Od Radzionkowa do Serie B. „Stać go na kolejny krok”

07.10.2020

Asysta drugiego stopnia w debiucie w Serie B, rosnący apetyt na kolejne występy w podstawowym składzie – taka jest dzisiaj rzeczywistość Jakuba Łabojki w Brescii. Mało kto jednak pamięta, że jeszcze cztery lata temu grał on na piątym poziomie rozgrywkowym, w Ruchu Radzionków. - Mało jest tak błyskawicznych postępów – przyznaje jego trener z czasów gry w Cidrach, Damian Galeja.

Zygmunt Taul/Ruch Radzionków

Ten transfer był niemałym zaskoczeniem. Wydawało się, że Jakub Łabojko na kolejny sezon będzie piłkarzem Śląska Wrocław, gdy nagle pojawiła się oferta ze spadkowicza z Serie A, Brescii. - Gdzieś wcześniej przewijało się już zapytanie odnośnie transferu do Włoch, ale było to jedynie zapytanie. Jeszcze w połowie września nic nie wskazywało na to, że gdziekolwiek w tym okienku transferowym się ruszę. Ja się też na to nie nastawiałem. Ale pojawiła się bardzo konkretna oferta – opowiada 23-letni pomocnik, który pochodzi z Tarnowskich Gór. Pierwsze swoje piłkarskie kroki stawiał w Gliwicach, gdzie wypatrzył go Damian Galeja.

Do pierwszego spotkania obu panów nie doszło jednak na boisku piłkarskim, a na... konferencji szkoleniowej, gdzie młody zawodnik demonstrował ćwiczenia. Przede wszystkim dał się jednak zauważyć jako utalentowany chłopak w zespole juniorów starszych Piasta Gliwice. - Ówczesna drużyna Piasta miała wtedy naprawdę silną pakę. Był tam Denis Gojko, Piotr Kwaśniewski, Kuba. Jesienią na szczeblu wojewódzkim Piast okazał się zdecydowanie najlepszy, wiosną nie było już tak dobrze, ale gliwiczanie wygrali całe rozgrywki – wspomina Galeja, który był asystentem w drużynie juniorów GKS Tychy.

Z czasem trener przeprowadził się do Radzionkowa, Cidry grały wtedy w czwartej lidze. - Wystarczyła jedna merytoryczna rozmowa, by namówić Kubę na przejście do Radzionkowa. Przedstawiłem mu plan na niego, jaki widzę w Radzionkowie. Tym go przekonałem. Nie uważam, że przejście do czwartej ligi to był trudny krok. Owszem, był to krok wstecz – zaznacza były jego trener. Nie jest tajemnicą, że Łabojko miał wówczas oferty z dwóch klubów trzecioligowych. Postawił jednak na Radzionków, a w całym procesie aklimatyzacji i przyswojenie do czwartej ligi ważną rolę odegrali koledzy, zarówno rówieśnicy, z którymi miał wspólne tematy, jak i starsi. - Na czele ze świętej pamięci Piotrem Rockim, którzy pomagali w gorszych momentach. A chwile zwątpienia na początku bywały.

Jak przyznają w Radzionkowie Łabojko wsiadł do windy, która pojechała do góry. - Kolejna mogła się już nie pojawić – powtarzają. W tym samym czasie w klubie był zawodnik o potencjale piłkarskim lepszym od obecnego gracza Brescii, ale swoją szansę w seniorskiej piłce lepiej wykorzystał gracz z Tarnowskich Gór. - Powtarzałem obu zawodnikom, że obroni się lepszy. Obaj mieli czystą kartą. Wygrała tutaj dojrzałość – mówi Galeja, który uważa, że w czwartoligowych realiach zawodnik najwięcej zyskał pod względem taktycznym. - Poprawił się w szukaniu miejsca na boisku, zwłaszcza gdy jego drużyna miała piłkę.

Łabojko w Cidrach spędził pół roku. Później przeprowadził się do drugoligowego Rakowa, z którym awansował wyżej. - W obu klubach wiele się nauczył, zarówno w Radzionkowie, jak i w Częstochowie. Ja od początku widziałem w nim potencjał na środkowego pomocnika, który może grać od pola karnego do pola karnego. Ma duże możliwości motoryczne, ale także jest szybki i silny. Potrafił odebrać piłkę, ale także rozegrać i wykończyć akcje – mówi Galeja.

Łabojko zawsze cechował się wysoką świadomością. Grając w Śląsku Wrocław zrobił kurs trenerski UEFA B. - Namawiałem go na ten pomysł. Chciałem by zobaczył, jak wygląda piłka z drugiej strony, globalnie, by rozumiał decyzje trenerskie, gdy na przykład siadał na ławce rezerwowych – tłumaczy Galeja. - Szkolenie otworzyło mi oczy, jak ciężką robotę wykonują trenerzy. Staram się lepiej rozumieć naszą dyscyplinę od strony piłkarskiej, ale również staram się wiedzieć co my, jako piłkarze możemy zrobić lepiej poza boiskiem – opowiada młody piłkarz.

W Italii Łabojko ma już za sobą debiut. Z pierwszego występu, przeciwko Ascoli (1:1), może być zadowolony. - Na pewno mogłem być zaskoczony, że w ogóle zagrałem w wyjściowym składzie. W pierwsze treningi wszedłem w poniedziałek, w sobotę przed meczem dowiedziałem się, że zagram. Nic raczej nie sugerowało na taki obrót wydarzeń. Trener Luigi Delneri jednak uznał, że sobie poradzę – mówi środkowy pomocnik, który zwłaszcza w pierwszej połowie zaliczył dobry występ. - Po przerwie nasz obrońca szybko złapał czerwoną kartkę, co wpłynęło na naszą grę. Trzeba było bronić wyniku. Cieszy ta asysta drugiego stopnia i mój udział przy bramce. Tym bardziej, że z racji słabszej komunikacji w języku włoskim debiut był trochę stresujący.

Brescia to aktualny spadkowicz z Serie A. Do gry w środku pola konkurują doświadczeni zawodnicy mający na swoim koncie kilkaset meczów w Serie A, czy też występy w reprezentacjach narodowych, jak chociażby Włoch Daniele Dessena i Birkir Bjarnason z Islandii. Nasz zawodnik jednak konkurencji się nie boi. - Na pewno na mój plus przemawia to, że zagrałem dobrze na inaugurację. Teraz już wszystko zależy od szkoleniowca. Ja staram się z jak najlepszej strony pokazać na zajęciach – mówi Łabojko, który może być najlepszym przykładem, że nawet z ligi wręcz amatorskiej można trafić do wielkiej piłki.

- Na pewno ciężko określić czy takich przypadków jest zdecydowanie więcej. Zależy to od wielu czynników. Kuba szybko robił postępy, wie że teraz wszystko zależy od niego, ale zdaje sobie sprawę także ze swoich mankamentów. Na pewno może zrobić jeszcze krok do przodu – mówi jego były trener. - Skupiam się na treningu, meczu, regeneracji, czy dodatkowych ćwiczeniach, tak by być przygotowanym na coś więcej – dodaje na koniec zawodnik.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również