku-Białej, kibice Podbeskidzia byli świadkami naprawdę emocjonującego widowiska. Ostatecznie "Górale" w niedzielne popołudnie zremisowali z Cracovią 2:2, a na listę strzelców w zespole gospodarzy wpisali się Karol Danielak oraz Aleksander Komor.  

Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Po blisko czterech latach i 1600 dniach oczekiwania, Ekstraklasa w końcu powróciła na Stadion Miejski w Bielsku-Białej. W ramach inauguracyjnego spotkania przed własną publicznością, piłkarze Podbeskidzia zamierzali zmazać plamę z przegranego spotkania w Zabrzu, a przynajmniej z bardzo słabej w swoim wykonaniu pierwszej połowy. W przeciwieństwie do meczu z Górnikiem, tym razem podopieczni Krzysztofa Brede musieli zapomnieć o meczowym stresie, opanować chaos w grze defensywnej i wyeliminować popełniane błędy.

W niedzielne popołudnie, podobnie jak w ostatnim spotkaniu przed opuszczeniem najwyższej klasy rozgrywkowej w 2016 roku, „Górale” musieli ugościć u siebie przeciwnika z Krakowa. W drugiej kolejce rywalem Podbeskidzia nie była jednak Wisła, a popularne „Pasy”, które przy Rychlińskiego również miały coś do udowodnienia. Zawodnicy trenera Michała Probierza nie zdołali bowiem w miniony czwartek sprawić niespodzianki i po porażce z Malmo FF pożegnali się z Ligą Europy. Krakowianie ulegli znacznie bardziej doświadczonej w europejskich bojach drużynie 0:2, tracąc pierwszego gola już w dwudziestej trzeciej… sekundzie. 

Mecz zapowiadał się ciekawie nie tylko z wspomnianych wcześniej powodów, ale także dlatego, że po przeciwnej stronie barykady miało stanąć dwóch byłych współpracowników oraz przy okazji bliskich przyjaciół. Jeszcze przed rozpoczęciem kariery w roli pierwszego trenera, Krzysztof Brede pracował z Michałem Probierzem w Lechii Gdańsk oraz Jagiellonii, a w trakcie wspólnej pracy doprowadzili białostocki klub do trzeciego i drugiego miejsca w Ekstraklasie. - Przez cztery lata wspólnej pracy miałem dużo czasu, by go obserwować i się uczyć. Mówimy przecież o setkach treningów. Jednak nie jestem kopią Michała, mam swoje spostrzeżenia. Nadal utrzymujemy kontakty, jesteśmy przyjaciółmi, ale pępowina jest już odcięta - przyznał trener Krzysztof Brede w niedawnym wywiadzie w „Przeglądzie Sportowym”.

Po pierwszych fragmentach meczu było dobitnie widać, że przysłowiowy „uczeń” zamierza pokonać „mistrza”, gdyż to Podbeskidzie zaczęło spotkanie od wysokiego pressingu, tworzenia większej ilości sytuacji czy prezentowania stylu, z jakiego bielszczanie słynęli jeszcze za czasów gry w pierwszej lidze. Gospodarze szukali swoich szans między innymi po wrzutkach i licznie wykonywanych stałych fragmentach gry, a jeden z nich mógł przynieść upragnione otwarcie wyniku. W 13. minucie bardzo bliski pokonania Karola Niemczyckiego był Aleksander Komor, ale jego strzał głową zatrzymał się tylko na słupku. 

W przypadku bielszczan sprawdziło się jednak powiedzenie „co się odwlecze to nie uciecze”, gdyż kilka chwil później na listę strzelców wpisał się zawodnik, któremu sztuka ta udawała się na boiskach pierwszej ligi bardzo często. Mowa o Karolu Danielaku, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym, wykorzystał dobre wgranie piłki ze strony Łukasza Sierpiny i po jej przyjęciu pokonał bramkarza mocnym strzałem. Sędzia Jarosław Przybył z Kluczborka miał jednak wątpliwości, czy skrzydłowy w momencie przyjmowania futbolówki znajdował się na spalonym, ale powtórki zweryfikowały tą sytuację na korzyść „Górali”.

Stracone trafienie było jednak wodą na młyn dla zawodników Cracovii, którzy od tego momentu zaczęli przejmować inicjatywę i wykorzystywać coraz bardziej nerwową grę rywala i jego cofnięcie się do defensywy. Dogodne okazje na wyrównanie mieli chociażby Mateusz Wdowiak czy Pelle van Amersfoort, ale w obu przypadkach świetnymi interwencjami wykazał się Martin Polacek. Gdy wszystkim wydawało się, że gospodarze zdołają już utrzymać korzystny wynik, nadeszła 45. minuta i niepotrzebny faul blisko prawej strony pola karnego. Po dokładnej wrzutce Loshaja na dalszy słupek i sporym zamieszaniu w szesnastce, Cracovia dopięła swego za sprawą trafienia Davida Jablonsky’ego. Trzeba jednak przyznać, że zawodnicy trenera Probierza zasłużyli na wyrównanie, a wynik 1:1 był sprawiedliwym odzwierciedleniem rywalizacji do przerwy.

Po zmianie stron kibice obu drużyn oczekiwali równie intensywnego przebiegu spotkania, a i przede wszystkim tego, by któryś z zespołów przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Podbeskidzie znacząco przybliżyło się do realizacji tego celu w 58. minucie, gdy ponownie zrobiło najlepszy możliwy użytek ze stałego fragmentu gry. Wówczas do piłki, dośrodkowanej przez Łukasza Sierpiny z lewego rogu, najwyżej wyskoczył Aleksander Komor i tym samym otworzył on swój bramkowy dorobek w nowych rozgrywkach. 

Bramka środkowego obrońcy nie zakończyła jednak emocji przy Rychlińskiego, gdyż od tego momentu Cracovia ponownie rzuciła się do ofensywy, nie chcąc zakończyć spotkania z zerowym dorobkiem punktowym. Bielszczanie długo umiejętnie bronili wyniku, ale ostatnie słowo w niedzielnym meczu należało jednak do wprowadzonego z ławki rezerwowych Tomasa Vestenicky’ego. Słowacki napastnik zdołał wykorzystać bardzo dobre zagranie Mateusza Wdowiaka z lewego skrzydła i tym samym ustalił wynik meczu na 2:2. Co prawda w samej końcówce bardzo szybko przeprowadzoną kontrę i dokładne prostopadłe podanie od Dmytro Bashlaia wykorzystał Kamil Biliński, ale trafienie to nie zostało uznane z powodu spalonego. 

Dzięki wywalczonemu remisowi w bardzo emocjonującym spotkaniu, „Górale” zdobyli swój pierwszy punkt w rozgrywkach Ekstraklasy od 6 maja 2016 roku. Wówczas Podbeskidzie zremisowało na własnym stadionie z Koroną Kielce 1:1.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 2:2 (1:1)

1:0 - Karol Danielak 15’

1:1 - David Jablonsky 45’

2:1 - Aleksander Komor 58’

2:2 - Tomas Vestenicky 81’

Składy:

Podbeskidzie: Polacek - Gach, Osyra, Komor, Mroczko (73’ Laskowski) - Sierpina (74’ Jaroch), Rzuchowski (67’ Kocsis), Nowak (68’ Ubbink), Figiel (82’ Bashlai),  Danielak - Biliński. Trener: Krzysztof Brede

Cracovia: Niemczycki - Ferraresso (70’ Szymonowicz), Marquez, Jablonsky, Rapa - Wdowiak (86’ Gut), Loshaj (58’ Vestenicky), Dimun (70’ Thiago), Hanca - van Amersfoort, Rivaldinho (58’ Alvarez). Trener: Michał Probierz

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Żółte kartki: Mroczko, Biliński, Ubbink (Podbeskidzie)

Widzów: 4308 (liczba ograniczona ze względu na zagrożenie epidemiologiczne)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również