Niewykorzystane okazje się zemściły. "Górale" ulegli osłabionej Warcie

19.10.2020

Po bardzo słabej pierwszej połowie, w której Podbeskidzie i Warta Poznań nie były w stanie rozwinąć skrzydeł, po zmianie stron kibice byli świadkami znacznie żywszego widowiska. Pomimo tego, że to "Górale" stworzyli sobie nieco więcej okazji bramkowych, ostatecznie przegrali ze zdziesiątkowanym beniaminkiem 1:2. Decydującego gola dla zespołu Piotra Tworka zdobył... były piłkarz bielskiej drużyny, urodzony w Żywcu Mateusz Kupczak. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Po wywalczeniu upragnionego kompletu punktów na poziomie Ekstraklasy i zanotowaniu ważnego przełamania, piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała zamierzali podtrzymać zwyżkową tendencję w kolejnym meczu u siebie. Tym razem na stadion przy Rychlińskiego przyjechał kolejny beniaminek - Warta Poznań, o której z pewnością nie można było powiedzieć, że znajdowała się w ciągłym rytmie meczowym. Pomijając oczywiście przerwę na reprezentacje, ostatnie spotkanie „Zielonych” z Legią zostało jednak przełożone z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 w poznańskim obozie. Tym samym podopieczni Piotra Tworka czekali na kolejne ligowe zmagania nieco ponad trzy tygodnie, ale pomimo tego przed dzisiejszym meczem wcale nie można było ich stawiać na straconej pozycji.

W dotychczasowych rozgrywkach beniaminek z województwa wielkopolskiego sprawił możniejszym rywalom naprawdę sporo problemów, a jak dodatkowo zapowiedział szkoleniowiec „Zielonych” tuż wyjazdem do Bielska-Białej, i tym razem celem jego zespołu będzie zdobycie kompletu punktów. - W I lidze Podbeskidzie było zespołem, który otwarcie szedł po swoje: wygrywało mecz za meczem, nabierało pewności siebie. W Ekstraklasie tych cyklicznych zwycięstw nie było i została zachwiana wiara we własne umiejętności oraz siłę zespołu – analizuje poznański szkoleniowiec. – Znamienne jest to, że w ostatnim meczu ze Stalą Mielec Podbeskidzie zmieniło taktykę i zagrało inaczej. To może być dla nas wskazówka co do tego, jak może wyglądać mecz w poniedziałek. Jednak niezależnie od tego, jak zagrają gospodarze, my chcemy pokazać to, co wypracowaliśmy na treningach. Mamy swój plan - przyznał trener na łamach oficjalnej strony klubowej ekstraklasowicza.

Biorąc pod uwagę ostatnie zawirowania, stawkę meczu oraz dotychczasowe pozycje obu drużyn w tabeli, ciężko było zatem uznać któregokolwiek beniaminka za choćby nieznacznego faworyta bezpośredniej rywalizacji. Nie dało się jednak ukryć, że zarówno Podbeskidzie, jak i Warta przystępowały do spotkania naprawdę mocno osłabione. „Górale” w poniedziałkowy wieczór musieli poradzić sobie bez kontuzjowanego Kornela Osyry oraz wciąż dochodzącego do siebie Marko Roginicia, chociaż za pozytyw trzeba było uznać fakt, że po okresie nieobecności na ławkę rezerwowych powrócił młodzieżowiec Maksymilian Sitek.

W Warcie lista nieobecnych była znacznie dłuższa, bo w wyjściowym składzie gości nie pojawili się między innymi najbardziej doświadczony Łukasz Trałka, kapitan Bartosz Kieliba, podstawowy bramkarz Adrian Lis oraz lewy obrońca Jakub Kiełb. Mimo to osłabieni przyjezdni wcale nie zamierzali ułatwić „Góralom” zadania i od początku pierwszej części gry starali się nie dopuszczać rywala pod własne pole karne, stosując umiejętny pressing. Z kolei po stronie Podbeskidzia było widać, że zespół wyciągnął wnioski z poprzednich spotkań i, przynajmniej na jakiś czas, porzucił myśl o prezentowaniu radosnego futbolu. 

Podobnie jak w rywalizacji ze Stalą Mielec, bielszczanie starali się grać przede wszystkim zachowawczo i unikać popełniania bardzo głupich błędów w defensywie. Długimi momentami zespołowi brakowało jednak dokładności oraz pomysłu na to, w jaki sposób spróbować zagrozić dobrze znanemu sobie przeciwnikowi. Chyba najciekawszą okazję po stronie gospodarzy na otwarcie wyniku stworzył sobie Filip Laskowski, który w 18. minucie odnalazł się przed szesnastką Warty i zdecydował się na uderzenie z dystansu. Piłka po tej próbie minęła jednak prawy słupek bramki Daniela Bielicy o kilkanaście centymetrów.

W kolejnych minutach poziom poniedziałkowego meczu wciąż pozostawiał sporo do życzenia, ale jeżeli którąś z drużyn należałoby wyróżnić za nieco aktywniejsze i bardziej składne poczynania, byliby to zawodnicy Piotra Tworka. Mimo to o pierwszej połowie wszyscy chcieli i musieli jednak błyskawicznie zapomnieć, a dodatkowo konieczne było porzucenie kunktatorskiego stylu gry, by po zmianie stron można było myśleć o jakiejkolwiek zmianie rezultatu.

W przerwie obaj szkoleniowcy zapewne przekazali swoim podopiecznym sporo mocnych słów, bo po wznowieniu gry drużyny postanowiły zaprezentować znacznie więcej ofensywnych konkretów. Pierwszy cios w tym spotkaniu zadała rozpędzająca się Warta, a dokładnie niekryty w okolicach linii pola karnego Mateusz Kuzimski. Napastnik w 47. minucie wykorzystał dokładne zagranie Jakuba Kuzdry z lewej strony boiska i oddał celny strzał z pierwszej piłki. Przy tej próbie zdecydowanie większym wyczuciem powinien się jednak wykazać bramkarz Rafał Leszczyński, gdyż futbolówka przeszyła jego ręce i ostatecznie znalazła ujście w siatce.

Gdy wówczas mogło się wydawać, że imponujący nieco większą kulturą gry poznaniacy złapali wiatr w żagle i nie będą chcieli zadowolić się tylko jednobramkowym prowadzeniem, to Podbeskidzie przejęło inicjatywę. Sporo ożywienia w ofensywne poczynania beniaminka wniósł wprowadzony z ławki Sitek, który tym samym dostąpił możliwości rozegrania pierwszych minut w Ekstraklasie od 18 września. Skrzydłowy wręcz błyskawicznie udokumentował swoją dobrą postawę golem, gdy w 58. minucie świetnie odnalazł się w polu karnym, wykorzystał bardzo niepewną interwencję Bielicy i dobił oddane chwile wcześniej uderzenie przez Łukasza Sierpinę.

Dalsze fragmenty meczu stały już pod znakiem całkowitej dominacji Podbeskidzia, które znacznie częściej przebywało na połowie rywala, starało się stosować bardzo wysoki pressing i dodatkowo stworzyło sobie więcej groźnych sytuacji. Po stronie gospodarzy zdecydowanie należało wyróżnić bardzo efektowne strzały Filipa Modelskiego oraz Michała Rzuchowskiego zza pola karnego, ale w ich przypadku albo świetną interwencją wykazał się wypożyczony z Górnika Zabrze bramkarz, albo piłka nieznacznie przelatywała nad poprzeczką. Jeszcze bliżej wyprowadzenia swojej ekipy na prowadzenie był najlepszy strzelec beniaminka - Kamil Biliński, gdy otrzymał on bardzo dobre podanie z prawej strony, ale będąc ustawionym kilka metrów przed linią bramkową, trafił tylko w poprzeczkę. 

Wówczas zdecydowanie nic nie wskazywało na to, że to jednak schowana za podwójną gardą Warta będzie w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zamiast pójść za ciosem, „Górale” nadziali się na jedną z najgroźniejszych broni beniaminka, czyli skutecznie wykonany stały fragment gry. Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu, rezerwowy Łukasz Trałka dośrodkował futbolówkę z rzutu rożnego, ta została strącona przez Adriana Laskowskiego, a całą akcję wykończył pomocnik Mateusz Kupczak. Urodzony w Żywcu zawodnik wykorzystał bierność Kacpra Gacha, zdobył swojego pierwszego gola w Ekstraklasie od 24 lipca 2016 roku i tym samym zapewnił Warcie drugie ligowe zwycięstwo z rzędu.

Dzięki bardzo cennej wygranej poznaniacy awansowali na 11. miejsce w stawce i odskoczyli strefie spadkowej na odległość sześciu punktów. „Górale” z kolei nie przedłużyli swojej krótkiej serii zwycięstw i biorąc pod uwagę przebieg dzisiejszej rywalizacji, podopieczni Krzysztofa Brede mogą mieć do siebie naprawdę sporo pretensji. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Warta Poznań 1:2 (0:0)

0:1 - Mateusz Kuzimski 47’

1:1 - Maksymilian Sitek 58’

1:2 - Mateusz Kupczak 86’

Składy:

Podbeskidzie: Leszczyński - Gach, Bashlai, Komor, Modelski - Danielak (34’ Sierpina), Rzuchowski, Nowak, Figiel (78’ Martin), F. Laskowski (54’ Sitek) - Biliński. Trener: Krzysztof Brede

Warta: Bielica - Kuzdra, Ławniczak, Ivanov, Grzesik (76’ Spychała) - Rybicki (70’ Szmyt), A. Laskowski, Janicki (62’ Trałka), Kupczak, Rodriguez (76’ G. Jaroch) - Kuzimski. Trener: Piotr Tworek

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki: Laskowski, Martin (Podbeskidzie) - Kuzdra, Kuzimski, A. Laskowski (Warta)

Widzów: bez udziału publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również